Zniszczenie warstwy ozonowej, która chroni nas przed szkodliwym działaniem promieniowania ultrafioletowego, osiągnęło rekordy nad Arktyką, z powodu obecności szkodliwych substancji dla tego gazu w atmosferze oraz z powodu bardzo zimnej zimy, donosi Światowa Organizacja Meteorologiczna.
Krucha warstwa ozonowa utraciła około 40% swojej grubości w tym regionie, między początkiem zimy a końcem marca, zaobserwowała agencja Organizacji Narodów Zjednoczonych w komunikacie. Poprzedni rekord wynosił około 30% utraconej warstwy ozonowej w ciągu zimy.
Uszczerbek ten wynika z utrzymywania się w atmosferze substancji szkodliwych dla ozonu oraz z bardzo mroźnej zimy na poziomie stratosfery, drugiej wielkiej warstwy atmosfery ziemskiej, która jest usytuowana tuż nad troposferą, odnotowuje Światowa Organizacja Meteorologiczna.
Do tego zniszczenia warstwy ozonowej doszło mimo przyjęcia w 1987 roku Protokołu Montrealskiego, który miał pozwolić na znaczącą redukcję produkcji oraz konsumpcji substancji niszczących ozon, podkreśla Światowa Organizacja Meteorologiczna.
Ale z powodu raczej długiego życia tych składników w atmosferze, należy odczekać dziesiątki lat, zanim ich koncentracja powróci do poziomów sprzed 1980 roku, co jest celem ustalonym w Protokole Montrealskim.
Zobacz również:
- Pierwsza wizyta u ginekologa, czyli jak przygotować do tego nastolatkę
- Dlaczego regularne wizyty lekarskie są konieczne w starszym wieku?
- Jakość posiłków serwowanych w restauracjach wciąż kuleje
- Samobójstwa wśród nastolatków
- Pierwotne stwardniające zapalenie dróg żółciowych
- Pułapki diagnostyczne – choroby ukryte za maską
- Nowoczesne metody badania płodu
- Czy lekarstwa staną się bezużyteczne?
Stratosfera arktyczna pozostaje narażona na destrukcyjne działanie szkodliwych czynników dla ozonu, ale stopień zniszczenia ozonu, którego doświadczamy w ciągu danej zimy, zależy od warunków meteorologicznych podkreśla generalnu sekretarz Światowej Organizacji Meteorologicznej, pan Michel Jarraud.
Rozrzedzenie stałe ozonu obserwowane tego roku pokazuje, że musimy być czujni i z bliska obserwować sytuację w Arktyce w ciągu kilku najbliższych lat. Zresztą, naukowcy z wielkim zainteresowaniem obserwują gigantyczny region słodkiej wody, który uformował się na oceanie Arktycznym, a która, jeśli przeleje się do Atlantyku, może teoretycznie zaszkodzić prądom odpowiedzialnym za umiarkowanty klimat w Europie zachodniej.
Oceanografowie wyjaśnili ostatnio, że ta niezwykła akumulacja wody jest spowodowana tym, iż rzeki kanadyjskie i syberyjskie wyrzucają więcej niż zazwyczaj wody w Arktyce. Topnienie lodu jest również przyczyną tego stanu rzeczy – dwie konsekwecje ocieplenia klimatu.
eśli ten basen słodkiej wody wpłynie do Oceanu Atlantyckiego, najgorszy scenariusz przewiduje przemieszczenie prądu, który sprowadzi tropikalne gorąco do Europy.
Badacz niemiecki, pan Benjamin Rabe, wyjaśnił, iż zawartość wody słodkiej w Arktyce wzrosła o 20% od lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, czyli o 8400 kilomerów sześciennych – równowartość całej wody zawartej w jeziorach Michigan i Huron.
Ze swej strony z kolei, badaczka holenderska, pani Laura De Steur, potwierdza, że główna część tej słodkiej wody skumulowała się w basenie kanadyjskim.
Komentarze do: Warstwa ozonowa nad Arktyką jeszcze nigdy nie była tak zniszczona jak teraz