Jeśli nawet niektóre osoby twierdzą, że koniec świata będzie miał miejsce w 2012 roku, to według pewnego eksperta z NASA, nie będzie to wynikiem wybuchu na słońcu, jak niektórzy to sugerują. Plotki i debaty namnażają się stale na temat końca świata w 2012 roku.
Najpopularniejszym forum oczywiście jest internet. Zresztą, apokalipsę ogłasza się nie po raz pierwszy w naszej historii, co zrozumiałe, gdyż temat ten jest niezwykle fascynujący.
Jak uważa doktor Alex Young, heliofizyk z centrum kosmicznego Goddard amerykańskiej agencji NASA, jedna rzecz jest pewna: słońce nie będzie przyczyną końca świata. W przeciwieństwie do tego, co twierdzą niektórzy, wybuch słońca nie będzie w rzeczywistości w stanie zniszczyć ziemi, według tego specjalisty.
A przynajmniej nie przed upływem miliardów lat i z całą pewnością nie w 2012 roku. Dzisiaj, wystarczająco dobrze rozumiemy Słońce, a wraz ze wszystkimi technologiami oraz całą wiedzą, jaką mamy do dyspozycji, i z wieloma sondami, ktorymi posługujemy się przez 24 godziny na 24 godziny, przez siedem dni w tygodniu, możemy stwierdzić, że to potężne tornado, które zmiecie Ziemię, nie jest jeszcze gotowe, żeby nadejść, wyjaśnia doktor Alex Young w wywiadzie dla Daily Mail.
Zdaniem tego naukowca, nie musimy się niczego obawiać ze strony naszej gwiazdy, poza oparzeniami słonecznymi w piękny słoneczny, letni dzień. W rzeczywistości, jeśli uwierzymy w obliczenia, na Słońcu nie ma po prostu wystarczającej ilości energii, aby niszczycielska kula ognia mogła przemierzyć te 150 milionów kilometrów, które oddzielają Ziemię od Słońca.
Zobacz również:
- Pierwsza wizyta u ginekologa, czyli jak przygotować do tego nastolatkę
- Dlaczego regularne wizyty lekarskie są konieczne w starszym wieku?
- Jakość posiłków serwowanych w restauracjach wciąż kuleje
- Samobójstwa wśród nastolatków
- Pierwotne stwardniające zapalenie dróg żółciowych
- Pułapki diagnostyczne – choroby ukryte za maską
- Nowoczesne metody badania płodu
- Czy lekarstwa staną się bezużyteczne?
Mimo że wybuchu na Słońcu dzisiaj są o wiele liczniejsze i większe, jest to normalne i stanowi część zwyczajowego cyklu naszej gwiazdy. Jest to cykl powtarzający się co 11 lat i za każdym razem jest taki sam.
Słońce jest tym, co nazywamy aktywną gwiazdą, która ma swoje cykle aktywności. W ciągu 11 lat przechodzimy z aktywności największej do najsłabszej. Zawsze były wybuchy sloneczne, czasami wielkie, czasami małe. Nawet mierząc największe wybuchy, które zaobserwowaliśmy w przeciągu ostatnich 10 000 lat, stwierdziliśmy, że były one niewystarczające, aby uszkodzić atmosferę do tego stopnia, żeby pozostalibyśmy bez ochrony, jak wyjaśnia naukowiec z NASA.
Minimalne skutki na Ziemi
Jednakże, jeżeli ciepło nie może sięgnąć do Ziemi, to promieniowanie elektromagnetyczne jest w stanie to zrobić. Mogą one ewentualnie, docierając do wysokiej warstwy atmosfery ziemskiej, spowodować perturbacje elektromagnetyczne.
I tutaj znowu doktor Alex Young jest przekonany, że możemy obawiać się jedynie oślepiającego światła. Jeden albo dwa tygodnie po wybuchu słonecznym – czasami nawet więcej – promieniowanie dociera do ziemi i generalnie jego działanie jest minimalne.
Jeśli występuje wielka erupcja, mamy dużą zorzę polarną. Na poziomie elektroniki, te słoneczne burze są nam znane i możemy przewidywać ich konsekwencje, a także gdzie się skierują i gdzie będą powstawać. Równie długo ja będziemy przywiązawać do nich wagę i dowiadywać się ciągle więcej na ich temat, burze te będą mogły być uważane z huragany albo kolosalne sztorym i będziemy mogli dokonać odpowiednich pomiarów, aby się na nie przygotować, jak stwierdza na koniec amerykański naukowiec.
Komentarze do: Wybuch słoneczny nie mógłby spowodować końca świata