Szukaj

Polscy dentyści coraz... ładniejsi. Już tak nie straszą?

Podziel się
Komentarze0

Myślisz, że dentysta wciąż straszy wyglądem? Nic bardziej mylnego. Nowoczesne gabinety stomatologiczne bardziej przypominają redakcje magazynów mody, galerie sztuki współczesnej czy salony SPA.  Znikają natomiast obskurne poczekalnie, białe ściany i zielone kafelki, przez lata kojarzące się z wizytą u dentysty.

Polscy dentyści coraz... ładniejsi. Już tak nie straszą?

Do projektowania klinik zatrudnia się natomiast znanych architektów, projektantów mebli, a nawet florystów i psychologów. Ci ostatni podpowiadają, jaki fotel i kolor dobrać, żeby nie stresować pacjenta. Nie brak także w gabinetach perełek nowoczesnego wzornictwa, a nawet aromamarketingu. Jak twierdzą dentyści, nowoczesny gabinet ma nie tylko dobrze wyglądać i budzić pozytywne skojarzenia, ma także oszukiwać nasze zmysły.

U dentysty gra muzyka

Polskie gabinety stomatologiczne zaczynają dorównywać jakością placówkom z USA, Niemczech i Wielkiej Brytanii. I to nie tylko jakością leczenia, ale także wyglądem. W zapomnienie odchodzą zimne i nieprzyjazne wnętrza, w którym unosił się zapach dentysty i dźwięk wiertła. Wszystko z powodu lęku przed dentystą. Dziś aż 39 proc. Polaków panicznie boi się wizyty u dentysty – czytamy w badaniach „Nawyki Europejczyków związane z higieną i zdrowiem jamy ustnej”. To jeden z najwyższych wskaźników w Europie.

Okazuje się, że jego przyczyną jest nie tylko perspektywa bólu podczas leczenia, ale już samo wnętrze gabinetu, które wciąż kojarzy nam się z miejscem zimnym i nieprzyjemnym. Dla ponad 40 proc. Polaków stresujący jest już sam dźwięk wiertła, który słyszmy czekając na wizytę, 5 proc. stresuje zwykły wygląd poczekalni. Kojąco natomiast działa na nas muzyka w gabinecie, uspokaja ona 45 proc. pacjentów, a także wystrój gabinetu, ważny dla 19 proc. – podaje dentysta.eu. Nie dziwią, więc wielomilionowe inwestycje stomatologów w wizerunek.  Powód? Coraz częściej staje się on narzędziem w walce z naszą próchnicą.

- Zmiana otoczenia wiele zmienia w podejściu pacjenta do leczenia. Ważne, żeby poczekalnia nie nakręcała naszych lęków, nie potęgowała stresu, który nie da się całkowicie wyeliminować. Stąd też wiele gabinetów wycisza dziś wnętrza, montuje specjalne systemy wentylacji odprowadzające nieprzyjemny zapach. Co więcej zastępuje go aromaterapią i muzykoterapią. Coraz powszechniej w poczekalni spotykamy się także z arteterapią, stąd też na ścianach dzieła sztuki lub rzeźby stojące w poczekalniach – mówi dr n. med. Konrad Walerzak, właściciel NZOZ Centrum leczenia Wad Zgryzu Face-Clinic w Warszawie.


Nagie kobiety, rtęć i Boticelli – u dentysty!


Wielu dentystów idzie nawet o krok dalej. Dzisiejsze gabinety coraz mniej przypominają zimne kliniki, bliżej im do industrialnych loftów, wnętrz nowojorskich galerii na Soho i gabinetów medycyny estetycznej urządzanych zgodnie z zasadami feng-shiu. Na ścianach zamiast grafik z zębami, znajdujemy dziś kobiece akty, dzieła młodych artystów oraz rzeźby. Nie brak także światowego designu wprost z rozkładówek Wallpaper’a.

W jednej z katowickich klinik znajdziemy lampę w kształcie kropli rtęci projektu Rossa Lovegrove, tego samego projektanta, który zaprojektował iMaca dla Apple. W Piasecznie natomiast pacjenci siedzą w fotelach projektu Miesa van der Rohe – ikony modernizmu, w Warszawskiej Face-Clinic z kolei na ścianie znajduje się gigantyczna reprodukcja Boticellego wykonana na szkle. W Sopocie natomiast na ścianach jednego z gabinetu wiszą gigantyczne, kobiece akty.


Po co to wszystko? Jak tłumaczą specjaliści takie elementy potrafią rozproszyć naszą uwagę. – Wchodząc do gabinetu pełnego ciekawych elementów oszukuje się zmysły, zapominamy w jakim wnętrzu się znajdujemy. Co więcej nasza uwaga rozprasza się, kontrujemy się na oglądaniu otoczenia, a nie na nerwowym wyczekiwaniu na zabieg. Takie wnętrza spełniają, więc ważną rolę psychologiczną. Co więcej, często w doborze swoistych rozpraszaczy, kolorów, układu elementów pomagają psycholodzy – mówi Małgorzata Wasio – Malinka, jurorka plebiscytu TOP DESIGN Gabinety Stomatologiczne, który co roku nagradza najlepiej zaprojektowane gabinety w Polsce.

Co nas relaksuje? Światło i Avatar!

Ale uwagę w gabinecie rozprasza nie tylko akt na ścianie, pomaga także światło. Przykładem jest klinika w Olsztynie, która… kształtowana jest światłem. Pomaga w tym specjalne ułożenie punktowego oświetlenia, które koncertuje się na tym, na co powinien zwracać uwagę pacjent. Zaciemnione natomiast są miejsca, które mogą budzić negatywne skojarzenia.

– Patrz tu, nie patrz tam, mniej więcej tak to działa. Dzięki temu siedząc w poczekalni skupiamy uwagę na pozytywach, np. fotogramach na ścianie, nie patrzymy w kierunku gabinetów, nie błądzimy nerwowo wzrokiem, ale się koncentrujemy – mówi lek. stom. Izabela Sokołowska ze Specjalistycznej praktyki Stomatologicznej Izabela i Andrzej Sokołowscy w Olsztynie.

Pacjenci są na tego typu elementy szczególnie wyczuleni. I coraz częściej sami przyznają, że wystrój może wpłynąć na ich postawę podczas leczenia. Z badań „dentofobia – jak oswoić przerażonego pacjenta” przeprowadzonych przez portal Dentysta.eu wynika,  że 27 proc. z nas w gabinecie potrafią zrelaksować przyjemny zapach, muzyka istotna jest dla 40 proc. Kolory ścian gabinetów i poczekalni wpływają na poziom stresu 15 proc. z nas, a wygodne fotele pomagają się zrelaksować 30 proc. Odpowiednie, stonowana światło i film w poczekalni relaksuje 10 proc. pacjentów.

Komentarze do: Polscy dentyści coraz... ładniejsi. Już tak nie straszą?

Ta treść nie została jeszcze skomentowana.

Dodaj pierwszy komentarz