Od 1970 roku są wszechobecne w tworzywach sztucznych i tekstyliach, po to, by uniknąć ryzyka pożaru. Polibromowane etery difenylowe (PBDE), bo o nich mowa, powodują jednak opóźnienia rozwojowe u dzieci, które są wysoce narażone na kontakt z tymi substancjami. Wiele amerykańskich badań znów bierze na tapetę problem środków zmniejszających palność i ryzyko dla naszego zdrowia, jakie się z nimi wiąże. Wszystkie z nich były przeprowadzone w Kalifornii.
Nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę fakt, że w 1975 roku, właśnie w tym stanie wprowadzono bardzo surowe normy zmniejszające ryzyko pożaru w domach znanych pod akronimem TB117. To rozporządzenie nakłoniło producentów do dodawania PBDE do pościeli, dywanów, urządzeń elektronicznych, odzieży i wózków…
Kiedy badania wykazały, że niektóre z cząsteczek umożliwiających niepalność tworzyw sztucznych i tekstyliów są rakotwórcze, neurotoksyczne lub powodują zaburzenia endokrynologiczne, zakazano ich produkcji. Niestety było za późno: Kalifornia oraz reszta stanów, które zdążyły już pójść za ciosem, są obecnie jednymi z najbardziej zanieczyszczonych przez PBDE regionów świata.
Problem ten nie omija jednak krajów europejskich. PBDE są obecne wszędzie, bo są rozprowadzane w postaci pyłu w atmosferze, wodzie oraz w łańcuchu pokarmowym, aż po regiony arktyczne. Raz spożyte lub zainhalowane, gromadzą się w tłuszczu.
PBDE są trudne do wyeliminowania
Połknięcie PBDE ma konsekwencje zdrowotne. Według wydania internetowego magazynu Environmental Health Perspectives, u dzieci narażonych na ich wysokie stężenie, jak ma to miejsce w regionie Monterey, obserwuje się zaburzenia w rozwoju mózgu.
Zobacz również:
Badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley na ponad 270 ciężarnych kobietach i dzieciach w wieku od 7 lat, wykazuje, że te ostatnie mają deficyt uwagi i koordynacji ruchów.
Heather Stapleton z Uniwersytetu Duke, jedna z najlepszych amerykańskich specjalistów ds. zagrożeń PBDE, podaje na stronie internetowej Amerykańskiej Akademii Nauk, że to badanie jest bardzo ważne, ponieważ potwierdza inne, mające na celu wykazanie wpływu środków zmniejszających palność na rozwój poznawczy.
Problem polega na tym, że trudno jest się pozbyć PBDE. Penta-BDE, które od 2004 roku były stopniowo zakazywane w Stanach Zjednoczonych i Europie, nadal będą krążyć w domowym kurzu. Wykazało to badanie przeprowadzone w 2011 roku w szesnastu kalifornijskich domach, które zostało opublikowane online, na łamach czasopisma Environmental Science and Technology.
Obecne w artykułach gospodarstwa domowego zakupionych przed wprowadzeniem zakazu, PDBE są stopniowo uwalniane w czasie, kiedy stary dywan lub kanapa zużywają się każdego dnia.
Naukowców szczególnie interesuje ich wpływ na niemowlęta, bo to one są na nie najbardziej narażone, chodząc na czworakach lub wkładają palce do ust.
Kalifornia wystosowała petycję
Środki zmniejszające palność zawierają dużą liczbę różnych cząsteczek, a producenci nie dają żadnych informacji o składzie tych produktów. To samo badanie stwierdziło także obecność PBDE 102, jak również „nowego” środka.
Jest nim TDCPP (trifosoran), który został wykryty w 75% badanych domów w Kalifornii. Cząsteczka ta była używana w produkcji piżam dla dzieci i została wycofana pod koniec 1970 roku, ze względu na jej toksyczność. Naukowców bardzo zdziwiło odkrycie jej obecności w wielu dzisiejszych artykułach gospodarstwa domowego. W 2011 roku została ona sklasyfikowana przez Kalifornijską Agencję ds. Zdrowia jako rakotwórcza.
Kalifornia już wystosowała petycję o zmniejszenie dopuszczalnej normy TB117 i produkcję artykułów bez środków zmniejszających palność. Badania wykazały, że w przypadku pożaru emitują one wysoce toksyczne opary, dlatego najbardziej zagorzali działacze nie wahają się nawet porównywać ich do dawnego przemysłu tytoniowego.
Komentarze do: Stany Zjednoczone ostrzegają przed środkami zmniejszającymi palność