Okazuje się, że wirus czikungunia może stanowić większe zagrożenie dla życia i zdrowia, niż do tej pory sądzono. Choć w wyniku zakażenia wirusem zazwyczaj pojawiają się objawy podobne do grypy (gorączka, bóle stawów), to jednak najnowsze badanie naukowe udowadnia, że w niektórych przypadkach choroba prowadzi do zapalenia mózgu, a nawet śmierci.
Wirus czikungunia (chikungunya, CHIKV), przenoszony jest przez komary, ale można zarazić się nim poprzez kontakt z zakażonym zwierzęciem, np. małpą. Transmisja pomiędzy ludźmi zazwyczaj nie występuje, choć możliwa jest transmisja pionowa, z matki na dziecko w czasie ciąży lub w czasie porodu. Pierwszy przypadek zachorowania odnotowano w 1953 roku w Tanzanii, pojedyncze zachorowania miały miejsce w latach 60. w Chinach i Azji Południowo-Wschodniej, ale dopiero kilka lat temu wirus czikungunia zaczął rozprzestrzeniać się na dużą skalę.
Nowe badanie naukowe, które zostało opublikowane 25 listopada 2015 roku w czasopiśmie medycznych Neurology, poddało analizie epidemię czikungunii w latach 2005-2006, w wyniku której zachorowało ponad 300 tys. osób. Do wybuchu epidemii doszło na wyspie Reunion, która położna jest w zachodniej części Oceanu Indyjskiego, 700 km na wschód od Madagaskaru.
W wyniku infekcji wirusem czikungunia zapalenie mózgu (encephalitis) rozwinęło się u 24 osób, spośród których cztery osoby zmarły.
Zobacz również:
Potencjalnie śmiertelne zapalenia mózgu spowodowane infekcją wirusa pojawiają się się u dzieci i osób starszych, które stanowią największą grupę ryzka - twierdzą autorzy badania.
Ponieważ nie ma szczepionki przeciw wirusowi czikungunia, ani żadnego leki, który mógłby leczyć tę chorobę, osoby, które udają się w rejony świata, gdzie występuje wirus, powinny być świadome tego zagrożenia i unikać ugryzień przez komary poprzez zachowanie środków ostrożności takich jak noszenie ubrań z długimi rękawami i długich spodni - mówi główny autor badania, dr Patrick Gérardin ze szpitala Central University Hospital w Saint-Pierre, na wyspie Reunion.
W przeszłości przypadki zachorowań na czikungunię dotyczyły głownie krajów rozwijających się, jednak w grudniu 2013 roku wirus pojawił się na półkuli zachodniej, w St. Martin (terytorium zależne Francji leżące w Małych Antylach). Czikungunia zaczął rozprzestrzeniać się bardzo szybko i w niedługim czasie przedostał się na zarówno do Ameryki Północnej, jak też do Ameryki Środkowej i Południowej. O wirusie zrobiło się głośniej, kiedy w wyniku ukąszenia komara na czikungunię zachorowała znana aktorka Lindsay Lohan.
Początkowo infekcja wirusem wywołuje symptomy przypominające grypę. Najczęściej odnotowywane objawy czikungunii to wysoka gorączka, bóle stawów, mięśni i bóle głowy. Dodatkowo pojawia się jednak świąd skóry oraz wysypka na kończynach i tułowiu. Choć większość chorych powraca do zdrowia w ciągu tygodnia, to u niektórych osób zapalenie mięśni, stawów i kości, wywołujące często ostry ból, może trwać miesiącami, a nawet latami. Śmiertelność z powodu wirusa kształtuje czikungunii się w okolicy 0,1%.
Naukowcy stwierdzili, że rozwinięcie się chorób ośrodkowego układu nerwowego u badanych osób było rezultatem zakażenia wirusem czikungunii. Lekarze obserwowali tych pacjentów przez trzy kolejne lata, aby kontrolować jak choroba wpływa na stan ich zdrowia. Na 100 tys osób odnotowano 8,6 przypadków pojawienia się zapalenia mózgu, którego przyczyną był wirus.
Komentarze do: Wirus czikungunia może powodować śmiertelne zapalenie mózgu