Naukowcom szwajcarskim udało się, drogą in vitro, uwolnić krew od pewnych toksyn, a to za pomocą nanomagnesów. Metoda ta jest bardzo specyficzna i precyzyjna i pozwoli ona być może na leczenie niektórych chorób autoimmunologicznych czy też posocznic. Nanotechnologie są bardzo obiecujące, szczególnie jeśli chodzi o elektronikę, ale także niewątpliwie w medycynie, która jest sektorem, gdzie należy przecież liczyć się również z bardzo poważnym ryzykiem i niebezpieczeństwem.
Liczne badania, które mają na celu lepsze określenie ryzyka związanego z nanorurkami, nanocząsteczkami czy też wszystkimi innymi sztucznymi przedmiotami, związanymi z całym nanoświatem, zresztą są już od dawna w trakcie. Niektórzy oczekują cudownych rezultatów wynikających z tych nanotechnologii, tak jak na przykład kilku transhumanistów czy też ekstropianistów. Inni, których możemy zakwalifikować raczej jako neoluddystów, widzą w nanotechnologiach pojawiający się koszmar neototalitaryzmu XXI wieku, który przekroczy swoim okrucieństwem nawet ten z XX wieku. Przyszłe dziesięciolecia powiedzą nam z pewnością, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
Tym czasem, w oczekiwaniu, naukowcy szwajcarscy z ETH oraz ze Szpitala Uniwersyteckiego w Zurychu studiują możliwości nanomagnesów, które mierzą 30 nanometrów i które są pokryte substancjami aktywnymi, aby filtrować krew. Badania były na razie dokonane jedynie na próbkach ludzkiej krwi w drodze in vitro. Brakuje więc jeszcze doświadczeń in vivo, to znaczy, na prawdziwych pacjentach. Jednakże, metoda wydaje się bardzo skuteczna, ponieważ mniej niż 5 minut wystarczy nanomagnesom, aby schwytać w pułapkę toksyny obecne w próbce krwi.
Zobacz również:
Pomysł polega na pokrywaniu nanomagnesów ściśle określonymi przeciwciałami danych antygenów, na przykład trucizną, która w ten sposób zostanie schwytana w pułapkę. Wprowadzając krew w obieg poza ciałem podczas dializy, jest możliwe, że będzie można odzyskać te nanocząsteczki przy pomocy prostego magnesu.
Na początków testów in vitro, ilości nanomagnesów używanych w tych doświadczeniach były naprawdę ogromne i czerwone krwinki zostały niestety zniszczone. Naukowcy niepokoili się także możliwym uwolnieniem zbyt dużej ilości atomów żelaza obecnych w materiale żelazo-magnetycznym, składającym się na magnesy. Jeśli brak żelaza jest czasami problemem fizjologicznym, nadmiar jego jest równie szkodliwy dla organizmu, co widać na przykładzie hemochromatozy.
Na szczęście, było możliwe pokrycie nanomagnesów warstwą węgla, a testy pokazują również, że są one bardzo odporne na ciepło oraz na działanie kwasów. Poza tym, dawki, które następnie zastosowano w testach in vitro, zostały zmniejszone o czynnik 45. Wynika z tego, że nawet jeśli połowa użytych nanomagnesów rozpuściła się we krwi, ilość uwolnionego żelaza była niższa od tej, którą przepisuje się w celu uzupełnienia niedoboru żelaza u pacjenta.
Jedną z korzyści tej metody jest jej dokładne i precyzyjne działanie, ponieważ dzięki niej dokładnie kontrolujemy przefiltrowane molekuły, bez ryzyka zatrzymywania, na przykład, przeciwciał systemu odpornościowego czy też protein plazmy. W szczególności, jeśli nawet klasyczna dializa pozwala wyciągnąć nadmiar kreatyny, potasu czy też mocznika z krwi, nie pozwala ona jednakże na wyciągnięcie w sposób selektywny niektórych protein generowanych w przypadkach chorób autoimmunologicznych. Jeśli próbujemy to zrobić, eliminujemy także inne substancje, które są korzystne dla organizmu.
Mamy więc tutaj przedstawiony cały potencjał tej nowej zaskakującej metody, jeśli tylko okaże się ona równie skuteczna i bez żadnych skutków ubocznych w prawdziwych badaniach klinicznych.
Komentarze do: Oczyszczanie krwi… nanomagnesem