FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
grassoalvaro
Dołączył: 04 Lip 2008 Posty: 3
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pią Lip 04, 2008 11:53 pm Temat postu: Ból barku, od 5 miesięcy.. moja historia. |
|
|
Witam,
nie wiem już do kogo mam się zwrócić, więc przyszedł czas na forum internetowe. Jeśli temat zamieściłem w nieodpowiednim dziale, to proszę o przeniesienie.
No ale od początku, oto moja historia:
Pięć miesięcy temu, dokładnie 3 lutego (niedziela) zaczął mnie boleć prawy bark. Cały tydzień intensywnie pływałem, od poniedziałku do piątku, więc założyłem, że być może owy ból jest właśnie skutkiem tego nadmiernego wysiłku. Ból jednak nasilał się, więc po kilku dniach wybrałem się do lekarza rodzinnego. Ów lekarz, po 2 minutach stwierdził u mnie zwichnięcie barku odsyłając ze skierowaniem na prześwietlenie do szpitala. Pomijam wszystkie niuanse i nieprzyjemności w szpitalu. Po wykonaniu prześwietlenia barku dostałem odpowiedź, że nie jest to zwichnięcie, a na pytanie co to w takim razie jest, otrzymałem odpowiedź, bym poszedł z powrotem do rodzinnego, "bo my nie wiemy". Wróciłem więc następnego dnia do rodzinnego, trafiając akurat na drugiego dyżurującego lekarza, który najpierw powiedział mi, że skoro w szpitalu nie wiedzą, to on tym bardziej, a następnie odsyłając do lekarza, u którego byłem na samym początku.
Zdecydowałem się więc wybrać prywatnie do ortopedy.
Ortopeda po krótkim wywiadzie stwierdził zapalenie stawu barkowego i zaaplikował mi blokadę w tył barku. Po tygodniu ból miał ustać (według zapewnień ortopedy), niestety nie ustał, jedynie trochę się zmienił, z punktowego z tyłu barku na paraliżujący biceps, triceps, przednią część ramienia. W sumie po dwóch tygodniach ponownie odwiedziłem ortopedę i ponownie dostałem blokadę (według zapewnień mocniejszą), która na pewno mi pomoże. Nie pomogła. Ból nadal się utrzymywał, a od ortopedy otrzymałem skierowanie na lasery, jonoforezę i fizjoterapię.
Błędną diagnozą ortopeda nadwyrężył moje zaufanie do niego, a mając możliwość - wybrałem się do neurolog, przed ewentualną, kosztowną fizjoterapią.
Neurolog potwierdziła stan zapalny i bez konkretnej diagnozy skierowała mnie na zastrzyki (Milgamma i Mivolis o ile dobrze pamiętam), a dalej do reumatolog.
Po serii 10 bolesnych zastrzyków ból barku trochę osłabł, lecz po ok. 4 dniach ponownie zaczął się nasilać.
Skontaktowałem się więc z reumatolog.
Pani reumatolog również potwierdziła stan zapalny (cóż za geniusz!), lecz nie potrafiła mnie zdiagnozować, więc otrzymałem skierowanie do fizjoterapeuty na krioterapię, jonoforezę i rehabilitację.
W międzyczasie żołądek zbuntował się od wszelkiej maści leków i przeciwbólowych (mija 3 miesiąc od początku wystąpienia bólu), ale to akurat mało istotny epizod.
Zacząłem więc fizjoterapię.
Poza zabiegami (krioterapia i jonoforeza) uczęszczałem również na rehabilitację, na której miałem masowany bark i rozbijane "grudki mięśniowe" (o ile dobrze pamiętam rehabilitant tłumaczył mi to jako zaburzony impuls nerwowy, przez co mięśnie nierównomiernie się rozwijały, tworząc owe "grudki" uciskające na nerwy). Po kilku zabiegach, które nie przyniosły żadnego skutku, przyszedłem do fizjoterapeuty ze sparaliżowaną bólem prawą ręką, a ten, przejmując się sytuacją zaczął szukać innej przyczyny bólu.
Po zabiegu trwającym ponad godzinę i nie przynoszącym żadnej ulgi, fizjoterapeuta przez odpowiednie ułożenie mojego ciała doszedł w końcu do sedna sprawy. Bark sam w sobie nie był problemem, jedynie objawem urazu kręgosłupa...
Tak więc po 3 miesiącach wreszcie postawiono mi diagnozę i myślałem, że sprawa ma się ku końcowi, jednak nie tak wcześnie...
Podjąłem więc kosztowną rehabilitację, przystosowałem swoje miejsce pracy do zaleceń rehabilitanta (jestem programistą), wykonywałem zalecone ćwiczenia co godzinę, a nawet częściej.
Niestety, po chwilowej uldze ból zaczął ponownie się nasilać. Rehabilitant zalecał mi inne ćwiczenia, które i tak nie pomagały. Po miesiącu fizjoterapii nadal nie miałem określonych ćwiczeń, które mogłyby mi pomóc (sic!). Usłyszałem jedynie, że uraz kręgosłupa jest złożony i ćwiczenia na jeden odcinek powodują ból w innym miejscu.
Po namowie rodziny zrezygnowałem z kosztownej i nie przynoszącej skutków fizjoterapii i wybrałem się do kręgarza. Jestem racjonalistą i raczej nie uznaje medycyny niekonwencjonalnej, ale nie zostało mi już nic do stracenia, więc postanowiłem spróbować.
Miałem wrażenie, że faktycznie zabiegi te pomagają, jednak ponownie ból zaczął powracać, a wyjazdy do kręgarza (50 minut pociągiem w jedną stronę) stały się dla mnie na tyle uciążliwe, iż po miesiącu i poniesionych kosztach, ponownie zrezygnowałem z dalszego leczenia.
Kręgarz i jego masaże przyniosły mi jedynie potwierdzenie urazu kręgosłupa, gdyż sam byłem to w stanie wyczuć podczas masażów. Mam uszkodzone/wybite dwa kręgi na odcinku szyjnym i prawdopodobnie kolejne dwa poniżej. Chociaż kto wie co jeszcze...
Tak więc minęło właśnie 5 miesięcy od pierwszego wystąpienia bólu. Chodzę z kołnierzem na szyi, wydałem na leczenie ponad 3tyś. zł (wszystko prywatnie, na podstawowe zabiegi z NFZu czeka się po kilka miesięcy w trybie "pilny"), jestem już wszystkim zmęczony i mam stany depresyjne.
W zasadzie nie mam pomysłu co robić dalej, czuje się bezradny. Przestają działać nawet przeciwbólowe dostępne na receptę, a swojego żołądka i wątroby nie chciałbym zobaczyć...
Proszę o jakąkolwiek pomoc, sugestie, skierowanie. Mieszkam w Poznaniu, mam 20 lat. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
ma_g
Dołączył: 11 Lip 2008 Posty: 1
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pią Lip 11, 2008 8:27 pm Temat postu: ból barku |
|
|
Nie wiem, czy Ci pomogę, ale niedawno byłam w podobnej sytuacji, tzn bolał mnie lewy bark, ramię i przedramię tak w trzech miejscach, nie wszystko. Przez pół roku brałam tabletki przeciwbólowe, przeciwzapalne, różne zastrzyki i nic nie pomagało. Wreszcie dostałam skierowanie do lekarza rehabilitacji. Bardzo miła Pani doktor, od razu stwierdziła zwyrodnienie kręgosłupa szyjnego, co nigdy by mi nie przyszło do głowy - bolał bark, ramię ale nie szyja. Dostałam serię zabiegów: terapuls, prądy naprzemienne, później drugą: ultradźwięki, magnetronik i prądy stałe (ale nie wiem, czy nie pokręciłam coś z nazwami tych prądów), gimnastyka - taki śmieszny rowerek na ręce i od pół roku mi nic nie dolega. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
grassoalvaro
Dołączył: 04 Lip 2008 Posty: 3
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pon Sie 04, 2008 9:44 am Temat postu: |
|
|
Zrobiłem sobie rentgen (niezbędny w celu wypisania skierowania na rezonans). Sam rentgen nic nie wykazał, dzisiaj odebrałem wyniki rezonansu magnetycznego:
"Badanie MR wykazuje prawidłowe wysokości trzonów kręgowych i przestrzeni międzykręgowej w odcinku szyjnym kręgosłupa.
Zwracają uwagę wklęsłe zarysy płytek granicznych dolnych powierzchni trzonów kręgowych C2 i C3.
Wczesne zmiany degeneracyjne jądra miażdżystego C3-C4 (w obrazach T2 - zależnych ma ono niską intensywność sygnału).
W odcinku szyjnym nie stwierdza się protuzji/wypadnięć jąder miażdżystych do światła kanału kręgowego ani objawów stenozy wewnątrzkanałowej.
Rdzeń szyjny bez zmian niedokrwiennych, malacyjnych lub obrzękowych.
Wewnątrzkanałowo nie stwierdza się procesu rozrostowego."
Po przefiltrowaniu tego medycznego bełkotu dochodzę do wniosku, że nic mi to nie wykazało, a szyja i bark nadal boli ;( |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Olcia86
Dołączył: 15 Sty 2009 Posty: 1
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Czw Sty 15, 2009 9:19 pm Temat postu: ból barku |
|
|
Witam!
I jak tam twoje dolegliwości?? Ja z czymś podobnym borykam się już od półtora roku.
Moje spotkania z pierwszym ortopedą najpierw skutkowały blokadami, pierwsza była bardzo bolesna i ból powrócił ze zdwojoną siłą po kilku godzinach... druga blokada skończyła się stanem podgorączkowym i bólem nie do zniesienia praktycznie od razu po samym zabiegu, później była kolej na masaże które również potęgowały uczucie bólu. Mój ból usytuowany jest po lewej stronie miedzy szyją a barkiem promieniującym do łokcia, lubił się także odzywać nagłym rwaniem przy przekręcaniu głowy w lewo, lub uderzeniem nawet lekkim o bark. Potem przyszedł czas na neurologa i dalej żadnej konkretnej diagnozy a ból nadal mnie męczy... od półtora roku nie przespałam całej nocy aby nie musieć wstawać żeby wziąć coś przeciwbólowego... badania MRI także nic nie wykazały, jedyną ale krótkotrwałą poprawę przyniosła mi krioterapia oraz prądy, przy jednoczesnym stosowaniu leków i zastrzyków sterydowych( po których odstawieniu wyglądałam tragicznie).
Z desperacji poszłam ponownie do ortopedy który z uśmiechem na ustach stwierdził, że to "choroba menedżerów" ... :/, że sama napinam mięśnie i to powoduje ból, stwierdził także że mam chodzić sobie na basen i może po 3 latach będzie poprawa... napisał mi skierowanie na kolejny rezonans(twierdząc ze nie musiałam siedzieć w poczekalni 3,5h z bólem)... mam nadzieje że tym razem chociaż coś wyjdzie bo w przeciwnym wypadku poproszę o żółte papiery z wariatkowa... czasem z bólu i bezsilności po prostu płacze bo nic innego mi nie zostaje... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
grassoalvaro
Dołączył: 04 Lip 2008 Posty: 3
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Sro Sty 28, 2009 10:05 pm Temat postu: |
|
|
Niestety, jak można się domyślić - ból nie ustał.
W międzyczasie leżałem miesiąc w szpitalu neurologicznym, gdzie również faszerowali mnie sterydami i tramalem z ketanolem, ale nic to nie pomogło.
Po wyjściu ze szpitala skontaktowałem się z kolejnym neurologiem, który polecił mi przełamać się i wybrać na basen (mój pierwszy ból pojawił się właśnie po tygodniu intensywnego pływania).
Na początku było ciężko, ale po miesiącu (średnio 3-4 razy w tygodniu pływałem) ból zaczął być mniej intensywny, a ja tym samym, po prawie roku przestałem brać przeciwbólowe.
Basen okazał się jedynym sposobem, który w jakiś sposób pomaga. Pływam już kilka miesięcy, średnio _muszę_ być te dwa razy w tygodniu żeby normalnie funkcjonować. Teraz potrafię w 45 minut zrobić 70 długości basenu i nie odczuwam przy tym bólu, no ale niestety pojawia się on już po samym wyjściu z pływalni.
Po takim intensywnym pływaniu siła bólu spada i mogę normalnie funkcjonować 2-3 dni, potem trzeba wybrać się ponownie i tak w kółko.
Zawsze to lepsze niż przeciwbólowe, które swoje żołądkowi i wątrobie zrobiły... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
phelice
Dołączył: 07 Sty 2019 Posty: 1
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pon Sty 07, 2019 11:27 am Temat postu: |
|
|
Niesamowite, ze to basen jako jedyny przyniósł Ci ulgę. Szkoda, że nie ma żadnego świeższego posta o Twoim stanie zdrowia, może pomogłoby to wielu osobom, które mają podobną przypadłość.
Chyba także w moim przypadku basen będzie już ostatecznym wyjściem. Jak na razie przeszłam kurację wspominanym już wyżej tramalem, ale to jakie spustoszenie w moich wnętrzościach zasiał to głowa mała... Teraz zostaję rpzy mało inwazyjnych kremach, harpagon forte max czy jakoś tak się nazywa. Poza tym staram się ciągle edukować, czytam artykuły, które niby są przydatne, tj. https://bola-stawy.pl/bol-w-stawie-barkowym-co-powinienes-wiedziec/ ale ostatecznie nie ma gotowych rozwiązań na takie bóle w stawach... :/
No i jeszcze została mi wizyta u fizjoteraupety. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
WikaCenter
Dołączył: 22 Lut 2019 Posty: 1
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pią Lut 22, 2019 1:02 pm Temat postu: |
|
|
Bardzo inspirująca historia Z bólem nie ma żartów - jak się tego nie wyleczy to można bardzo źle skończyć! Ja akurat miałam kontuzję, więc bolało tak niemiłosiernie, że musiałam iść do fizjoterapeuty. Wielkopolskie Centrum Terapii Naturalnej jest świetnym miejscem - masa specjalistów, mili, pomocni, zawsze odpowiedzą na pytania.. Ogólnie kontuzji już nie mam Ale zawsze z każdym tego problemem idę już tam - polecam! Fizjoterapia Poznań |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|