Szukaj
FAQFAQ SzukajSzukaj UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy ProfilProfil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości RejestracjaRejestracja ZalogujZaloguj

Rodzicielstwo bliskości, NVC - sposób na wychowanie

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Nie Gru 07, 2014 10:12 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lizelotko Ty nadajesz sie na dyrektorke/opiekunke...
masz taki ogrom wiedzy i postepowania w roznych przypadkach ze mozna tylko sie uczyc Smile)))

---

dziewczyny ja odbiegne na chwile od tego postuuu a moze nie do konca.
była mowa o ubieraniu sie do przedszkola..
czy 3latek umie juz w pełni samodzielnie sie ubrac? od majtek po kurtke, buty zimowe, czapke,rekawiczki?
słyszałam rozne opinie wiec podpytuje.
u nas poki co ja ubieram Zu,aczkolwiek costam sama proboje z butami ale jej nie wychodzi..
mam juz sie martwic i uczyc na zapas?
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pon Gru 08, 2014 7:26 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Wind, no planuję wszak żłobek otworzyć, więc wiesz Cool

Co do ubierania, mój Adaś też tego nie umie. Umie się rozebrać ze wszystkiego oprócz bluzki, ale ubrać się nie potrafi. Ja nie naciskam, przyjdzie czas to się nauczy Smile
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Pon Gru 08, 2014 6:15 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Zanim tu ponownie weszłam, poczytałam trochę.

I okazuje się, że tak naprawdę zawsze dążyłam do tego, co jest głównymi założeniami NVC. Podstawa to jasne wyrażanie swoich potrzeb - w sposób asertywny. Dający poszanowanie innym.

A sposoby wychowywania, rozmowy z synkiem lizelotki to tylko jej model takiego postępowania. Rozumiem, że sama wybrałaś i wypracowałaś specyficzny sposób rozmowy z synkiem ( z innymi ludźmi?..) - i jeżeli wychodzi Ci to w każdej sytuacji i w każdych warunkach - to należy Ci się szacunek.

Ja już wiem, że moja nerwowość nie pozwoli mi na zachowanie spokoju w każdej sytuacji, a brak czasu niejednokrotnie doprowadzi do momentów, kiedy eksplozja będzie mnie rozsadzała od środka...

W takich momentach (kiedy na głowie i w głowie milion innych ważnych obowiązków, spraw i powinności) ciężko jest jeszcze wymyślać cuda-niewidy, aby zachęcić dziecko do czegoś, czego akurat zrobić nie zamierza...

Dodatkowa sprawa - nie na wszystko będę czekała długimi miesiącami, zanim maluch sam zauważy, że mi na czymś zależy... Przykład?.. Nie pozwalałam się bić Adasiowi, nie pozwolę się bić Jasiowi. Mimo wszystko złapię za rączkę i powiem stanowczo: "Nie wolno!"

Nie będę też czekała kilka miesięcy, aż Adaś przestanie przyklejać się do ścian (niedawno pomalowane), tylko jednak będę go upominała, aby nie świechtał ich rączkami.

Założenia metody NVC mi się podobają. Dzięki temu, że czytam coraz więcej, mam coraz jaśniejszy obraz w głowie tego, jak się zachowywać, co robić, czego nie, nad czym pracować, do czego dążyć. Wiem, że pozwoli mi to być nie tylko lepszą mamą, ale i lepszą żoną i człowiekiem.

Jednak nie mogę w zupełności zrezygnować z próśb względem dziecka. Rozumiem jednak, że wszystko "rozbija się" na SPOSOBIE, jak te prośby zostaną przedstawione. I tu jest moje pole do popisu. Nie mogę się zupełnie dostosować do czyjegoś wzorca zachowania, ale mogę wypracować swój własny w oparciu o główne założenia RB.

wind Adaś nie potrafi sam się ubrać i zawsze mu pomagamy. Rozebrać się potrafi, dopiero niedawno nauczył się zdejmować bluzeczkę. Ale panie w przedszkolu pomagają takim maluchom, spokojnie. Wink
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pon Gru 08, 2014 7:31 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz napisał:
Rozumiem, że sama wybrałaś i wypracowałaś specyficzny sposób rozmowy z synkiem ( z innymi ludźmi?..)

Wiesz, wśród osób stosujących NVC, RB to nie jest nic specyficznego. Jednakże w pewnym sensie tak, metodą prób i błędów wypracowałam sposób który zaspokaja moje potrzeby a jednocześnie nie łamie woli Adasia. Podstawą było głównie by metody nie zawierały:
1. Kar i nagród
2. Przekupstwa ( Jeśli się teraz ubierzesz, wieczorem pobawię się z Tobą w... )
3. Szantażu ( jeśli się zaraz nie ubierzesz wyjdę sama! )
4. Siły, również psychicznej.
5. Krzyku ( jeśli mi się zdarzy, to zawsze przepraszam i mówię, że się bardzo zdenerwowałam bo się np., śpieszę i dlatego nakrzyczałam ).

Łobuz napisał:
Ja już wiem, że moja nerwowość nie pozwoli mi na zachowanie spokoju w każdej sytuacji, a brak czasu niejednokrotnie doprowadzi do momentów, kiedy eksplozja będzie mnie rozsadzała od środka...

Wcale nie chodzi o to byś była zawsze spokojna. Każdy ma inny temperament. Ale rzecz w tym jakimi słowami tą złość objawiasz. Czy krzykniesz: No ubieraj się wreszcie!
Czy coś w stylu: Denerwuję się bardzo gdy ja się śpieszę, a Ty nie chcesz się ubrać. Jestem teraz bardzo, bardzo zła, wkurzona etc. Słowa zupełnie inne, a jedne i drugie można wykrzyczeć by dać upust emocjom. I w takiej sytuacji, zawsze później warto przeprosić, powiedzieć, że się nie udało opanować wybuchu i zaznaczyć, ze byłoby Ci łatwiej gdyby Adaś z Toba w tej i tej dziedzinie współpracował. To dla dziecka też jest informacja, że wkurzyć się może każdy ( dorosły jak i dziecko ), natomiast nie jest to najlepsza droga rozwiązywania problemów więc warto jest potem przeprosić i spróbować znaleźć inny sposób rozładowania emocji.
Powiem Ci, że ja - nerwowa osoba, że hoho, po kilku miesiącach z NVC, złagodniałam jak baranek Cool Można, tylko trzeba wierzyć że się uda i próbować, nie zrażać się porażkami, bo one zawsze będę. I ja teraz również je przezywam czasami.


Łobuz napisał:
W takich momentach (kiedy na głowie i w głowie milion innych ważnych obowiązków, spraw i powinności) ciężko jest jeszcze wymyślać cuda-niewidy, aby zachęcić dziecko do czegoś, czego akurat zrobić nie zamierza...


Wiesz Łobuz, też miałam takie podejście kiedyś. Jednak po kilkunastu przypadkach siadałam i policzyłam plusy i minusy i wyszło mi np. że:
1. Wymyślenie historyjki przy ubieraniu wymaga ode mnie wysiłku, jednak wtedy ubieranie zajmuje nam 3 minuty, i co ważne wszyscy zachowują dobre humory.
Postawienie na zwykłe: ubierz się wreszcie bo się spóźnię, nie wymaga ode mnie żadnego wysiłku, ale za to ubieranie trwa kilkanaście - kilkadziesiąt minut, ja wściekła, młody wkurzony na maksa.
Cóż... wyszło mi, że jednak choćbym padała na nos, dla dobra już nawet nie dziecka, ale własnego, warto się przemóc i wysilić, bo koniec końców to się po prostu bardziej opłaca.


Łobuz napisał:
Dodatkowa sprawa - nie na wszystko będę czekała długimi miesiącami, zanim maluch sam zauważy, że mi na czymś zależy... Przykład?.. Nie pozwalałam się bić Adasiowi, nie pozwolę się bić Jasiowi. Mimo wszystko złapię za rączkę i powiem stanowczo: "Nie wolno!"


Nie na wszystko trzeba czekać. Ja tak samo złapałabym za rączkę Adasia gdyby chciał mnie bić. To się nazywa obrona Twoich granic. Ale czym innym jest przytrzymanie rączki i powiedzenie, że nie chcesz by tak robił, bo Cię to boli, a czym innym wymaganie by przepraszał, gdy sam nie czuje, że chce to zrobić. Dodam jeszcze, że lepiej jest mówić, NIE CHCĘ niż NIE WOLNO, to dla dziecka łatwiejsze do ogarnięcia, sprawdziłam na Adasiu Cool Słowo nie wolno jest dla dziecka takie ogólne, o niczym nie mówi, bo np. mama może dotykać dekoder, a ja nie, no to jak się ma do tego takie ogólne "nie wolno?" Natomiast jeśli powiesz, nie chcę żebyś dotykał dekodera, jest mój i boję się, że się zepsuje jak ktoś będzie przy nim majstrował i wtedy nie będziemy mieli telewizji. Dziecko zupełnie inaczej to odbiera. Ja jeszcze robiłam tak, że jak widziałam, ze zainteresowanie jest ogromne, to mówiła, że jeśli chce, może tą rzecz obejrzeć ze mną, natomiast samodzielnie nie zgadzam się.


Łobuz napisał:
Jednak nie mogę w zupełności zrezygnować z próśb względem dziecka


Oczywiście, że nie. Ja też nie zrezygnowałam Razz Staram się jednak by były to prośby o rzeczy, które naprawdę MI przeszkadzają, a nie na zasadzie, że jest jakaś ogólna przyjęta zasada, że np. NIE WOLNO... wchodzić na szafki. U nas jest długa, bardzo niska komoda, na którą Adaś może wchodzić od dawna. Jest nisko, bezpiecznie, w zasadzie... czemu nie? Cool


Łobuz napisał:
Nie mogę się zupełnie dostosować do czyjegoś wzorca zachowania, ale mogę wypracować swój własny w oparciu o główne założenia RB.

Very Happy Very Happy
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Pon Gru 08, 2014 9:04 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Rozumiem, że tutaj chodzi o SPOSÓB wyrażania się.
Nie chodzi o jakieś utarte wzorce zachowania, lecz o to, że daną rzecz można zawsze powiedzieć w dwojaki sposób. I praca nad sobą, aby działać zgodnie z NVC to głównie rozmyślanie, poszukiwanie, wnioskowanie, ale też i trochę kombinowanie...

Cytat:
Powiem Ci, że ja - nerwowa osoba, że hoho, po kilku miesiącach z NVC, złagodniałam jak baranek

Właśnie o to mi chodzi, aby zmienić tą swoją wybuchowość...
Nie tylko do dzieci (ale przede wszystkim, bo one jako jedyne chyba na świecie dają mi nie słabnącą motywację o dalszej pracy nad sobą pomimo porażek). Ja chcę to zmienić i dla męża i dla siebie.

Dotarło do mnie wyraźnie, gdy tak się nad sobą zastanawiałam, że gdybym tylko potrafiła z większą dozą spokoju i dystansu reagować na sytuacje, które potrafią doprowadzić mnie do szału, byłoby mi łatwiej w życiu. A korzyści dla rodziny?.. Niezliczone. Smile

Mam świadomość, że porażek będzie całe mnóstwo. Przekonałam się na własnej skórze setki chyba razy, bo tak naprawdę ja tę pracę nad sobą zaczęłam już jakiś czas temu, a dopiero niedawno powstał ten wątek na tym forum. I przyznaję, że na początku po każdej porażce było samobiczowanie, nawet wieczorne łzy niepowodzenia, czy żalu - ZNOWU NIE DAŁAM RADY!.. JESTEM BEZNADZIEJNA!..

Na szczęście na drugi dzień budziłam się z wiarą, że się uda, a ja nadal chcę się starać. (Oczywiście potem znów porażka, rozpacz, że chyba jednak się nie uda, że nie daję rady, smutek, bo nie czułam się taką mamą, jaką chcę być) I tak w kółko.

Zaczęłam szukać, czytać internecie. Sposoby, pomysły, jak walczyć z własnymi nerwami. A potem weszłam tutaj. Poczytałam. I już wiem, że tak właśnie chcę kreować swoje rodzicielstwo, swój charakter i swój stosunek wobec wszystkich najbliższych.

Ale wiem też, że nie zawsze mi się będzie udawało...
Mam tyle pytań...
Czy można zmienić na dobre swój charakter? Czy to tylko kwestia udawania kogoś, kim się nie jest? Bo jeśli ta druga ewentualność - to nie można udawać całe życie... W końcu diabeł i tak wyjdzie...
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Wto Gru 09, 2014 9:01 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz, ja Ci napisze co mi najbardziej pomogło. Pomogło mi przeczytanie kilku książek, najbardziej dwóch:
"Rodzicielstwo bez nagród i kar"napisana przez Alfie Kohnna, badacza interdyscyplinarnego, specjalizującego się w tematyce edukacji i wychowania
oraz
"Dziecko z bliska"napisana przez Agnieszkę Stein, psychologa dziecięcego.
Obie są napisane w duchu NVC i RB. Nie są to typowe poradniki. Bardzo fajnie opowiadają o dzięcięcych instynktach i potrzebach, o rozwoju i wpływie naszego postępowania na ten rozwój. One mnie bardzo utwierdziły w przekonaniu, że ta droga jest właściwa. Naprawdę bardzo je polecam, bardzo, bardzo.
Oczywiście nie znajdziesz tam gotowych rozwiązań na każdą sytuację, bo w NVC i RB takich rozwiązan nie ma. Każdy musi sam dotrzeć do swojego dziecka. Natomiast na pewno uloży Ci się w głowie czego nie robić i jak takich dobrych rozwiązań szukać.
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Wto Gru 09, 2014 10:20 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Chyba zacznę od tej drugiej pozycji.
Znalazłam w necie dość dużo wypowiedzi pani Stein, które wyjątkowo chłonęłam. Ta książka może być fajną lekturą, dlatego to będzie prezent pod choinkę dla mnie - i dla męża. A co - niech też sobie poczyta, bo choleryk i nerwus z niego, co niemiara...

Ja wiem, że gotowych rozwiązań nie ma...
Że muszę sama je wypracować.
Na razie nie jest mi wcale łatwo i wiele razy w ciągu jednego dnia mi się nie udaje....

Ale udaje mi się nie krzyczeć - taki mój mały kroczek naprzód.

Dzisiaj miałam sytuację że rozwrzeszczany, rozpiszczany Adas dawał mi wciry pod prysznicem... Ostro było... Gdy poczułam, że krew mi napływa do twarzy, po prostu zamknęłam oczy i włożyłam sobie palce do uszu... I nagle usłyszałam najserdeczniejszy śmiech mojego synka... Laughing Otworzyłam oczy - śmiał się ze mnie, aż dzioba otworzył... Złość szybko minęła. Laughing

A mam pytanko.

Jak zareagowałabyś mając dwóch walczących ze sobą Brzdąców?..
Np. o jakąś zabawkę. I każdy chce właśnie TEJ zabawki właśnie TERAZ...
Albo sytuację, gdzie młodszy zdzielił starszego?..
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Sro Gru 10, 2014 3:45 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Tak, dobrze jest zacząć od Agnieszki Smile Ona pisze bardzo spokojnie i delikatnie. Potem jednak Kohnna też poczytaj, jest trochę bardziej „ostry” w słowach, jednak dużo się od niego nauczyłam. A jak chcesz to możesz jeszcze poczytać Jarka Żylińskiego, to psycholog wychowawczy, pomagał mi wybrać przedszkole dla Adasia. Prowadzi blog i naprawdę bardzo dużo fajnych, mądrych postów napisał.
To, że się nie udaje… No jak pisałam, mi się do dziś nie zawsze udaje. Ale teraz mam świadomość przynajmniej co i dlaczego się wydarzyło i umiem to naprawić. A przede wszystkim nie boję się przeprosić mojego dziecka za to, że na niego nakrzyczałam, przyznać, że źle zrobiłam. Na szczęście coraz rzadziej mi się to zdarza, ale jeszcze sporo pracy przede mną.
Poza tym jeszcze jeśli chodzi o takie sytuacje, gdy nerwy nam puszczają to Jarek Żyliński napisał bardzo fajny tekst, zacytuję tu w większości, on tu pisze o dzieciach, ale dorośli mają tak samo:

„Czasem drażni nas krzywa łyżeczka. Czasem dziecko się wkurzy okrutnie na zwykłe przewrócenie zabawki. Dziś się zatrzymajmy na chwilę nad emocjami, które „nie mają sensu”.
Zacznijmy więc od tej krzywej łyżeczki – tego niekoniecznie właściwego powodu. Sprawa jest prosta jak kij od szczotki. Nasze emocje jakiegoś rodzaju zbierają się w wiaderku. Spóźnienie na autobus to szklanka złości, padający deszcz to kolejna. Być może ciężka rozmowa w pracy to jeszcze pół szklanki. Na szczęście dobry obiad i chwila przerwy pozwoliła na odciągnięcie paru mililitrów z tego wiaderka, ale późniejsze wydarzenia to kilka kolejnych szklanek. Wracamy do domu i widzimy, że ktoś skrzywił naszą łyżeczkę. To jest kropla. To ta kropla, która się nie zmieściła.
Czy łyżeczka to zły powód? Jasne. Sama w sobie owa kropla zginęłaby w przestrzeni pustego wiaderka z frustracją. Ale czasem to jest po prostu TA OSTATNIA kropla. I tak właśnie trzeba patrzeć na złość z niewłaściwego powodu. Mistrzami ilustracji tego mechanizmu są dwulatki, które ucząc się wszystkiego naraz bywają sfrustrowane i wkurzają się z naprawdę błahego powodu, który 100 razy już puściły płazem. My z kolei czasem próbujemy walczyć z tym powodem. Tą maleńką kroplą, która naprawdę nie ma znaczenia, bo obiecuję – znajdzie się kolejna.
Tymczasem warto zerknąć do tego wiadra. Tam być może są większe elementy. A może też warto po prostu w zupełnie inny sposób to wiadro opróżnić. Spokojną bajką, chwilą spokojnego relaksu lub drzemki, a może nauczeniem się jakiejś metody na wyrzucanie złości? Spójrzcie na to jak na pełne wiadro – wtedy może otworzą się przed wami inne sposoby poradzenia sobie niż tłumaczenie, dlaczego ta łyżeczka jest krzywa, albo czemu kotlet jest pokrojony na 5 a nie na 6 kawałków. (…)
Niemniej wszystko co się z nami dzieje – skądś pochodzi. Psycholog to taka bestia, która nigdy nie uwierzy w „jakoś tak wyszło”, „jakiś taki humor dziś mam”. Pochylamy się nad tym co czujemy i przyglądamy się skąd się to wzięło. Czasem idąc po tym kłębku możemy znaleźć źródło, z którego regularnie napełnia się któreś wiaderko. Jeśli jeszcze jest to wiaderko pełne przyjemności – poczucia bezpieczeństwa czy satysfakcji – to świetnie. Ale czasem właśnie warto się zatrzymać nad tym, czemu jakaś emocja ciągle do nas wraca i nie wiadomo skąd się to wzięło. Albo czemu nasze dzieci nagle czują coś czego „nie powinny*” czuć wobec sytuacji w jakiej się znajdują. To jest zaproszenie, do przyjrzenia się i rozwiązania problemu, bo inaczej trzeba co chwila opróżniać to wiaderko, zanim przeleje się pod byle kroplą.”

Dzisiaj miałam sytuację że rozwrzeszczany, rozpiszczany Adas dawał mi wciry pod prysznicem... Ostro było...
Wiesz co jest jeszcze dobrze robić? Nie tylko radzić sobie w trudnych sytuacjach, ale je przewidywać i im zapobiegać. Ja zawsze robię tak, że gdy zdarzy mi się jakaś słaba akcja z Adasiem, to potem zastanawiam się dlaczego do tego doszło i czy mogłam temu jakoś zapobiec. I zazwyczaj mi coś wychodzi. Awantura przy kąpieli?? – zbyt duże zmęczenie, muszę go kąpać wcześniej, albo jak jest bardzo źle olać kąpiel. Wylewa wodę z wanny? Następnym razem na samym początku mówię, że może lać wodę po ściankach wanny od strony ściany, sugeruję np. że to będzie jego wodospad. A może po prostu próbuje zwrócić moją uwagę? Następnym razem tak planuję kąpiel by się z nim pobawić. Rysuje kredką po ścianie? – jeśli nic nie działa i chęć malowania jest silniejsza, kupuje duże arkusze szkoleniowe ( 1 metrowe ), przyklejamy razem do ściany i proszę bardzo – to jest miejsce gdzie można rysować. Kluczem jest aby pamiętać, że dziecko nie robi niczego specjalnie. Ono robi , to co robi, bo nie umie się powstrzymać. Chęć malowania po ścianie jest np. większa niż chęć posłuchania prośby mamy. Dziecko jest rozsądne i zawsze dąży do rozwiązania problemu, to jest wpisane w jego naturę. Istnieją trzy drogi, które dziecko może obrać.
Jarek Żyliński o którym wspomniałam napisał kiedyś o tym:

1) Najchętniej rozwiąże dany problem prosto, z najmniejszą ilością wysiłku i także tak, żeby jego bliskie otoczenie było zadowolone (zadowolony rodzic chętniej się bawi, rozmawia, spędza czas. To się dziecku zwykle opłaca!)
2) Jeśli nie jest to możliwe, wówczas rozwiąże problem w sposób choćby szkodliwy i patologiczny – ale rozwiąże. To dlatego, że przy ważnych sprawach złe rozwiązanie jest lepsze niż...
3) Brak rozwiązania danego problemu.

Zdarza się tak, że dziecko nie mając pomysłu sięga po złe rozwiązanie. Na przykład wchodzi na parapet chcąc ściągnąć uwagę rodzica. Wtedy rodzic podchodzi, zdejmuje dziecko i mówi „nie wchodź na parapet”. Czyli dziecko dostaje uwagę i siłą rzeczy wchodzi na parapet … dopóki nie znajdzie lepszego rozwiązania. Wtedy rodzic może zadbać o to, żeby dziecko w lepszy sposób prosiło go o uwagę i dziecko chętnie z tego skorzysta, bo wystraszony rodzic nie zawsze jest fajnym rodzicem.
Idąc dalej – często jest tak, że dziecko „nie słyszy „nie””, bo to co jest za tym słowem jest jedynym rozwiązaniem jakiegoś problemu. Nie ma żadnego innego. Dlatego jeśli nie chcemy by dziecko usłyszało „nie”, wówczas musi mieć w głowie jakieś „zamiast tego zrób tak”. Nie trzeba zabierać dziecku samodzielności i zawsze podrzucać rozwiązania. Ono samo do tego może dojść nawet po samym „nie”. Niemniej jeśli naprawdę nam na czymś zależy, wówczas zadbajmy o to by dziecko wiedziało jak i kiedy może w zgodzie z nami zrealizować swoją potrzebę.”


Jak zareagowałabyś mając dwóch walczących ze sobą Brzdąców?
Np. o jakąś zabawkę. I każdy chce właśnie TEJ zabawki właśnie TERAZ...


Hmm… odpowiem, ale jako że mam jedno dziecko to będzie to raczej teoria. Tzn. przez jakiś czas zajmowałam się chłopcem rok od Adasia starszym i wtedy miałam dwójkę dzieci w domu przez kilka godzin, ale to trochę inna sytuacja niż rodzeństwo.
Więc tak, wydaje mi się, że w takiej sytuacji bardzo ważne jest by dzieciaki wiedziały które zabawki są czyje. Wspólne zabawki to więcej konfliktów, natomiast wyraźny podział na moje i Twoje uczy przy okazji szacunku do czyjejś własności. No i gdy mamy ten podział, to tutaj wróciłabym do sytuacji z piaskownicy i Zosi, która sobie bierze cudzą łopatkę. Więc najpierw słowo do Zosi: Skoro łopatka jest Piotrka, to nie można jej sobie brać tak po prostu, bez jego zgody. Potem słowo do Piotrka, bo może akurat ma lepszy dzień i uda się go przekonać do empatii względem Zosi i jej smutku: czy może zrobić coś żeby Zosia nie była taka smutna? Nie chce jej teraz dać łopatki, bo się nią bawi, ale może mógłby pożyczyć jej tą łopatkę jak tylko wykopie dołek? Najprawdopodobniej usłyszysz NIE. I wtedy trudno, Zosia musi zrozumieć, to zabawka Piotrka i trzeba poczekać, aż zgodzi się ja pożyczyć. Piotrek po jakimś czasie ( mogą to być miesiące ) jak już nacieszy się poczuciem tego, że coś posiada i może tym dysponować, powinien zacząć zauważać że pożyczanie, wymienianie jest fajne i się zwyczajnie opłaca. Adaś już ma to za sobą, może dlatego że od początku bardzo jego prawo własności szanowałam, teraz pożycza wszystko i wszystkim wokół, i jeszcze się z tego cieszy ( no oprócz nowych rzeczy, nowe muszą najpierw odleżeć swoje zanim ktoś obcy je dotknie ). Ja bym w tej sytuacji skupiła się na pocieszeniu Zosi, i w żaden sposób nie kwestionowała prawa własności Piotrka. Ja też wcale nie mam ochoty dzielić się z każdym moim nowym samochodem czy telefonem i nie lubię gdy ktoś bierze moje rzeczy bez pytania, nawet mąż ( no chyba, że ma ważny powód ). Dziecko czuje to samo, skoro dostało zabawkę, to jest ona jego, a skoro jest jego to chce o niej decydować. Nam dorosłym wydaje się, że to tylko zabawka, a dla niego ta zabawka to jak nasze AUDI Q5, najcenniejsza rzecz na świecie Smile

Albo sytuację, gdzie młodszy zdzielił starszego?

Tu przede wszystkim skupiłabym się najpierw na pocieszeniu młodszego. Jest poszkodowany i należy mu się 100% uwaga mamy. Starsze może poczekać, nie musi od razu usłyszeć co mamy mu do powiedzenia, zwłaszcza, że pewnie w tej pierwszej chwili emocje by nas poniosły. Więc pytam młodszego, co i czy go boli, przytulam, pocieszam. Gdy się uspokoi, dopiero wtedy rozmawiam ze starszym. Taka metoda ma dodatkowy plus. To tak samo jak z tym wchodzeniem na parapet w zacytowanym fragmencie Żylińskiego. Jeśli dziecko uderzy brata i dostaje od razu uwagę mamy ( nawet tą złą, bo np. nakrzyczy na niego czy zrobi wyrzuty ) to w przyszłości może to potraktować jako sposób na ściągnięcie tej uwagi na siebie w momencie gdy poczuje jej niedosyt. Natomiast ignorując zupełnie w tej pierwszej chwili starszego, który uderzył, jednocześnie przesyłam mu komunikat, że w ten sposób mojej uwagi nie zwróci.
No a co mówię starszemu?
Tu znów będzie cytat Smile

„Uświadom sobie, że to nie jest sytuacja kryzysowa. W przypływie złości buzują hormony i ciało dostaje sygnał, że znalazło się w sytuacji zagrożenia. Pojawia się nieodparta chęć reagowania, najczęściej skanalizowania swoich emocji na dziecku. Pora się zatrzymać, wziąć głęboki oddech i powtórzyć parę razy: To nie jest sytuacja kryzysowa.
Daj sobie chwilę na wyciszenie. Powiedz spokojnie do dziecka (jeżeli nie jest za małe): Muszę się uspokoić, chwila oddechu powinna pomóc. Wrócę za minutę.
Rób wszystko, co cię uspokaja i pomaga zwalczyć złość. Weź 10 głębokich oddechów, aby organizm przestał myśleć, że to sytuacja alarmowa. Strząśnij z siebie napięcie. Przemyj twarz zimną wodą. Spójrz w lustro i powtórz: Jestem dobrym rodzicem, wszystko jest OK. Cokolwiek się stanie, poradzę sobie.
Zmień sposób myślenia, dzięki temu zmienisz swoje emocje. Jeśli myślisz, że dziecko jest rozpieszczonym bachorem, z którego wyrośnie tyran, ciężko będzie się uspokoić. Dziecko to mały człowiek, który wszystkie bolączki komunikuje swoim zachowaniem. Przypomnij sobie: Ono zachowuje się jak dziecko, bo JEST dzieckiem. Moje dziecko potrzebuje mojej miłości najbardziej wtedy, gdy najgorzej się zachowuje.
Gdy już jesteś spokojny, wróć do dziecka i ustal wszystkie niezbędne granice (swoje i dziecka) w łagodny sposób. Pamiętaj o tym, że dajesz dziecku przykład, jak regulować emocje. Gdy jesteś spokojny, możesz mu pomóc nazwać emocje, które doprowadziły do wybuchu, i wyjść poza nie. Jeśli nadal jesteś zły, nie podejmuj rozmowy. Lepiej zaczekać: Nadal jestem zła przez to, co się wydarzyło. Wiem, że ty też, masz do tego prawo. Porozmawiamy o tym za chwilę, gdy oboje się uspokoimy.
Minusem jest to, że czekanie nie pomaga radzić sobie z emocjami teraz, gdy dziecko je odczuwa i nadal działa pod ich wpływem. Ale gdy rodzic się złości, nie jest w stanie w spokojny i życzliwy sposób porozmawiać z maluchem. Może tylko pogorszyć sytuację. Lepiej przeczekać ciężkie chwile, aby być w stanie postawić się w sytuacji dziecka, zamiast atakować.
Gdy wszyscy ochłoną, pora porozmawiać o tym, co zaszło. Najważniejsze to stworzyć bezpieczne otoczenie, w którym dziecko będzie mogło przeanalizować emocje, które doprowadziły do konkretnego zachowania, i ruszyć dalej. Dzięki temu nie powinny one powodować takich zachowań w przyszłości. Kluczem jest empatia i zrozumienie dziecięcej perspektywy. Pamiętaj o tym, że chcesz ograniczyć zachowania, ale wszelkie emocje są dozwolone: Uderzyłeś brata. Byłeś zły? Często się złościsz na brata… Wiem, że ciężko ci się mną dzielić. Czasem każdy się tak czuje. Wiesz, że cię kocham, prawda? Masz specjalne miejsce w moim sercu tylko dla ciebie”
Gdy oboje jesteście spokojni i czujecie więź, czas na naukę. Wytłumacz dziecku, jak radzić sobie z podobnym zachowaniem w przyszłości: Wiem, że byłeś wściekły. Nie pozwolę ci bić brata. Rozumiem, jak to jest być wściekłym. Jak możesz się zachować następnym razem? Powiedzieć o tym? Tak, co jeszcze? Myślisz, że możesz poprosić mnie o pomoc? Możesz tupać nogami, tak! Spróbujmy! Co możesz powiedzieć bratu następnym razem?.
Zwróć uwagę, że nie pouczasz dziecka. Zamiast tego nazywasz jego uczucia i wspierasz.”


Cytat, za Ewa Krogulska, serwis Dziecisawazne.pl

No więc ja bym spróbowała czegoś w ten deseń Smile

Dodano po 1 godzinach 58 minutach:

Aha, i jeszcze dodam, że ja jak czytałam te wszystkie teksty pierwszy raz to miałam wrażenie że to strasznie trudne, niewykonalne i zabiera dużo czasu, którego nie mam, a próbując to zastosować momentami czułam się szywno i sztucznie. Teraz wiem, że to zwyczajnie dlatego, że po prostu nie umiałam tak postępować i poruszałam się w tych tematach trochę jak dziecko stawiające pierwsze kroki - nieporadnie. Po kilku miesiącach zauważyłam że już nie mam takich odczuć, a zachowania zgodne z NVC, RB weszły mi w krew na tyle że reaguję w taki sposób automatycznie, w pierwszym odruchu. I że wreszcie czuję się dobrze w moim kontakcie z Adasiem Smile

Dodano po 23 minutach:

I jeszcze przyszło teraz na myśl...
Czy jak dziecko nie umie zawiązać bucików, albo siusiać do nocnika, albo jeść łyżką, czy krzyczymy za to na nie? Albo dajemy kary? Albo zostawiamy w pokoju żeby przemyślało?
Nie, bo wiemy że to wynika z niedojrzałości, nieumiejętności. Więc czekamy cierpliwie aż się nauczy pomagamy. Pokazujemy jak chwycić łyżkę, jak zawiązać bucik.
A jak dziecko z emocjami i instynktami nie umie sobie poradzić, z tego samego powodu - bo jest niedojrzałe, tylko że emocjonalnie, to zamiast zrozumienia i pomocy, dziecko dostaje karę, albo upomnienie, albo krzyk i jeszcze się od niego oczekuje, że natychmiast się nauczy jak sobie z tym radzić, samo. I nie rozumie tego wcale, czuje się nieszczęśliwe, bo bardzo by chciało robić tak jak tego mama oczekuje, ale nie potrafi i nie ma nikogo kto mógłby mu powiedzieć. Ale nie CO zrobić, albo czego CZEGO nie robić, bo to wie, tylko JAK to zrobić, albo JAK czegoś nie robić...
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Czw Gru 11, 2014 10:05 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lizelotka na supernianie! Very Happy
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Czw Gru 11, 2014 10:38 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
i jeszcze dodam, że ja jak czytałam te wszystkie teksty pierwszy raz to miałam wrażenie że to strasznie trudne, niewykonalne i zabiera dużo czasu, którego nie mam, a próbując to zastosować momentami czułam się szywno i sztucznie. Teraz wiem, że to zwyczajnie dlatego, że po prostu nie umiałam tak postępować i poruszałam się w tych tematach trochę jak dziecko stawiające pierwsze kroki - nieporadnie.


A gdy ja to czytam, to mam tylko wyrzuty sumienia... Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad
Tylko mi się wydawało, że jestem dobrą mamą, bo dużo czasu zawsze poświęcałam Adasiowi...

A w sytuacjach, kiedy słyszę od malucha "NIE", po prostu nie potrafię właściwie reagować... Tu właśnie wkracza do akcji moja nerwowość... Takie "NIE" od razu podnosi mi ciśnienie, zapala się lont, a potem - każdy kolejny sprzeciw - to już tylko zbliżanie się zapłonu do bomby...

Zaczynam zdawać sobie sprawę, że ja po prostu stosuję przemoc werbalną... Dlaczego? Bo - na etapie, na którym się znajduję - wydaje mi się, że moje dziecko na nic innego nie zareaguje... Właściwie częściowo to się zgadza, bo absolutnie NIC, żadne sposoby (również te, które mi poradziłaś) nie działają na Adasia, aby zechciał wreszcie przyjść do mnie, bym pomogła mu się ubrać przed wyjściem z domu...
Nie jestem dobrą mamą.
Na pewno nie jestem taką mamą, jaką chciałabym być, jaką chciałabym, aby Adaś miał...
Crying or Very sad Crying or Very sad

Im więcej czytam, tym częściej widzę moje niewłaściwe reakcje, nawet te z przeszłości... Na razie nawet nie jestem raczkująca, jeżeli chodzi o naukę zachowania w duchu RB i NVC, ale mam cichą nadzieję, że to, że je zauważam - pozwoli mi je zmienić. W przyszłości, bo na razie chyba za wcześnie, aby mówić o aż takich zmianach...

Może to, że się przyznaję sama przed sobą oraz tu oficjalnie do przemocy werbalnej, może pozwoli mi to na początek procesu zamykania tego brzydkiego etapu... Może z czasem będzie mi wpadało do głowy coraz więcej pomysłów, jak poskromić malucha?.. Może im dłużej będzie trwała ta praca nad sobą, tym łatwiej będzie mi właściwie reagować w trudnych sytuacjach?..

Na razie uczę się panowania nad nerwami i złością.
Mówi się, że należy zauważać wszelkie postępy i celebrować małe sukcesy - moje kroczki naprzód są tak małe, że ledwie zauważalne, ale chyba już jednak jakieś są... Brnę dalej. Jeszcze wiele przede mną...

A mogłabyś mi opisać, jak wyglądały Twoje początki w tym temacie?
Od czego zaczęłaś? Czego nauczyłaś się najpierw? Co Ci pomagało w postępach?
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 39, 40, 41  Następny
Strona 2 z 41

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group