Szukaj

Przeszczepy: opera i muzyka klasyczna przeciwko odrzutom

Podziel się
Komentarze0

Myszy, którym przeszczepiono serce, żyły od dwóch do trzech razy dłużej, kiedy słyszały muzykę klasyczną, podczas gdy New Age zdaje się mieć niewielki skutek. Czy faktycznie melodie te mogą zmniejszyć odpowiedź ze strony układu odpornościowego, skierowaną przeciwko przeszczepionym organom? I czy wkrótce na salach operacyjnych doczekamy się wież hi-fi odtwarzających Mozarta albo Vivaldiego?



Muzyka łagodzi obyczaje. Muzyka jest dobra dla uszu. Wiemy o tym od dawna. Ale, jak się teraz okazuje, muzyka jest dobra także na innych poziomach.

Wielu naukowców zgadza się w tym punkcie: muzyka działa relaksująco i antystresowo, przede wszystkim po ataku serca. Co więcej, pomaga nawet załagodzić niektóre bóle, ponieważ ludzie koncentrując się na melodii, odrywają myśli od swojego cierpienia. Ale poza tym aspektem łagodzącym, muzyka może również mieć wpływ na układ immunologiczny – tak przynajmniej sugerują badacze z uniwersytetu japońskiego Juntendo w Tokio.

Artykuł na ten temat ukazał się w naukowym przeglądzie Journal of Cardiothoracic Surgery.

Badacze w nim stwierdzają, że niektóre rodzaje muzyki bardzo wyraźnie przedłużyły życie gryzoniom, które przeszły transplantację serca. Na czele tego peletonu jest opera oraz muzyka klasyczna.

Kiedy muzyka jest dobra dla zdrowia...

Zasada jest dość prosta. Biolodzy przeszczepili myszom serca niespokrewnionych jednostek. Generalnie, skutkuje to zawsze odrzutem przeszczepu, ponieważ układ odpornościowy nie toleruje obcych elementów w swoim własnym ciele. Po transplantacji, zwierzętom odtwarzano przez jeden tydzień różne rodzaje muzyki.

Pierwsza grupa myszy mogła słuchać cały czas La Traviata, czyli opery Giuseppe Verdiego.

Druga grupa słuchała koncertów Mozarta.

Trzecia grupa słuchała irlandzkiej piosenkarki, ukrywającej się pod pseudonimem Enya, która jest przedstawicielką nurtu New Age.

Czwarta grupa z kolei, podzielona na mniejsze grupy, musiała słuchać jednej częstotliwości dźwiękowej: 100, 500, 1.000, 5.000, 10.000 albo 20.000 Hz.

Kolejna grupa myszy została celowo pozbawiona słuchu poprzez przerwanie błony bębenkowej i umieszczona w tym samym pomieszczeniu co myszy, które słuchały Verdiego.


A w końcu, wszystkie te dane zostały porównane z grupą kontrolną, która cieszyła się błogą ciszą.

Myszy wolą operę

Rezultaty są dość jednoznaczne: myszy słuchające Traviaty żyły średnio 26,5 dnia po przeszczepie. Niektóre gryzonie przeżyły nawet aż 75 dni po operacji. Natomiast, zwierzęta słuchające Mozarta żyły około 20 dni, grupa „Enya” – 11 dni, a grupa słuchająca monotonnego dźwięku – od 7 do 9 dni.

Głuche myszy z kolei przeżyły 8 dni, a grupa kontrolna 7 dni. Okazuje się więc, że muzyka naprawdę wpływa na długość życia po transplantacji serca. Eksperymenty japońskich naukowców pokazują zresztą, że trzeba jeszcze tę muzykę słyszeć (vide, myszy głuche), a także – nie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o częstotliwości (vide, grupa słuchająca montonnego dźwięku).


Aby iść jeszcze dalej w swoich odkryciach, badacze japońscy pobrali próbki krwi tych gryzoni, aby przeanalizować ich odpowiedź odpornościową na przeszczep. I doszli do bardzo interesujących odkryć.

Po pierwsze, myszy rozkoszujące się muzyką Verdiego miały niższe poziomy interleukiny 2 oraz interferonu gamma. Substancje te są znane z tego, iż sprzyjają reakcjom zapalnym.

Po drugie, interleukina 4 i interleukina 10, które mają odwrotne działanie, zostały odnalezione w wyższych poziomach.

Po trzecie, myszy te miały również we krwi więcej limfocytów T regulujących, które są niezbędne do uniknięcia przesadnej reakcji organizmu na antygenty, które nie są niebezpieczne.

Sposób na uniknięcie odrzutów przeszczepów?

Muzyka zdaje się więc jak najbardziej redukować odpowiedź odpornościową organizmu na przeszczepiony organ, zwiększając ilość czasu, jaka upływa przed odrzutem. Ale mechanizmy te pozostają jeszcze bardzo słabo zrozumiane.

Tym bardziej, że wykazano to dopiero jedynie na gryzoniach, a to wcale nie oznacza, że podobną odpowiedź udałoby się uzyskać u człowieka. Co więcej, związek, który istnieje między mózgiem a układem odpornościowym na dzień dzisiejszy pozostaje jeszcze bardziej tajemniczy niż jasny i oczywisty.

Badacze japońscy aktualnie stawiają sobie za cel sprawdzenie, czy odkrycia te przełożą się na takie same wyniki w przypadku transplantacji u człowieka. Dodatkowo, zastrzegają jeszcze naukowcy, nawet jeżeli muzyka przeciąga w czasie odrzucenie przeszczepu, to jednakże wydaje się, że nie pozwala ona organizmowi na definitywne zaakceptowanie nowego narządu.

W dalszym ciągu zażywanie leków immunosupresyjnych jest niezbędne.

Społeczność naukowa pozostaje więc jeszcze nieufna wobec tych rezultatów. Albowiem, odkrycia te ograniczają się tylko do jednego kawałka z każdego rodzaju muzycznego, a więc efekt może być właściwy dla każdego fragmentu muzycznego, a nawet dla jego nagrania.

Co więcej, nie wiemy jeszcze jakie cechy muzyki mogą wywoływać odpowiedź organizmu zmniejszającą reakcję immunologiczną. Wiele jeszcze więc wody w rzece upłynie, zanim jakikolwiek chirurg zdecyduje się na przepisywanie swoim pacjentom słuchanie „Aidy” Verdiego albo „Carmen” Bizeta, czy też nawet 14-godzinnej opery skomponowanej przez Richarda Vagnera w latach 1849 – 1876, „Pierścień Nibelungów” (najdłuższa opera świata, dodajmy).