Mogą one być spokojnie nazwane "największa apteka świata": oceany w rzeczywistości zawierają bowiem bardzo interesujące molekuły z punktu widzenia farmakologicznego, z których niektóre są już zresztą na rynku. Jeśli więc nawet wiele z nich pozostaje jeszcze nie odkrytych, to jednakże ich droga na półki w naszych aptekach nie jest „długą, spokojną rzeką...”
Ocean, który reprezentuje 70% powierzchni ziemi, właśnie staje się największą farmakopeą świata. Jego liczne gatunki zwierząt, roślin i bakterii, mimo różnych sukcesywnych ekspedycji, nie są jeszcze z całą pewnością wszystkie odkryte. I bez wątpienia ukrywają wielką liczbę molekuł, których właściwości nawet się nie spodziewamy.
Niektóre gatunki zostały już zresztą zidentyfikowane w interesie człowieka. Algi pochodzące z morza pozwalają przede wszystkim na wytwarzanie biopaliw; bakterie służą do wytwarzania materii plastycznych biodegradowalnych.
Chitosan, składnik wiązania glikozydowego, pochodzący z egzoszkieletu skorupiaków, jest używany w kosmetyce, w przemyśle rolno-spożywczym, a także w medycynie, gdzie może on być stosowany do wytwarzania rodzaju sztucznej skóry, przeznaczonej do leczenia wielkich oparzeń, a także do produkcji soczewek kontaktowych.
Polujące ślimaki z zatrutym harpunem!
W dziedzinie farmaceutycznej, ocean zawiera również interesujące molekuły, z których niektóre, już znane, pochodzą od słynnych ślimaków z rodziny Conidae. Te niezwykłe mięczaki, kuzyni ziemskich ślimaków, wyróżniają się przede wszystkim swoją niezawodną bronią, której używają do polowania.
Z końcówki tego harpuna, ślimaki wydzielają w rzeczywistości neurotoksyny, czasami bardzo gwałtowe, a czasami wręcz śmiertelne dla człowieka; a to jest właśnie to, co sprawia, że są one tak interesujące w oczach badaczy, którzy znają je od lat sześćdziesiątych XX wieku.
Zobacz również:
- Leki oryginalne a odpowiedniki - czym się różnią?
- Alergia na leki znieczulenia miejscowego, Czy są potrzebne badania diagnostyczne?
- Czy leki sprzedawane poza apteką są dla nas niebezpieczne?
- Objawy lekomanii
- Leki przeciwpłytkowe mogą być podawane doustnie lub pozajelitowo
- Leki sieroce – komu są potrzebne?
- Preparaty złożone
- Jakie substancje działają odkażająco?
Badania nad tymi ślimakami doprowadziły do uzyskania cząsteczki zatwierdzonej przez amerykańską agencję FDA oraz stosowaną w dziedzinie medycznej. Chodzi tutaj o zikonotyd, skomercjalizowany pod nazwą Prialt.
Ta proteina, pochodząca z gatunku ślimaka Conus magus, działa jako bardzo silny środek przeciwbólowy, silniejszy nawet od morfiny. Przepisywany w przypadku bólów przewlekłych, lek ten musi być wstrzykiwany bezpośrednio do płynu mózgowo-rdzeniowego, aby uniknąć skutków ubocznych oraz poprawić jego skuteczność.
Francuski instytut IFREMER (Institut français de recherche pour l'exploitation de la mer) uczestniczy w badaniach, przede wszystkim dzięki projektowi Conco, czyli europejskiemu projektowi badań na rzecz opracowania nowych lekarstw z molekuł pochodzących z tych jadowitych ślimaków.
Molekuły antynowotworowe również wynurzyły się z morza, a dokładniej mówiąc – ze zwierząt morskich. Trabektedyna, albo Yondelis, jest wyciągana z żachw (łac. Ascidiacea), z gatunku Ecteinascidia turbinata (osłonica żyjąca przytwierdzona do podłoża, daleka kuzynka kręgowców), i działa ona na mięsaki tkanki miękkiej.
Inne molekuły, równie interesujące, przybyły do nas z morza, takie jak aplidyna albo briostatyna, i są one właśnie testowane w różnych próbach klinicznych. Antybiotyki (cefalosporyny) oraz niektóre środki antywirusowe (AZT) również pochodzą od gatunków morskich.
Molekuły trudne do eksploatacji
Jeśli więc ocean nawet wydaje się niewyczerpanym źródłem molekuł terapeutycznych, trudności z ich eksploatacją są liczne! Do środowiska oceanu dostęp jest ciężki, nie mówiąc już o głębinach morskich, usytuowanych na tysiącach metrów pod powierzchnią morza.
Nawet jeśli odkrywamy gatunki nieznane, które wydzielają potencjalnie bardzo interesujące molekuły, to wyciąganie tych molekuł w wystarczająco wielkich ilościach, nawet dla samej tylko analizy, jest skomplikowane.
Następnie, jeśli dana molekuła okaże się naprawdę użyteczna, trzeba jeszcze umieć ją wytwarzać na skalę przemysłową, hodując zwierzę, które ją produkuje (co często jest niemożliwe poza jego środowiskiem naturalnym), albo o wiele częściej drogą chemiczną albo drogą inżynierii genetycznej, co jest kolejnym etapem krytycznym.
Bioprospekcja, technika polegająca na liczeniu wszystkich gatunków, w celu ich zachowania, ale także w celu uczynienia ich przydatnymi, mimo wszystkich tych trudności jest w pełnym rozkwicie, we wszystkich oceanach globu. Należy więc czuwać nad tym, aby ta technika nie przekształciła się w biopiractwo, gdzie szacunek dla natury schodzi na drugi plan.
Komentarze do: Te lekarstwa pochodzą z oceanów…