W ostatnich latach coraz większa liczba lekarzy w USA zaczęła organizować grupowe spotkania z pacjentami cierpiącymi na te same dolegliwości, takie jak cukrzyca czy choroby serca. Zwolennicy tej techniki mówią, że pozwala ona lekarzowi na jednoczesne leczenie większej liczby pacjentów, spędzanie z nimi więcej czasu oraz na skuteczne poprawienie wyników zdrowotnych.
Według badania opublikowanego w 2012, w 2050 roku w USA zaspokojenie całkowitego zapotrzebowania na lekarzy będzie wymagało wykształcenia dodatkowych 53 000 medyków. Dlatego niektórzy widzą te spotkania grupowe jako środek zaradczy na brak lekarzy.
Dr Edward Noffsinger, który opracował taki model spotkań, mówi: - Dzięki temu lekarze mogą być bardziej skuteczni, a ludzie więcej czasu spędzają ze swoim lekarzem. Na przykład, w grupie z cukrzycą doktor może poprosić wszystkich pacjentów jednocześnie, aby zdjęli buty do badania stopy w kierunku infekcji charakterystycznej dla cukrzycy.
Typowa sesja trwa do dwóch godzin. Poza tym, że lekarz odpowiada na pytania i bada chorych, często też prowadzi dyskusję w towarzystwie pielęgniarki.
Zobacz również:
Ubezpieczenie zdrowotne pokrywa spotkanie grupowe w taki sam sposób jak indywidualną wizytę.
– Ubezpieczyciel raczej skupia się na poziomie dostarczanej opieki, a nie na tym, gdzie ta opieka jest dostarczana, czy też ile osób jest w pokoju – mówi dr Noffsinger.
Niektórzy pacjenci też widzą zalety w grupowych spotkaniach. Podoba im się różnorodność dyskutowanych tematów i to, że mogą spędzić 2 godziny ze swoim lekarzem.
Pacjenci podpisują zobowiązanie, że nie ujawnią nikomu, o czym rozmawiają na spotkaniach.
- Mimo że niektórzy na początku mieli wątpliwości co do techniki, ich nieśmiałość szybko wyparowała po pierwszym spotkaniu – zapewnia dr Noffsinger.
Amerykańska akademia American Academy of Family Physicians przedstawia następujące statystyki: w 2005 - 5,7% lekarzy praktykowało spotkania grupowe. W 2010, już 12,7%.
Niektóre badania wykazały, że spotkania grupowe mogą poprawiać zdrowie chorych. Włoski eksperyment przypadkowo przypisał 800 pacjentów z cukrzycą typu 2 albo do grupowych, albo do indywidualnych spotkań.
Okazało się, że pacjenci z grupy mieli niższy poziom glukozy, niższe ciśnienie, cholesterol oraz BMI po czterech latach spotkań, w porównaniu do pacjentów z indywidualnymi wizytami.
Komentarze do: W liczbie siła: kiedy troje to nie tłum