FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wind_of_hope Moderator
Dołączył: 06 Gru 2006 Posty: 10731
Wysłał podziekowań: 5 Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach
|
Wysłany: Pią Lip 17, 2015 1:09 pm Temat postu: Rodzicielstwo bliskości, NVC - cz. II |
|
|
prosze tutaj kontunuowac rozmowy o NVC.
jest nowa "czysta kartka" wiec mysle ze tematy juz sie nie pomieszaja i beda dotyczyły tylko tego co jest w tytule
zapraszam _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
anetka Przyjaciel forum
Dołączył: 12 Kwi 2006 Posty: 1766
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach
|
Wysłany: Pią Lip 17, 2015 2:47 pm Temat postu: |
|
|
Ja ja dalej mam takie dni kiedy nerwy mi puszczają, np wczoraj kiedy Michał ciągle chciał w hodzić do basenu kiedy nalewałam wodę. Tłumaczenia, prośby nic na niego nie działało. Teraz ogolnie żałuję że kupilam taki duży basen bo boję się że się w nim utopi
Wieczorem rozmawiałam z nim o nerwach, przepraszałam że krzyczałam a on do mnie "mam a Ty wiesz jak Ty do mnie szybko biegłaś żeby mnie złapać" i się śmiał. Więc ja też zaczęłam się śmiać i na tym rozmowa się zakończyła.
Trzeba się wziąć za siebie na całego... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Sob Lip 18, 2015 8:25 am Temat postu: |
|
|
anetko ale nawet, jeśli weźmiesz się za siebie na całego, to i tak nerwy zawsze będą.
Ja już się nie łudzę, że pozbędę się ich zupełnie - bo chyba nawet nie o to chodzi. Najważniejsze, że w zdecydowanej większości wypadków jednak nie ma we mnie tej złości, która wcześniej targała mną zawsze, gdy coś mi się nie podobało.
wind oczywiście, Twoja decyzja. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
anetka Przyjaciel forum
Dołączył: 12 Kwi 2006 Posty: 1766
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach
|
Wysłany: Sob Lip 18, 2015 9:43 pm Temat postu: |
|
|
A jak to jest że te nerwy i tak są to one się w Tobie nie kumulują? _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
tosia81 Moderator
Dołączył: 24 Lis 2008 Posty: 3493
Wysłał podziekowań: 1 Otrzymał 101 podziękowań w 101 postach
|
Wysłany: Wto Lip 21, 2015 8:00 pm Temat postu: |
|
|
Ja staram się walczyć z nerwami z całych sił. Czasami niestety nie wychodzi ale postepy mam ogromne i jestem z siebie dumna....a nerwus jestem przeokropny . Pochwaliłam sie bo naprawdę wymaga to ode mnie wiele wysiłku...no ale opłaca sie . _________________ Jestem mamą ))
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Sro Lip 22, 2015 6:58 am Temat postu: |
|
|
anetko z nerwami nie da się wygrać raz na zawsze. To będą raczej nasze małe-wielkie zwycięstwa każdego dnia powszedniego. Jest tak, jak napisała tosia - jeśli nad sobą pracujesz - w końcu zauważasz efekty, z których jesteś dumna. Ale to nie oznacza końca pracy i osiadania na laurach. Jeśli to zrobisz - sytuacja wróci szybko do punktu wyjścia. Praca nad lepszą wersją siebie (tu mam na myśli spokojniejszą) to praca nieustająca, nie kończąca się. Ale opłaca się, potwierdzam.
U mnie nerwy się nie kumulują.
Bo ja ich nie tłumię.
Jak jest nerwowa sytuacja, to staram się najpierw ZROZUMIEĆ motywy postępowania dziecka/ męża, potem swoją własną sytuację. Teraz np jestem w trakcie choroby - i od razu zauważyłam, jak to wpływa negatywnie na moje samopoczucie... Jestem o wiele bardziej nerwowa. Dlatego wszystkim mówię: "Jestem chora, wszystko mnie boli i ciężko mi to znieść, dlatego szybciej się denerwuję. Wcale nie chcę na was krzyczeć, tylko trudno mi poradzić sobie z tym wszystkim".
Na bieżąco proszę o wyrozumiałość, na bieżąco coś mnie drażni, na bieżąco staram się naprawiać swoje wybuchy. Ogólnie podsumowując - częściej, niż zwykle jestem zła i okazuję tę złość. Jednocześnie wiem, że normalnie dana sytuacja nie zrobiłaby na mnie takiego negatywnego wrażenia, jak teraz. A skoro tak - to znaczy, że obecna sytuacja jest tylko kwestią czasu. Moja rola, aby ten czas trwał jak najkrócej.
Już jakiś czas temu odkryłam, że całe to "wyrzucanie" z siebie złości, czy "kumulowanie" - to tylko takie ogólnie panujące pojęcia przyjęte w społeczeństwie, w które większość ludzi wierzy! Po pierwsze - kumulacja jest wtedy, gdy nie do końca rozumiesz swoją własną sytuację, czyli DLACZEGO danego dnia każda kolejna rzecz coraz bardziej Cię złości. A wyrzucanie z siebie pokładów złości wcale nie pomaga, lecz szkodzi. Przede wszystkim osobom z twojego otoczenia, które z czasem zaczynają się od Ciebie odsuwać - bo kto lubi przebywać przy złośnicy, która WIECZNIE ma w sobie tyle złości, że musi ją rozładować na Tobie, by poczuć się przez chwileczkę lepiej? A następnie znowu zaczyna tę złość w sobie gromadzić... Koło zamknięte. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
anetka Przyjaciel forum
Dołączył: 12 Kwi 2006 Posty: 1766
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach
|
Wysłany: Sro Lip 22, 2015 4:40 pm Temat postu: |
|
|
No niestety ja często jestem wygodna i wolę krzyknąć... Ale na pewno mniej niż dawniej.
Ja mam taki problem że nie potrafię mowić o swoich uczuciach, że coś mnie boli, wkurza, że jestem zmęczona. A jak już mówię ( najbardziej tyczy się to męza) to zaczynam mieć pretensje o wszystko i zaczynam się nakręcać.
Najgorzej jak jestem 24 godz na dobę z dziećmi, teraz mam trochę spokoju bo tato mój ma urlop więc Michał jest cały dzień z nim. Ale za to Pawełek daje popalić bo ostatnio wszędzie go ze sobą wlokę bo nie chce z nikim zostać, ciągle płacze, nawet nie chce do nikogo na ręce iść. Ma chłopak taki czas... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Czw Lip 23, 2015 5:09 pm Temat postu: |
|
|
Ojjjjjjjjjjjjjjjj i Jasio przez ostatni tydzień daje mi ostro do wiwatu, przy Adasiu czegoś takiego nie miałam... Ząbkuje i znosi to okropnie... Nie śpi w dzień nie śpi w nocy, dziąsła ma tak opuchnięte i nabrzmiałe, że aż fioletowe, tuż-tuż widać zęby, ale cholery się od paru dni nie chcą przebić!!! Namarudzi mi się i najęczy dzieciaczek... Przy tym ciągle i ciągle na ręce, a ja go nie mogę ciągle nosić ze wzgl. na plecy - ponoszę tyle, ile mogę - i gdy zaczynam czuć ból - odkładam, wtedy mam wrzask nieziemski i pisk i w ogóle arię operową...
Do tego moje choróbsko... Ciągną się za mną jego skutki, wciąż nie mogę wyjść poza własny ogród, nawet do sklepu.
Dzisiaj już napisałam mężowi sms, gdy był w pracy, że czuję się sfrustrowana, bo nie mogę zaspokajać własnych potrzeb i w kółko muszę myśleć tylko o innych, że zaczynam się czuć do niczego innego nie potrzebna, że zaczynam nie lubić siebie i innych wokół mnie...
Po pracy otworzył bramę na podwórze trzymając w ręku 5 dużych róż... Wytulił mnie i wycałował. I powiedział, że od razu po obiedzie mam jak najszybciej spakować dzieci, bo zabiera je do babci na popołudnie.
Siedzę sobie właśnie sama, piję kawkę, podjadam jogurt z self-made granolą i odpoczywam..... Jeeeeejjjj................ Jeszcze nigdy nie czułam, że aż tak bardzo potrzebuję tego odpoczynku i tej ciszy........... Nawet, gdy na chwilę zadzwoniłam o coś do męża i słyszałam tam wrzask Jasia - nawet to mnie dziś nie ruszyło i nie zakłóciło tego spokoju. Nikt mu tam krzywdy nie zrobi, a jak dziecinka taka zmęczona (ma prawo, bo cywnął dziś jedynie przez pół godzinki, zwyle sypia 2,5-3h dziennie), to niech sobie drzemnie w wózku na spacerku z tatą.
Cytat: | A jak już mówię ( najbardziej tyczy się to męza) to zaczynam mieć pretensje o wszystko i zaczynam się nakręcać. |
O właśnie!
Właśnie o to chodzi, JAK wyrażasz to, co czujesz.
Pisząc dzisiejszego smsa do męża też wykasowałam parę moich stwierdzeń, w których użyłam słowa "ty". Skupiłam się tylko na tym, aby pisać jedynie o moich własnych uczuciach. Podmiotem z zdaniu ciągle było "ja". Gdybym wyskakiwała mu z pretensjami, odpowiedziałby takimi samymi. A mi zależało tak naprawdę tylko na tym, aby wiedział, że czuję się coraz gorzej, ale mimo to nie chcę nikogo o to obwiniać. To jest tzw. język osobisty, czyli mówisz tylko o sobie i o swoich uczuciach. Powiem Ci, że ma większą moc, niż język obwiniający innych. I piszę do z doświadczenia, nie tylko z teorii, o której ostatnio dużo czytam.
Wierzę, bardzo, bardzo, bardzo wierzę że czujesz się też mega-zmęczona... Ciężko tak "orać" dzień i noc, kiedy nie ma czasu na zaspokojenie swoich własnych potrzeb. Zaczynasz się wtedy czuć coraz gorzej, po głowie krążą różne myśli... Dobrze, że masz chwilowo odskocznię od pilnowania dwójeczki, że tato na urlopie (przemilczam kwestię ojca dzieci...), ale mimo wszystko nie masz wytchnienia, o co skwapliwie troszczy się młodszy synek. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
anetka Przyjaciel forum
Dołączył: 12 Kwi 2006 Posty: 1766
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach
|
Wysłany: Czw Lip 23, 2015 9:47 pm Temat postu: |
|
|
Nie masz pojecia jak mi miło było przeczytać że Twój mąż pomyślał o Tobie i zabrał Ci dzieci. Ja to tylko mogę pomarzyć. Fryzjer, sklep, zakupy, kolezanki, mycie, ubieranie- wszystko z jednym albo z dwójką.
Na mojego męża nic nie działa, on nie rozumie, ciągle mu pokazuję że sobie radzę i on tak też uważa. Moje prośby, łzy itp działaja na 5 min.
Ja wiem że on pracuję, wiem że po dwch dniach całodziennej pracy jest zmęczony ( chociaż do 2 w nocy z kolegami może siedzieć...), że chce spać. Ale jak ma dwa dni wolnego to chyba drugi dzień może poswięcić by wstać o 5 z dzieckiem? Nie codziennie le raz na dwa tygodnie by żona moga się wyspać. Jak wrócędo pracy to nikt nie będzie patrzył na to że jestem zmęczona.
Wiesz mój Paweł też dzisiaj miał taki dzień że marudzi od rana, spał godzinkę w ciagu dnia. Byłam umówiona z kolezanka więc szczerze to zmyłam się z chłopakami po godzinie bo Paweł ciągle marudził i płakał a Mochał chciał bym z nim chodziła o oglądała zabawki.
Ciekawe kiedy te zęby powychodzą bo już niedługo to zwariuję ja.
Nie masz czasem takiego momentu że masz ochotę go Zostawić i wyjść? Ja dzisiaj już po krzykach i wrzaskach, zostawiłam go na kanapie i wyszłam na sekundę do kuchni bo misiałam ochłonąć. Potem położyłam się koło niego, zaczęłam gadać do uszka jakieś głupotki w stylu sza, sza, ma, ma, mi mi i tak Pawełek zasnął. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Pią Lip 24, 2015 6:57 am Temat postu: |
|
|
anetko odkąd Jasio się urodził, miałam 2 razy taki dzień, że miałam ochotę go rozszarpać (w tym jeden z tych dni - wczoraj...). Niestety nie da się dobrze funkcjonować, gdy maluch wrzeszczy bez przerwy... Wtedy dzieje się ze mną źle... Sama to czuję, wiem, że szybko muszę pomyśleć o sobie, zadbać o siebie i nie mam skrupułów, aby wykorzystać męża do pomocy. NAPRAWDĘ jej wtedy potrzebuję. Gdyby NIE CHCIAŁ mi pomóc - po prostu bez słowa zostawiłabym go z dziećmi i wyszła z domu. Na całe popołudnie. Rozumiem, że Ty masz jakieś obawy, że mąż nie dopilnuje, czy coś podobnego?.. _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|