W jaki sposób odnajduje się źródło E.coli
Kiedy tylko pojawia się epidemia, władze sanitarne natychmiast rozpoczynają prawdziwe śledztwo, mające odkryć źródło infekcji. Wskazówki się akumulują, dając do zrozumienia, że to właśnie kiełki z hodowli w Dolnej Saksonii mogły być skażone, oznajmił w 10 dniu czerwca 2011 roku niemiecki minister rolnictwa.
Przełożony Federalnego Istytutu Nadzoru mówił wtedy o „absolutnie ewidentnym śladzie”, prowadzącym do hodowli na północy Niemiec, która miała być przyczyną epidemii E. coli. Epidemii, która rozpoczęła się w tym kraju w maju 2011 roku. Słownictwo niemieckiego ministra jest godne serialu policyjnego, nie bez przyczyny. Aby odnaleźć przyczynę takiej epidemii, setki specjalistów od spraw zdrowia, badacze, naukowcy, albo jeszcze specjaliści od rolnictwa, zmobilizowali się, aby przeprowadzić prawdziwe śledztwo, miejscami nawet międzynarodowe.
Zatwierdzenie zgłoszenia
We Francji, wszystko zaczyna się przez zgłoszenie jednego bądź kilku podejrzanych przypadków. Generalnie, dzięki systemom nadzorującym, które już są uruchomione, albo dzięki telefonom od lekarzy do francuskiego Instytutu Nadzoru Sanitarnego (INVS, Institut de veille sanitaire).
Należy następnie zweryfikować, czy alert ten rzeczywiście odpowiada epidemii, czy też może zwykłej niestrawności, wyjaśnia pani Lisa King, epidemiolog z Instytutu Nadzoru Sanitarnego. Każda informacja więc i każdy telefon jest zatwierdzany przez ekspertów z INVS. Jeśli alert pochodzi z systemu nadzorującego, naukowcy porównają każdy nowy przypadek z dostępnymi danymi.
Dlatego też, jeśli chodzi o syndrom hemolityczno-uremiczny (HUS) wywoływany przede wszystkim zarażeniem bakterią Escherichia coli, INVS dysponuje danymi z nadzoru tego zespołu, zbieranymi od wielu lat. Jeśli to jeden z lekarzy ogólnych alarmuje, eksperci Instytutu Nadzoru Sanitarnego oddzwonią do niego, aby zweryfikować szczegóły danego przypadku.
Śledztwo epidemiologiczne
Jeśli weryfikacje te są rozstrzygające, zgłoszenie zostaje zatwierdzone, i można wtedy przejść do fazy śledztwa epidemiologicznego, które polega na próbach zidentyfikowania produktu spożywczego odpowiedzialnego za epidemię.
Przechodzi to przede wszystkim przez identyfikację osób chorych, poprzez bezpośredni kontakt z laboratoriami analitycznymi, albo poprzez kontakt z narodowymi centrami referencyjnymi, które zbierają próbki oraz ekspertyzy dla około czterdziestu chorób. Istnieją więc we Francji narodowe centra referencyjne dedykowane specjalnie bakterii Echerichia coli albo bakterii Shigella.
Pamiętasz może wszystko, co jadłaś bądź jadłeś w przeciągu dwóch ostatnich tygodni? Niewielkie szanse. A jednak, to właśnie tego próbują dowiedzieć się eksperci, kiedy tylko udaje im się zidentyfikować chorych, i jest to jedna z najbardziej delikatnych części całego procesu, podkreśla pani Lisa King.
Zobacz również:
- By jedzenie było przyjemnością...jak wzbogacać dietę dziecka?
- Czy warto zapisywać dziecko na zajęcia pozaszkolne?
- Zatrucia ostre lekami - zasady postępowania, leczenia i zapobiegania
- Jak przenosić śpiące dziecko do łóżeczka?
- Koloryzacja włosów siwych
- Przyczyny starzenia się włosów
- Zatwardzenie w ciąży
- Fitoterapia bywa niebezpieczna
W zależności od okresu inkubacji choroby, należy cofnąć się bliżej bądź dalej w historii odżywiania wszystkich osób. Jeśli chodzi o salmonellozę, które okres inkubacji wynosi około 3 dni, zadanie jest dość łatwe. Aby pomóc osobom w przypomnieniu sobie posiłków, pytania są tak precyzyjne, jak to tylko możliwe.
Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, okres inkubacji dla Escherichia coli wynosi od 3 do 8 dni. Instytut Nadzoru Sanitarnego ma gotowe kwestionariusze, gotowe do użycia, które mogą mieć aż do dwudziestu stron dla najbardziej powszechnych infekcji, z pytaniami na temat produktów spożywczych, które już zostały powiązane z chorobami w czasie poprzednich infekcji. Zamiast więc pytać „Co jadłaś/eś w przeciągu dwóch ostatnich dni”, pytania dotyczą wszystkich produktów spożywczych potencjalnie zamieszanych w infekcje.
Zwyczaje odżywiania
Kiedy eksperci z Instytutu Nadzoru Sanitarnego przepytują więc osoby zarażone, aby zebrać informacje na temat tego, co ostanio jedli, starają się ożywić pamięć chorych. Używają więc na przykład odnośników do dni świątecznych, do weekendów albo do ewentualnych podróży, co ma wyciągnąć na powierzchnię głęboko zakopane wspomnienia o posiłkach.
Jak wyjaśnia nasza specjalistka, jeśli chodzi o choroby takie jak listerioza, której okres inkubacji wynosi dwa miesiące, pytania będą odnosić się do zwyczajów odżywiania, które generalnie są dość powtarzające się, bardziej niż do posiłków w szczególności.
Niektóre produkty są trudniejsze do wyśledzenia niż pozostałe. Kiedy zapytują was, czy jedliście kotlet mielony w ostatnich dniach, jaka była jego marka, albo gdzie go kupiliście, odpowiedź jest względnie łatwa. Ale jeśli chodzi o warzywo, które kupuje się na wagę na rynku, które bardzo często nie ma opakowania, i które je się w sałatkach albo w daniach złożonych, zadanie jest o wiele trudniejsze. Warzywo jest o wiele trudniej wyśledzić niż kotlet mielony albo produkt mleczny.
Procent i prawdopodobieństwo
Na podstawie informacji zebranych od chorych, władze sanitarne ustalają statystyki. Weźmy przykład taki: 50% osób zarażonych zjadło kotlet mielony w okresie inkubacji danej bakterii. Liczba ta sama w sobie nie pozwala dowiedzieć się natychmiast z całą pewnością, czy to rzeczywiście kotlet mielony jest odpowiedzialny za epidemię, więc dlatego eksperci odwołują się do grupy kontrolnej zdrowych osób, które odpowiadają na ten sam kwestionariusz.
Lisa King wyjaśnia, w jaki sposób interpretować te obliczenia: jeśli 50% osób z grupy kontrolnej jadło również kotlet mielony w tej samym okresie, procent ten nie jest zbyt rozstrzygający. Natomiast, jeśli jedynie 5% osób z grupy testowej jadło kotlet mielony, statystyki stają się znaczące. W ten sposób, łatwiej jest określić produkt spożywczy odpowiedzialny na epidemię, jeśli nie jest on konsumowany powszechnie przez całą populację.
W 1992 roku, w czasie epidemii listeriozy, która spowodowała 63 zgony oraz 22 przypadki aborcji we Francji, śledczy z generalnej dyrekcji zdrowia stwierdzili, iż 46,5% chorych zjadło wcześniej ozorek wieprzowy w galarecie, w porównaniu do jedynie 8,4% osób w grupie kontrolnej. Jest to różnica wystarczająca, aby nie mieć żadnych wątpliwości co do źródła epidemii.
Przekazywanie pałeczki
Kiedy Instytut Nadzoru Sanitarnego ma dość elementów dowodzących, iż dana hipoteza zasługuje na dogłębne badanie, przekazuje on swoje informacje na temat podejrzanego produktu do ministerstwa rolnictwa. Informacje te dotyczą marki, sklepu, gdzie produkt mógł być kupiony, opakowanie, albo jeszcze liczbę chorych. Następnie, ministerstwo rolnictwa zacznie swoje własne śledztwo, mające dotrzeć aż do producenta albo do przetwórcy.
Władze powinny w tym stadium również wybrać najlepszy moment, aby ogłosić w mediach epidemię. Zbyt wczesny alarm, tak jak to było z ogórkami hiszpańskimi w maju 2011 roku, może mieć bardzo poważne konsekwencje ekonomiczne w przypadku złej diagnozy. Ale im wcześniej rząd ostrzega populację, tym większe są szanse, iż zapobiegnie się nowym infekcjom.
W niektórych przypadkach, jak to się stało po zgonie pewnego nastolatka, który zjadł posiłek w Quick w styczniu 2011 roku, źródłem epidemii nie jest produkt spożywczy, ale raczej brak higieny oraz złe opakowanie i złe warunki przechowywania żywności. Nie ma więc potrzeby, aby wracać na obiad od danej restauracji.
Jeśli chodzi o epidemię niemiecką, winny z całą pewnością został zatrzymany. W końcu. Ale mimo wszystkich wysiłków władz, zdarza się, iż źródło epidemii nie zostaje odnalezione, zanim epidemia sama się nie skończy. W takim przypadku, jeszcze trudniejsze jest odnalezienie jej źródła. Niektóre epidemie przechodzą nawet niezauważone, przede wszystkim dlatego, iż osoby zarażone nawet nie poszły do lekarza.
Komentarze do: W jaki sposób odnajduje się źródło E.coli