wiem ze anoreksja to choroba straszna,jak bardzo człowiek dowiaduję się wtedy gdy dotyczy go bezpośrednio,moja córka własnie na nią choruję wiem ze kiedyś popełniłem jakieś błędy w wychowywaniu,może za mało ją doceniałem ,może za dużo od niej wymagałem,może za bardzo decydowałem za nią, ale chciałem dla niej dobrze ,teraz jest w szpitalu i utraciłem z nią kontakt,poprostu nie chce mnie znać bo to ja ją tam skierowałem,lecz to była ostatnia chwila na jakąkolwiek pomoc,tak bynajmniej mówią lekarze,nie mniej wiem że jak wyjdzie wróci do normalnego życia bez strachu przed utyciem,mocno w to wierze i innej myśli nie dopuszczam a wiara podobno czyni cuda.
Tak więc dziewczyny jeśli kiedykolwiek dopadnie was ta choroba pomyślcie o swoich rodzicach,bo nikt na świecie nie kocha was tak jak własny ojciec czy matka.
Zabciaaaa06-02-2008 18:07
Moze i ma pani racje.Ale ja mysle calkiem inaczej poniewaz jesli rodzice nie interesuja sie nami,nie maja dla nas czasu to my jako dzieci czujemy sie odtracone i znajdujemy swoj wlasny swiat w ktorym wiemy ze nie jedzenie i dazenie do doskonalosci wzwruci jest czyms wspaniałym.Ja np.czułam sie swietnie wiedzc to ze rodzic nie ingeruje w to ile zjaqdlam jak np.w to z kim sie zadaje.Może i popełniła pani bład ale co z tego kto pani kazał..a ten szpital to dobra zecz chociaz ja tez bylam ale nie wiem czy cos pomoglo nadal uczeszczam na terapie...
wredna07-02-2008 10:46
rodzice... wszystko zcierpie tylko nie ich. takze choruje i jest mi z tym dobrze rodzice tylko przeszkadzaja. jak bylam mlodsza jeszcze jakos ich tolerowalam ale teraz uciekam przed nimi i szukam sobie jakisz zajec dodatkowych w czasie kiedy sa w domu. a przez to ze nie lubie siebie prubuje to zmienic dazac do doskonalosci. wreszcie widze ze cos mi wychodzi. sama podielam taka decyzje i trzymam sie jej...
malaga2107-02-2008 12:48
dzięki że ktoś sie odezwał i cieszę się ze są to osoby których to dotyczy.Nie zgadzam się jedynie z tym że rodzice się wami nie interesują,to że czasem brakuje im czasu na szczere rozmowy wcale nie znaczy że was nie kochają, to jest tylko wasz punkt widzenia,czy słuszny nie wiem ,wiem jedynie ze ja mając wasz wiek i mieszkając kiedyś na wsi nikt się mną nie przejmował,nikt z moich rodziców aczkolwiek bardzo ich kocham nie myślał co zrobić by mi pomóc jeśli były jakieś problemy,a zaręczam że miałem ale przez myśl mi nie przeszło żeby ich za to karać ,tak jak to wy robicie.Jak wspomniałem mnie nikt nie rozpieszczał więc ja chciałem by moja córka miała lepiej,ona była i jest moim oczkiem w głowie mimo tego co się teraz dzieje ja ją bardzo kocham i chcę jej pomóc tylko nie bardzo wiem jak,szpitala ona mi nigdy nie wybaczy zwłaszcza że jej ukochany tatuś ją tam wsadził,ja ją rozumiem zwłaszcza teraz i wyobrażam sobie co ona do mnie czuje,żal,że jest zdradzona,pewnie tak ale ja nigdy nie przestanę o nią walczyć,bo ją kocham.Jednego tylko w tym wszystkim nie mogę zrozumieć czy jeśli coś jej kiedyś przeszkadzało,coś uwierało w tym co ja robiłem dlaczego po prostu mi tego nie powiedziała,czy to tak trudno jest powiedzieć to,to,to,mi nie pasuje to mi przeszkadza,trzeba coś zmienić,i o wiele łatwiejsze by było życie.I dziewczyny proszę uwierzcie w to że zawsze i każdy na swój sposób was kocha,wystarczy tylko dobrze się przyjrzeć.Ja wierzę ze moja córka z tego wyjdzie i wam z całego serca tego życzę, byście odnalazły swoje miejsce w życiu,i były szczęśliwe a jest to możliwe jeśli same tego będziecie chciały,a chciejcie bo warto ,życie jest zbyt krótkie by go tak marnować.
Zabciaaaa07-02-2008 19:12
ja juz nic nie wiem..juz wszystko mi sie miesza w glowie..
wredna07-02-2008 21:04
ale czego nie rozumiesz? jest kochajacy rodzic ktory troszczy sie o corke, z jednej strony mysli ze zrobil dobrze a z drugiej waha sie.
a ja nie twierdze ze moi rodzice sie mna nie interasuja. zaryzykowalabym stwierdzenia ze sa zanadto opiekunczy i to mnie wkurza, ale to inna bajka. rodzice caodzienne groza mi, ze wysla mnie do szpitala i nie wiem czy mam sie bac czy nie. mysle ze znienawidzilambym ich jeszcze bardziej gdyby mnie tam zamkneli, a z drugiej strony pzeciez sama sie na to nie zdecyduje... nie wiem co sie dzieje, ale wiem jedno nie jest mi tak dobrze jak myslalam, ze bedzie...
malaga2108-02-2008 15:54
Witam pisze jedna z was że rodzice są nadopiekuńczy,pewnie tak ale czemu tego im nie powiecie, siądziecie przy kawie i wprost to wygarnijcie a nie robicie sobie krzywdę.Jak pisałem córka jest w szpitalu i dziś rozmawiałem z lekarzem w dalszym ciągu nie chce z nami rozmawiać lecz znowu chce odwiedzin cioci,bardzo mnie to boli lecz staram się ją zrozumieć, to jest jej wybór i ja go szanuję.Oddałbym teraz wszystko by ona była szczęśliwa nawet jeśli zabraknie tam miejsca dla mnie.A co do kierowania na leczenie przez rodziców,uwierzcie mi nie jest to łatwy wybór,i nigdy nikomu bym nie życzył tego by musiał takie decyzje podejmować a pamiętajcie że wy też kiedyś będziecie rodzicami,i nie daj boże byście były zmuszone to takich decyzji.Wiec dziewczyny weżcie się w garść i walczcie ja wam kibicuje i zyczę powodzenia.Piszcie proszę jak dajecie sobie radę jestem z wami.
Zabciaaaa09-02-2008 13:38
ja mam calkiem inne zdanie na to...poniewaz tez bylam w szpitalu i tez wyslali mnie rodzice,ale nie mam do nich zalu ze tak zrobili poprostu wiem ze musieli ja mam tylko zal ze zadko przychodzili..ale to tez da sie przezyc..dziewczyny bedace w szpitalu czuja sie nikomu nie potrzebne znaczy ja sie tak czulam..ale gdy wyjda juz do domu to rodziny przechodfzi im cala zlosc tylko musza chciec
malaga2109-02-2008 18:49
zabciaaa nie wiem w jakim szpitalu byłaś,że rodzice cię nie odwiedzali,bo jeśli byłaś tak jak moja córka to ja po prostu nie mam wpływu na odwiedziny,kierując ją na leczenie podpisałem że nie będę nalegał na nie,odwiedziny są formą nagrody za zachowanie ,za współpracę z psychologami,i jeżeli już by ktoś przyszedł na to ma wpływ tylko lekarz i córka, być może dlatego ciebie tak rzadko odwiedzali rodzice,i nie powinnaś mieć oto do nich żalu ,oni i tak już swoje pewnie przeszli,uwierz mi nie jest im z tym lekko.Mnie boli tylko to że ona nie chce nas widzieć,ale cieszę się że rozmawia z ciocią,i to jest najważniejsze,i z tego co od niej wiem ona czuje się lepiej,chyba zaczyna rozumieć ze to jednak jest ciężka choroba i wierzę że kiedyś mi wybaczy i będzie dobrze czego i wam wszystkim życzę,nie dajcie sie tej chorobie .
wredna09-02-2008 20:28
znowu mam dola i jak ja mam zyc notmalnie. wlasnie sie dowiedzialam ze moj chlopak kreci na boku zinna. jest super! uzaleznilam sie od srodkow przeczyszczajacych, a mam ich juz dosc. a co jest najlepsze nikt nie potrafi mi pomoc, wiec... jestem skazana na ta chorobe. dawno juz nie mialam takiej deprechy.
Zabciaaaa09-02-2008 20:41
umnie to bylo tak ze tez za nogrody dawali odwiedziny tylko ze moi rodzce nie chcieli przychodzic tylko siostra...poprostu wiem ze sie bali chcialm zeby przyszli chociaz raz ale wiedzieli ze nie sa w stanie mi pomuc jak to wiem nie mam do nich zalu..mamy slaby kontakt chociaz wiem ze mama sie stara rozmawia ze mna ale ja z nioł jeszcze nie moge rozmawiac na rozne tematy zawsze ja zbywam..moze kiedys nam sie uda
malaga2111-02-2008 16:23
hej wredna głowa do góry,mimo że jestem facetem to ci powiem , ten Twój niby koleś jest g... wart ,jeśli Cię zostawił zwłaszcza teraz gdy ty potrzebujesz kogoś by Cię wspierał, po prostu nie zasługuje by być z Tobą a Ty powinnaś właśnie teraz mu to udowodnić że jesteś kimś , mimo że choroba Ci dokucza nie łam się ,tego kwiatu jest pełno ,musisz się tylko rozejrzeć i chcieć go zerwać.Dla Ciebie teraz najważniejsze jest by nie dać się chorobie,nie popadać w depresję,pogadaj z kimś ,może z mamą,z koleżanką ale na litość boską nie poddawaj się bo ja mam nadzieje że moja córka da sobie radę i Tobię tego życzę
Zabciaaaa11-02-2008 19:42
dopuki mu nie dasz to lej na niego..he ja tak robie
Zabciaaaa11-02-2008 19:42
ale ty moja kochana to wiesz juz o tym pisalysmy
wredna12-02-2008 08:40
na szczęście raz się żyje
Limonsia24-02-2008 14:51
Malaga, gdyby wszyscy mężczyźni myśleli tak jak Ty to świat byłby cudowny... ale daleka droga do tej doskonałości...
kinguss25-02-2008 16:22
Nie dawno przyznalam sie przed soba ze jestem chora. Jem, owszem, ale malo. co chwile wchodze na wage. gdy wskazoka choc troche przekroczy 43 kilo od razu wmawiam sobie ze dzis zjadlam ju za duzo i do nastepnego dnia gdzies do poludnia nie jem juz nic. Czuje sie szczesliwa czujac uczucie glodu, szczegolnie gdy klade sie spac. wiem wtedy ze nie zjadlam tego dnia tak duzo, bo cuzje sie glodna. Zanim cos zjem skrupulatnie patrze ile ma to kalorii. Odmawiam sobie wielu rzeczy, iwleu przyjemnosci. Ale jestem szczesliwa. Dlaczego? BO chociaz w lustrze widze nadal pewne niedoskonalosci to przynajmniej mowia mi ze jestem za chuda a nie jak kiedys ze moglabym troche przytyc. Moze kidys bylam weselsza tylko dlatego ze nie musialam sobieodmawiac. Jednak do tego da sie przyzwyczaic. Ja juz wiem ze nie moge jesc duzo, bo boje sie przytyc, i to jest juz cos w rodzaju nalogu- nie jesc. Moi rodzice wciaz wtracaja sie w moje zycie mowiac mi ze mam jesc i robiac ciagle awantury o to ze nie jem. Nie staje przy nich na wage, bo boje sie ich reakcji. Ogolnie teraz boje sie ze ktos kaze mi jesc, ze bede musiala jesc na przymuc. Nienawidze ich za to ze wtracaja sie w moje zycie bo jestem szczesliwa! Jestem szczesliwa bo nie waze 56 kilo jak kiedys tylko 43, 42. Dlatego ze nie mowia mi 'schudnij' tylko 'przytyj'. jestem dumna z siebie. Ale jednoczesnie boje sie.. Bo kocham zycie. I chce zyc. a to wszytsko to jakas obsesja.
Zabciaaaa25-02-2008 16:59
to idz do lekarza
malaga2125-02-2008 20:29
długo nie pisałem bo u mnie nastąpił przełom w leczeniu mojej córki,od 14 czyli dnia zakochanych już możemy spotykać się z córką nawet nie wiecie jak my się cieszymy,była już parę razy na przepustce,i ostatnio zauważyłem coś co daje mi nadzieję na jej wyleczenie,zobaczyłem w jej oku taki błysk, chęć życia i jak nigdy wcześniej teraz jestem w stanie w to uwierzyć, wierzę w to i nie dopuszczam innych myśli do głowy.Co do stwierdzenia Limonsi,to nie jest tak ja popełniłem w życiu chyba dużo błędów,zresztą jak każdy,inaczej moja córka nigdy by nie musiała uciekać się do szukania przyjaciółki- anoreksji,tylko cieszyła by się życiem ,js sobie tylko to tłumaczę tak że popełniać błędy jest zeczą
malaga2125-02-2008 20:56
ludzką ale trzeba umieć się do nich przyznać,zrozumieć i starać się ich więcej nie popełniać,to co było zostawić za sobą i żyć dalej kochać jak to tylko jest możliwe,a jak kochać to i wybaczać.Dlatego dziewczyny postarajcie się czasem spróbować zrozumieć swoich rodziców,a jeśli macie jakieś uwagi co do wtrącania się w wasze życie ,to im to powiedzcie,bo ja myślę że jeśli dostałbym taki sygnał od córki to postarałbym się pewnie by jakoś to rozwiązać,a my rodzice może za bardzo chcemy by wam dzieciom było lepiej niż nam i dlatego tak się dzieje,czy to jest złe pewnie tak bo ostro reagujecie,dziwi mnie tylko fakt że o tym nie chcecie rozmawiać,tylko wolicie się okaleczać fizycznie i psychicznie.I uwierzcie mi ze każdego rodzica to boli,bardzo boli jak jego dziecko na oczach umiera i zapewne każdy jest w stanie zrobić bardzo wiele by je ratować ,ja zrobię wszystko co jest możliwe by tak było ,by moja córka mogła się cieszyć życiem,a jesteśmy chyba na dobrej drodze czego i wam życzę z całego serca,woli życia,woli walki z chorobą .życzę powodzenia
Pomyślcie co czują rodzice
wiem ze anoreksja to choroba straszna,jak bardzo człowiek dowiaduję się wtedy gdy dotyczy go bezpośrednio,moja córka własnie na nią choruję wiem ze kiedyś popełniłem jakieś błędy w wychowywaniu,może za mało ją doceniałem ,może za dużo od niej wymagałem,może za bardzo decydowałem za nią, ale chciałem dla niej dobrze ,teraz jest w szpitalu i utraciłem z nią kontakt,poprostu nie chce mnie znać bo to ja ją tam skierowałem,lecz to była ostatnia chwila na jakąkolwiek pomoc,tak bynajmniej mówią lekarze,nie mniej wiem że jak wyjdzie wróci do normalnego życia bez strachu przed utyciem,mocno w to wierze i innej myśli nie dopuszczam a wiara podobno czyni cuda.
Tak więc dziewczyny jeśli kiedykolwiek dopadnie was ta choroba pomyślcie o swoich rodzicach,bo nikt na świecie nie kocha was tak jak własny ojciec czy matka.
Moze i ma pani racje.Ale ja mysle calkiem inaczej poniewaz jesli rodzice nie interesuja sie nami,nie maja dla nas czasu to my jako dzieci czujemy sie odtracone i znajdujemy swoj wlasny swiat w ktorym wiemy ze nie jedzenie i dazenie do doskonalosci wzwruci jest czyms wspaniałym.Ja np.czułam sie swietnie wiedzc to ze rodzic nie ingeruje w to ile zjaqdlam jak np.w to z kim sie zadaje.Może i popełniła pani bład ale co z tego kto pani kazał..a ten szpital to dobra zecz chociaz ja tez bylam ale nie wiem czy cos pomoglo nadal uczeszczam na terapie...
rodzice... wszystko zcierpie tylko nie ich. takze choruje i jest mi z tym dobrze rodzice tylko przeszkadzaja. jak bylam mlodsza jeszcze jakos ich tolerowalam ale teraz uciekam przed nimi i szukam sobie jakisz zajec dodatkowych w czasie kiedy sa w domu. a przez to ze nie lubie siebie prubuje to zmienic dazac do doskonalosci. wreszcie widze ze cos mi wychodzi. sama podielam taka decyzje i trzymam sie jej...
dzięki że ktoś sie odezwał i cieszę się ze są to osoby których to dotyczy.Nie zgadzam się jedynie z tym że rodzice się wami nie interesują,to że czasem brakuje im czasu na szczere rozmowy wcale nie znaczy że was nie kochają, to jest tylko wasz punkt widzenia,czy słuszny nie wiem ,wiem jedynie ze ja mając wasz wiek i mieszkając kiedyś na wsi nikt się mną nie przejmował,nikt z moich rodziców aczkolwiek bardzo ich kocham nie myślał co zrobić by mi pomóc jeśli były jakieś problemy,a zaręczam że miałem ale przez myśl mi nie przeszło żeby ich za to karać ,tak jak to wy robicie.Jak wspomniałem mnie nikt nie rozpieszczał więc ja chciałem by moja córka miała lepiej,ona była i jest moim oczkiem w głowie mimo tego co się teraz dzieje ja ją bardzo kocham i chcę jej pomóc tylko nie bardzo wiem jak,szpitala ona mi nigdy nie wybaczy zwłaszcza że jej ukochany tatuś ją tam wsadził,ja ją rozumiem zwłaszcza teraz i wyobrażam sobie co ona do mnie czuje,żal,że jest zdradzona,pewnie tak ale ja nigdy nie przestanę o nią walczyć,bo ją kocham.Jednego tylko w tym wszystkim nie mogę zrozumieć czy jeśli coś jej kiedyś przeszkadzało,coś uwierało w tym co ja robiłem dlaczego po prostu mi tego nie powiedziała,czy to tak trudno jest powiedzieć to,to,to,mi nie pasuje to mi przeszkadza,trzeba coś zmienić,i o wiele łatwiejsze by było życie.I dziewczyny proszę uwierzcie w to że zawsze i każdy na swój sposób was kocha,wystarczy tylko dobrze się przyjrzeć.Ja wierzę ze moja córka z tego wyjdzie i wam z całego serca tego życzę, byście odnalazły swoje miejsce w życiu,i były szczęśliwe a jest to możliwe jeśli same tego będziecie chciały,a chciejcie bo warto ,życie jest zbyt krótkie by go tak marnować.
ja juz nic nie wiem..juz wszystko mi sie miesza w glowie..
ale czego nie rozumiesz? jest kochajacy rodzic ktory troszczy sie o corke, z jednej strony mysli ze zrobil dobrze a z drugiej waha sie.
a ja nie twierdze ze moi rodzice sie mna nie interasuja. zaryzykowalabym stwierdzenia ze sa zanadto opiekunczy i to mnie wkurza, ale to inna bajka. rodzice caodzienne groza mi, ze wysla mnie do szpitala i nie wiem czy mam sie bac czy nie. mysle ze znienawidzilambym ich jeszcze bardziej gdyby mnie tam zamkneli, a z drugiej strony pzeciez sama sie na to nie zdecyduje... nie wiem co sie dzieje, ale wiem jedno nie jest mi tak dobrze jak myslalam, ze bedzie...
Witam pisze jedna z was że rodzice są nadopiekuńczy,pewnie tak ale czemu tego im nie powiecie, siądziecie przy kawie i wprost to wygarnijcie a nie robicie sobie krzywdę.Jak pisałem córka jest w szpitalu i dziś rozmawiałem z lekarzem w dalszym ciągu nie chce z nami rozmawiać lecz znowu chce odwiedzin cioci,bardzo mnie to boli lecz staram się ją zrozumieć, to jest jej wybór i ja go szanuję.Oddałbym teraz wszystko by ona była szczęśliwa nawet jeśli zabraknie tam miejsca dla mnie.A co do kierowania na leczenie przez rodziców,uwierzcie mi nie jest to łatwy wybór,i nigdy nikomu bym nie życzył tego by musiał takie decyzje podejmować a pamiętajcie że wy też kiedyś będziecie rodzicami,i nie daj boże byście były zmuszone to takich decyzji.Wiec dziewczyny weżcie się w garść i walczcie ja wam kibicuje i zyczę powodzenia.Piszcie proszę jak dajecie sobie radę jestem z wami.
ja mam calkiem inne zdanie na to...poniewaz tez bylam w szpitalu i tez wyslali mnie rodzice,ale nie mam do nich zalu ze tak zrobili poprostu wiem ze musieli ja mam tylko zal ze zadko przychodzili..ale to tez da sie przezyc..dziewczyny bedace w szpitalu czuja sie nikomu nie potrzebne znaczy ja sie tak czulam..ale gdy wyjda juz do domu to rodziny przechodfzi im cala zlosc tylko musza chciec
zabciaaa nie wiem w jakim szpitalu byłaś,że rodzice cię nie odwiedzali,bo jeśli byłaś tak jak moja córka to ja po prostu nie mam wpływu na odwiedziny,kierując ją na leczenie podpisałem że nie będę nalegał na nie,odwiedziny są formą nagrody za zachowanie ,za współpracę z psychologami,i jeżeli już by ktoś przyszedł na to ma wpływ tylko lekarz i córka, być może dlatego ciebie tak rzadko odwiedzali rodzice,i nie powinnaś mieć oto do nich żalu ,oni i tak już swoje pewnie przeszli,uwierz mi nie jest im z tym lekko.Mnie boli tylko to że ona nie chce nas widzieć,ale cieszę się że rozmawia z ciocią,i to jest najważniejsze,i z tego co od niej wiem ona czuje się lepiej,chyba zaczyna rozumieć ze to jednak jest ciężka choroba i wierzę że kiedyś mi wybaczy i będzie dobrze czego i wam wszystkim życzę,nie dajcie sie tej chorobie .
znowu mam dola i jak ja mam zyc notmalnie. wlasnie sie dowiedzialam ze moj chlopak kreci na boku zinna. jest super! uzaleznilam sie od srodkow przeczyszczajacych, a mam ich juz dosc. a co jest najlepsze nikt nie potrafi mi pomoc, wiec... jestem skazana na ta chorobe. dawno juz nie mialam takiej deprechy.
umnie to bylo tak ze tez za nogrody dawali odwiedziny tylko ze moi rodzce nie chcieli przychodzic tylko siostra...poprostu wiem ze sie bali chcialm zeby przyszli chociaz raz ale wiedzieli ze nie sa w stanie mi pomuc jak to wiem nie mam do nich zalu..mamy slaby kontakt chociaz wiem ze mama sie stara rozmawia ze mna ale ja z nioł jeszcze nie moge rozmawiac na rozne tematy zawsze ja zbywam..moze kiedys nam sie uda
hej wredna głowa do góry,mimo że jestem facetem to ci powiem , ten Twój niby koleś jest g... wart ,jeśli Cię zostawił zwłaszcza teraz gdy ty potrzebujesz kogoś by Cię wspierał, po prostu nie zasługuje by być z Tobą a Ty powinnaś właśnie teraz mu to udowodnić że jesteś kimś , mimo że choroba Ci dokucza nie łam się ,tego kwiatu jest pełno ,musisz się tylko rozejrzeć i chcieć go zerwać.Dla Ciebie teraz najważniejsze jest by nie dać się chorobie,nie popadać w depresję,pogadaj z kimś ,może z mamą,z koleżanką ale na litość boską nie poddawaj się bo ja mam nadzieje że moja córka da sobie radę i Tobię tego życzę
dopuki mu nie dasz to lej na niego..he ja tak robie
ale ty moja kochana to wiesz juz o tym pisalysmy
na szczęście raz się żyje
Malaga, gdyby wszyscy mężczyźni myśleli tak jak Ty to świat byłby cudowny... ale daleka droga do tej doskonałości...
Nie dawno przyznalam sie przed soba ze jestem chora. Jem, owszem, ale malo. co chwile wchodze na wage. gdy wskazoka choc troche przekroczy 43 kilo od razu wmawiam sobie ze dzis zjadlam ju za duzo i do nastepnego dnia gdzies do poludnia nie jem juz nic. Czuje sie szczesliwa czujac uczucie glodu, szczegolnie gdy klade sie spac. wiem wtedy ze nie zjadlam tego dnia tak duzo, bo cuzje sie glodna. Zanim cos zjem skrupulatnie patrze ile ma to kalorii. Odmawiam sobie wielu rzeczy, iwleu przyjemnosci. Ale jestem szczesliwa. Dlaczego? BO chociaz w lustrze widze nadal pewne niedoskonalosci to przynajmniej mowia mi ze jestem za chuda a nie jak kiedys ze moglabym troche przytyc. Moze kidys bylam weselsza tylko dlatego ze nie musialam sobieodmawiac. Jednak do tego da sie przyzwyczaic. Ja juz wiem ze nie moge jesc duzo, bo boje sie przytyc, i to jest juz cos w rodzaju nalogu- nie jesc. Moi rodzice wciaz wtracaja sie w moje zycie mowiac mi ze mam jesc i robiac ciagle awantury o to ze nie jem. Nie staje przy nich na wage, bo boje sie ich reakcji. Ogolnie teraz boje sie ze ktos kaze mi jesc, ze bede musiala jesc na przymuc. Nienawidze ich za to ze wtracaja sie w moje zycie bo jestem szczesliwa! Jestem szczesliwa bo nie waze 56 kilo jak kiedys tylko 43, 42. Dlatego ze nie mowia mi 'schudnij' tylko 'przytyj'. jestem dumna z siebie. Ale jednoczesnie boje sie.. Bo kocham zycie. I chce zyc. a to wszytsko to jakas obsesja.
to idz do lekarza
długo nie pisałem bo u mnie nastąpił przełom w leczeniu mojej córki,od 14 czyli dnia zakochanych już możemy spotykać się z córką nawet nie wiecie jak my się cieszymy,była już parę razy na przepustce,i ostatnio zauważyłem coś co daje mi nadzieję na jej wyleczenie,zobaczyłem w jej oku taki błysk, chęć życia i jak nigdy wcześniej teraz jestem w stanie w to uwierzyć, wierzę w to i nie dopuszczam innych myśli do głowy.Co do stwierdzenia Limonsi,to nie jest tak ja popełniłem w życiu chyba dużo błędów,zresztą jak każdy,inaczej moja córka nigdy by nie musiała uciekać się do szukania przyjaciółki- anoreksji,tylko cieszyła by się życiem ,js sobie tylko to tłumaczę tak że popełniać błędy jest zeczą
ludzką ale trzeba umieć się do nich przyznać,zrozumieć i starać się ich więcej nie popełniać,to co było zostawić za sobą i żyć dalej kochać jak to tylko jest możliwe,a jak kochać to i wybaczać.Dlatego dziewczyny postarajcie się czasem spróbować zrozumieć swoich rodziców,a jeśli macie jakieś uwagi co do wtrącania się w wasze życie ,to im to powiedzcie,bo ja myślę że jeśli dostałbym taki sygnał od córki to postarałbym się pewnie by jakoś to rozwiązać,a my rodzice może za bardzo chcemy by wam dzieciom było lepiej niż nam i dlatego tak się dzieje,czy to jest złe pewnie tak bo ostro reagujecie,dziwi mnie tylko fakt że o tym nie chcecie rozmawiać,tylko wolicie się okaleczać fizycznie i psychicznie.I uwierzcie mi ze każdego rodzica to boli,bardzo boli jak jego dziecko na oczach umiera i zapewne każdy jest w stanie zrobić bardzo wiele by je ratować ,ja zrobię wszystko co jest możliwe by tak było ,by moja córka mogła się cieszyć życiem,a jesteśmy chyba na dobrej drodze czego i wam życzę z całego serca,woli życia,woli walki z chorobą .życzę powodzenia
Polecamy:
Anoreksja - choroba czy styl życia?
Jak rozpoznać anoreksję i bulimię?
Czy anoreksję można wyleczyć?
Produkty, które hamują apetyt
Jak schudłam 20 kg w 4 miesiące?
Jak ograniczyć słodycze?
Jak utrzymać wagę?
Ocet jabłkowy a odchudzanie