Szukaj

Niepełnosprawność nie przeszkadza w uprawianiu sportu

Podziel się
Komentarze0

Rozmowa z Przemysławem Świerczem, kapitanem Amp Futbol Polska, reprezentacji Polski w piłce nożnej osób po amputacjach kończyn.

Niepełnosprawność nie przeszkadza w uprawianiu sportu

Trzy lata temu myślał Pan, że już nigdy nie zagra w piłkę?


- Nie, taka myśl nigdy się nie pojawiła, przeciwnie. Jeszcze bardziej chciałem pójść w sport. Istnieje opinia, że po poważnym wypadku przychodzi moment załamania. Nie wiem, czy tak rzeczywiście jest, u mnie nie było.

A jak było?

- W 2009 roku, w piątym dniu podróży po Norwegii, miałem wypadek. Jadąc na motocyklu, zderzyłem się z samochodem typu kamper. Jeszcze tego samego dnia lekarze podjęli decyzję o amputacji, żeby ratować całą kończynę. Po 2-3 dniach miałem kolejną operację. Skończyło się na amputacji poniżej kolana. Od początku byli przy mnie najbliżsi – narzeczona Asia, rodzice, rodzeństwo, znajomi. Ich wsparcie dało mi poczucie bezpieczeństwa, przekonanie, że sobie poradzę. Poza tym jestem człowiekiem wierzącym, co też bardzo mi pomogło. Po powrocie do Polski miesiąc spędziłem w szpitalu. Czekałem z niecierpliwością, aż wszystko się zagoi. I zadawałem sobie pytanie: co dalej? Zacząłem się rozglądać, szukać możliwości dalszego funkcjonowania w życiu i w sporcie.

I co Pana spotkało?


- Małe rozczarowanie. Bo w Internecie znalazłem mnóstwo wspaniałych rozwiązań, mnóstwo artykułów i filmów o tym, jak można poruszać się na protezach. A w praktyce okazało się, że wszystko super, tylko trzeba mieć pieniądze. To była największa przeszkoda, ale nie jedyna.

Co Pana zdaniem należałoby zmienić, by było lepiej?

- Przede wszystkim ułatwić procedury. Teraz, gdy otrzymuję skierowanie do specjalisty, muszę czekać 3-4 miesiące. W tym czasie skierowanie traci ważność i wracam na koniec kolejki. To błędne koło. Osoba po amputacji, zwłaszcza w pierwszych miesiącach, powinna mieć jak najmniej tego typu barier, bo ma ich już wystarczająco wiele na co dzień. A gdy dodatkowo piętrzy je  ministerstwo zdrowia, człowiek mówi: dosyć, odpuszczam. Oprócz uproszczenia procedur, potrzebne jest większe wsparcie finansowe, szczególnie na początku. Potem, pracując, można już odłożyć na protezę. Na zwolnieniu lekarskim nie da się tego zrobić. Za protezę trzeba zapłacić, jak w moim przypadku, ok. 20 tys., a z NFZ dostaje się 1500 zł. To zbyt duża różnica. Pomogli mi przyjaciele i rodzina. Zebrali pieniądze i dzięki nim mogłem kupić protezę. Teraz zbieram na kolejną, bo za 3-4 lata będę musiał ją częściowo wymienić. Takie odkładanie czeka mnie już przez całe życie. Gdybym mógł dzisiaj wybierać protezę, zmieniłbym jeden element – stopę. Na taką, która pozwoliłaby mi na bardziej dynamiczny chód i bieganie rekreacyjne, przez co mógłbym jeszcze aktywniej żyć. To koszt ok. 10 tys. zł.


Tak więc kupił Pan protezę i zdecydował się na piłkę nożną…

- Nie od razu. Pierwszą moją przygodą ze sportem niepełnosprawnych było pływanie. Nie odnalazłem się w tym, ale dziś mam własną szkołę pływania (zapraszam na www.sportteam.pl). Jeśli chodzi o piłkę nożną, dołączyłem do drużyny w grudniu 2011 roku. Trafiłem tam poprzez portal internetowy, na którym była relacja z pierwszego zgrupowania. Pomyślałem sobie wtedy: chcę z nimi grać! Jesteśmy młodą reprezentacją, pierwszy trening odbył się w listopadzie 2011 roku. Mamy za sobą turniej w Manchesterze, gdzie spotkały się cztery reprezentacje – oprócz nas uczestniczyli w nim Niemcy, Anglicy i Irlandczycy. Przegraliśmy tylko z Anglikami, zajmując drugie miejsce. Najbliższy turniej odbędzie się prawdopodobnie na początku września w Warszawie, gdzie spotkamy się z drużynami z Niemiec, Anglii i Irlandii. A najbliższą wielką imprezą będą mistrzostwa świata rozgrywane w listopadzie w Rosji. Jeśli organizatorzy nas zaproszą, pojedziemy.


Jak wyglądają wasze treningi?

- Spotykamy się raz w miesiącu, głównie w Warszawie. Chłopcy zjeżdżają się z całej Polski, ja jestem na miejscu. Między spotkaniami staramy się we własnym zakresie trenować jakiś sport, by utrzymać formę. Rekrutacja jest wciąż otwarta. Jeśli ktoś chce spróbować pograć z nami, zapraszamy serdecznie. Na każde zgrupowanie przychodzi ktoś nowy, w sumie jest nas 20-30 osób. Jedni mają lepiej opanowane poruszanie się o kulach, inni słabiej. A do tego dochodzi trudność z prowadzeniem piłki, zmiany tempa i poruszania się w różne strony. Staramy się wspierać tych, którzy dopiero zaczynają – pomagać, tłumaczyć, poklepać po ramieniu i, jeżeli coś wyszło źle, powiedzieć: nic się nie stało. Najmłodszym zawodnikiem jest Bartek – lat 14, a najstarszym – Paweł Flaszka. Ja mam 32 lata. Opiekuje się nami profesjonalny sztab szkoleniowy – fizjoterapeuta i czterech trenerów (dwóch dla bramkarzy). Głównym jest Marek Dragosz. Stroną organizacyjną (m.in. zapewnieniem boiska, sprzętu, noclegów) zajmuje się Mateusz Widłak. To wspaniali ludzie i wszyscy, trenerzy i zawodnicy, tworzymy świetną atmosferę.

Skąd w panu tyle optymizmu? Uśmiecha się Pan, jak gdyby nic złego się nie stało…

- To, czy zdarzenie, które mi się przytrafiło, będzie okropne czy nie, zależy wyłącznie ode mnie. Nie mam potrzeby rozczulania się nad sobą. Stało się i nie można tego cofnąć, więc muszę nauczyć się z tym żyć. Mam protezę, ale to nie znaczy, że jestem innym człowiekiem. Staram się nie traktować przeciwności losu jako przeszkód nie do przejścia, tylko szukać nowych rozwiązań. Dostrzegać tylko pozytywne zmiany, nie skupiać na tym, co mi przeszkadza, co jest trudne. Sport to mój sposób na samorealizację. Jeszcze zanim znalazłem tę reprezentację, myślałem o piłce nożnej dla osób z protezami, ale nic takiego nie znalazłem. W tej drużynie czuję się dobrze i realizuję swoją pasję, jaką od zawsze był futbol. Walka, rywalizacja, emocje związane zarówno z wygrana, jak i przegraną. Ten sport pozwala mi spełnić marzenia z dzieciństwa. Od małego byłem zapatrzony w gwiazdy futbolu i teraz mam możliwość realizacji tamtych marzeń. Założyć koszulkę w barwach reprezentacji, z orłem i napisem „Polska” to dla mnie wielki zaszczyt. Myślę, że piłkarze grający w Euro czują to samo – dumę i chęć zwycięstwa.

Jak Pan przeżywa Euro?

- Kiedy mogę, siedzę przed telewizorem z szalikiem w barwach narodowych i gorąco kibicuję naszej reprezentacji. Nie na stadionie, bo się nie udało. Sercem jestem za Polską. Drugim moim faworytem jest Hiszpania. A rozum podpowiada mi, że Niemcy są mocną drużyną i mogą w tych mistrzostwach coś wywalczyć…



Dziękujemy za rozmowę.

Komentarze do: Niepełnosprawność nie przeszkadza w uprawianiu sportu

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz