Sfinansowanie prób klinicznych nad metodą doktora Zamboni w leczeniu pacjentów dotkniętych stwardnieniem rozsianym, zostało bardzo dobrze przyjęte przez społeczność medyczną, która ocenia, iż pozwoli to przynajmniej na szybsze wyjaśnienie sytuacji.
Federalna minister zdrowia w Kanadzie, pani Leona Aglukkaq, ogłosiła, iż rząd kanadyjski sfinansuje próby kliniczne nad tym eksperymentalnym leczeniem, oceniając, iż do dyspozycji jest wystarczająca ilość informacji, aby przeprowadzić głębsze badania.
Nie chodzi tutaj w ogóle o autoryzowanie tej terapii. Jedynie tylko pewna liczba pacjentów będzie mogła ewentualnie wziąć udział w badaniach metodą próby podwójnie ślepej, aby zweryfikować naukowo skuteczność tego eksperymentalnego leczenia.
Technika nazywana Zamboni, od nazwiska włoskiego lekarza Paolo Zamboni, który ją głosi na całym świecie, ma na celu rozszerzanie naczyń krwionośnych w szyi, aby poprawić przepływ krwi w stronę mózgu.
Technika ta jest oparta na teorii zakładającej, iż stwardnienie rozsiane ma wynikać z problemów z przepływem krwi do mózgu, zamiast być problemem neurologicznym.
Kanadyjczycy udawali się za granicę, aby poddać się temu eksperymentalnemu leczeniu. Od tej pory, wielu z nich już wywierało nacisk na rząd kanadyjski, aby uznał to leczenie, albo conajmniej przeprowadził głębsze badania w tym temacie.
Zobacz również:
- Samobójstwa wśród nastolatków
- Pierwsza wizyta u ginekologa, czyli jak przygotować do tego nastolatkę
- Jeżeli Twój lekarz jest zdrowy – Ty pewnie też jesteś!
- Pierwotne stwardniające zapalenie dróg żółciowych
- Nowoczesne metody badania płodu
- Zarazki z kranu - czy zagrażają naszemu zdrowiu?
- Pułapki diagnostyczne – choroby ukryte za maską
- Dlaczego regularne wizyty lekarskie są konieczne w starszym wieku?
W wywiadzie udzielonym pod koniec czerwca, przewodniczący Towarzystwa Neurologów w Quebeku, doktor Marc Girard, który sam jest specjalistą od stwardnienia rozsianego, stwierdził, iż decyzja rządu kanadyjskiego oznacza przynajmniej, iż badania nie będą już dłużej odwlekane i pozwoli być może w końcu na wyjaśnienie całej sytuacji.
Nie sprzeciwiamy się przeprowadzaniu badań klinicznych. Jedyna rzecz, jaka nas niepokoi, to fakt, iż od ponad półtora roku, widzieliśmy pacjentów, którzy wrócili do kraju po leczeniu za granicą, a problemem, jaki obserwujemy jest to, że technika naczynioplastyki, na tę chwilę, wydaje nam się techniką jeszcze eksperymentalną. Dlatego też, niezależnie od tego, jakie by było powiązanie – czy istnieje ono, czy też nie – zatkanych żył ze stwardnieniem rozsianym, stawiamy sobie pytania, które mają odpowiedzieć, czy technika naczynioplastyki jest naprawdę optymalna, skomentował doktor Marc Girard.
Dobra nowina to to, że zamiast odwlekać wszystko w nieskończoność, robimy w końcu badania i będziemy mieć odpowiedzi. Tutaj, zgadzam się, podsumował lekarz specjalista.
Jednakże, w dalszym ciągu zachęca on pacjentów do ostrożności i sygnalizuje, iż pacjenci operowani musieli być operowani po raz kolejny.
Doktor Marc Girard przyznaje również, iż widział pacjentów, którzy udali się za granicę, aby poddać się interwencji chirurgicznej, i nic im to nie dało.
Ale ci pacjenci nie będą o tym opowiadać w mediach, zasygnalizował lekarz.
Ze swej strony, Kolegium Lekarzy w Quebeku, nie chce wypowiadać się w tej kwestii. Przedstawiciel stwierdził jedynie, iż chodzi tutaj o dobrą nowinę – technika ta bowiem wymaga pogłębionych badań, aby można było ocenić jej skuteczność.
Komentarze do: Stwardnienie rozsiane: wszystko wyjaśnimy, mówi społeczność medyczna