Fiolka zawierająca wirusa odpowiedzialnego za zabójczą gorączkę krwotoczną, zniknęła z wysoko zabezpieczonego laboratorium na uniwersytecie amerykańskim. W następstwie inspekcji, laboratorium badawcze Galveston National Laboratory ogłosiło zniknięcie fiolki zawierającą niewielką ilość wirusa Guanarito. Mikrob ten pochodzi z Wenezueli i klasyfikowany jest pośród najgroźniejszych.
Badania nad nim mogą więc przeprowadzać jedynie bardzo dobrze zabezpieczone laboratoria – klasy P4, takie jak Galveston National Laboratory.
Guanarito jest znany z tego, że wywołuje gorączki krwotoczne tak jak Ebola, a ryzyko zgonu wynosi 15%.
Przewodniczący teksańskiego uniwersytetu, David Callender, podkreślił w komunikacie: - Wypadek ten nie oznacza wielkiego ryzyka dla zdrowia populacji. Do tej pory jeszcze nie stwierdzono przypadku zarażenia tym wirusem człowieka od człowieka. Osoby zarażone w Ameryce Południowej złapały wirusa od zakażonych gryzoni. Bardzo prawdopodobne jest również to, że Guanarito nie jest w stanie rozwijać się u gryzoni z Ameryki Północnej.
Zobacz również:
Co więcej, ilość wirusa, jaka znajdowała się w fiolce (mniej niż ¼ łyżeczki) nie jest wystarczająca, aby stanowić zagrożenie. Pozostaje jeszcze wyjaśnić, co się stało z fiolką.
Galveston National Laboratory już wykluczyło wszelki trop kryminalny.
Przełożeni laboratorium sugerują, że prawdopodobnie fiolkę wyrzucił w listopadzie 2012 naukowiec, który jako ostatni pracował nad Guanarito. Fiolka następnie została zniszczona według standardowych procedur dekontaminacji, które obowiązują w tego typu laboratorium. Trzeba jednak jeszcze potwierdzić tę hipotezę.
Media amerykańskie sugerują, że wkrótce śledztwo wdroży także FBI.
Komentarze do: Zabójczy wirus zaginął w Teksasie