FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Pią Gru 12, 2014 9:03 pm Temat postu: |
|
|
A gdy ja to czytam, to mam tylko wyrzuty sumienia...
Tylko mi się wydawało, że jestem dobrą mamą, bo dużo czasu zawsze poświęcałam Adasiowi...
Łobuz, jesteś dobrą mamą! Wiesz dlaczego? Bo to co robiłaś do tej pory, robiłaś dla dobra Adasia, byłaś przekonana, że postępujesz właściwie. Źle jest dopiero wtedy, gdy masz świadomość, ale nadal, z premedytacją brniesz w złe zachowania. Poza tym oskarżanie się do niczego nie prowadzi. Adaś jest mały, jesteś w stanie wszystko nadrobić i wszystko naprawić Nie myśl teraz o przeszłości, na to nie masz najmniejszego wpływu. Myśl o tym na co masz wpływ. Naprawdę Adasiowi nie stała się jakaś wielka krzywda przez ten krótki czas, wszystko sobie powoli wyprostujecie
A w sytuacjach, kiedy słyszę od malucha "NIE", po prostu nie potrafię właściwie reagować... Tu właśnie wkracza do akcji moja nerwowość... Takie "NIE" od razu podnosi mi ciśnienie, zapala się lont, a potem - każdy kolejny sprzeciw - to już tylko zbliżanie się zapłonu do bomby...
Zawsze, ale to zawsze w takich sytuacjach zamknij oczy i głęboko pooddychaj. To się wydaje bez sensu, ale nasz organizm od strony fizjologicznej jest tak skonstruowany, że gdy mózg „czuje” przyspieszony oddech ( a w nerwach oddech zawsze przyśpiesza ), to myśli że to sytuacja alarmowa, kryzysowa i uruchamia nasze instynktowne, najbardziej pierwotne odruchy obronne – masz ochotę krzyczeć, atakować, itp. Dlatego gdy tylko poczujesz choć odrobinę nerwów w sobie, nie czekaj aż się rozkręcą, od razu zamknij oczy i oddychaj powoli i głęboko, aż poczujesz większy spokój – mi to pomagało na początku bardzo, teraz już rzadko z tego korzystam.
Zaczynam zdawać sobie sprawę, że ja po prostu stosuję przemoc werbalną... Dlaczego? Bo - na etapie, na którym się znajduję - wydaje mi się, że moje dziecko na nic innego nie zareaguje... Właściwie częściowo to się zgadza, bo absolutnie NIC, żadne sposoby (również te, które mi poradziłaś) nie działają na Adasia, aby zechciał wreszcie przyjść do mnie, bym pomogła mu się ubrać przed wyjściem z domu...
Łobuz, po pierwsze to bardzo normalne, że Adaś na nic innego nie reaguje. Jego dotychczasowe doświadczenia sprawiły, że jego mózg jest nastawiony na walkę z Tobą. Trochę czasu upłynie zanim przestawi się na to, że może szukać z Tobą kompromisu, rozmawiać, szukać u Ciebie pomocy w przezywaniu trudnych emocji. Na razie traktuje Cię nieświadomie trochę jak pana z cukierkiem, któremu lepiej nie ufać. Daj mu czas.
I jeszcze może spróbuj z nim po prostu porozmawiać, ale wieczorem na spokojnie. Powiedz mu o Twoich potrzebach, że się rano śpieszysz i denerwujesz się gdy on nie chce się ubrać ( staraj się nie mówić oceniając osobę, a jedynie zachowanie ). I zastanawiałaś się dlaczego tak się dzieje i czy jest coś co mogłoby mu pomóc ubrać się sprawnie rano. Może niech sam coś wymyśli i zaproponuje? Taka rozmowa pozwoli mu poczuć, że traktujesz go poważnie i może uda Wam się razem coś wymyślić.
Poza tym jeszcze postaraj się jak najwięcej odpuszczać. Wiesz czasami żądamy od dzieci rzeczy, które wcale nie są koniecznością, a to sprawia, że więcej jest konfliktów.
Np. nie wolno dotykać dekodera! Właściwie dlaczego? Ja Adasiowi pozwalam, z tym, że zawsze mówię, możesz dotykać przy mnie. Jeśli jesteś ciekawy co jest w środku, otworzę Ci i pokażę, ok? Zawsze jak będzie chciał tam zajrzeć, wołaj mnie, a ja Ci wszystko pokażę i opowiem. Cóż… przy tak postawionej sprawie, właściwie po jednokrotnym obejrzeniu, więcej się dekoderem nie interesował.
Dziecko nie chce nałożyć koszulki z kołnierzykiem i eleganckich spodenek! ( ślub i wesele w rodzinie )! Po zastanowieniu stwierdzam, że 2,5 latek nie musi – Adaś poszedł w spodenkach dresowych ( ale ładnych ) i koszulce sportowej.
Nie chcę jeść przy stole! ( to kwestia tego co zaakceptujesz, a co nie ) – u mnie Adaś nie musi i korzysta z tego tylko czasami, jakieś kanapki, rzeczy nie wylewające się, czasami zjada na kanapie – ja mam na to looz, sama lubię zjeść na kanapie, nie chce mi się toczyć o to wojny.
Ogólnie chodzi mi o to, żebyś w każdej konfliktowej sytuacji zastanowiła się, czy to DLA CIEBIE naprawdę jest sprawa życia i śmierci – bo jeśli nie, lepiej odpuścić i cieszyć się, że właśnie uniknęło się kolejnego konfliktu.
Co więcej, powiem Ci, że Adaś, od początku przyzwyczajony, że to co może lub czego nie może, nie zależy, od jakichś ogólnych, niewiadomego pochodzenia zasad ( zwanych konsekwencją ), tylko np. od samopoczucia albo ilości czasu rodziców, w 90% bez protestu przyjmuje, że chociaż codziennie zachodzimy na plac zabaw wracając z pracy, dziś nie zrobimy tego, bo mama się śpieszy, albo ją boli głowa. Dzieci nie potrzebują sztucznej konsekwencji, one potrzebują odnaleźć się w skomplikowanym gąszczu życiowych zależności.
Nie jestem dobrą mamą.
Na pewno nie jestem taką mamą, jaką chciałabym być, jaką chciałabym, aby Adaś miał...
To pierwsze to nieprawda
Drugie jest do wypracowania
Może to, że się przyznaję sama przed sobą oraz tu oficjalnie do przemocy werbalnej, może pozwoli mi to na początek procesu zamykania tego brzydkiego etapu... Może z czasem będzie mi wpadało do głowy coraz więcej pomysłów, jak poskromić malucha?.. Może im dłużej będzie trwała ta praca nad sobą, tym łatwiej będzie mi właściwie reagować w trudnych sytuacjach?..
Oczywiście, że z czasem będziesz miała coraz więcej pomysłów, a nawet z czasem będziesz niemal bezbłędnie sięgać po konkretne rozwiązania i trafiać za pierwszym razem
Tylko jedna uwaga. Nie chodzi o poskromienie. Jeśli będziesz myśleć w takich kategoriach, będzie Ci trudno. Chodzi o to byście współpracowali, i być go wspierała. Wiesz nawet nie chodzi o to by zniknęły histerie i dramaty, one pewnie nie znikną. Chodzi o to byś nauczyła się dostrzegać poza nimi potrzeby Adasia, które w ten sposób Ci komunikuje, oraz pomogła mu nauczyć się jak może wyrzucić z siebie złość ( wyrzucić, nie stłumić! ), nie czyniąc nikomu krzywdy.
A mogłabyś mi opisać, jak wyglądały Twoje początki w tym temacie?
Od czego zaczęłaś? Czego nauczyłaś się najpierw? Co Ci pomagało w postępach?
Moje początki wyglądały tak, że nic mi nie wychodziło Ale Adaś był wtedy mały, miał około roku, więc było trochę inaczej.
Zaczęłam od czytania, dużo, dużo czytałam, aby ułożyć sobie w głowie w całość różne elementy układanki. Dużo czasu mi zajęło zrozumienie, że NVC, RB, to nie są jakieś kolejne, cudowne sposoby na okiełznanie malucha, po których zastosowaniu będzie mnie słuchał na każdym kroku. NVC, to zgoda na NIE dziecka, to uszanowanie tego NIE i szukanie takiego rozwiązania, które uszanuje i wolę dziecka i moją potrzebę, a to jest bardzo, bardzo trudne na początku.
Cdn. Wieczorem pewnie, bo teraz już nie mam czasu
Dodano po 8 minutach:
A tak na marginesie wrzucam, artykuł z Dziecisawazne.pl
Jak budować zaufanie dziecka?
( Wind, czy ja mogę wrzuca linki, zamiast wklejać tekst?? )
Rodzice mają wpływ na to, w jaki sposób budzi się i kształtuje zaufanie u ich dziecka. Mają okazję do tego, by od najmłodszych lat wspierać je w rozwijaniu tej postawy. Zaufanie buduje się w oparciu o pozytywne przekonania dotyczące siebie i innych, które powstały w oparciu o interpretację tego, czego dziecko doświadcza w relacjach z innymi.
Zaufanie to w skrócie wiara w dobro ludzi i świata. Często kojarzymy je także z uczciwością i dobrym charakterem człowieka. Oczekujemy od drugiej osoby lub rzeczy, że jest wiarygodna, prawdziwa, dobrze spełnia swoją funkcję.
Oto kilka sposobów, aby wspierać w dziecku tworzenie pozytywnych przekonań, które przeradzają się w zaufanie:
1. Słuchanie
Chodzi o uważne słuchanie tego, co mówi dziecko. Rozumienie nie tylko jego słów, ale także potrzeb i wiadomości, które nam przekazuje. Na przykład, kiedy dziecko mówi: “Nienawidzę cię, mamo” w rzeczywistości może próbować wyrazić następujące emocje i myśli: “jestem zły, że muszę iść do przedszkola, zamiast spędzić dzień z tobą”.
Dobrym sposobem, by pokazać dziecku, że słuchamy, jest parafraza jego słów i skierowanie ich ponownie ku dziecku. Przykładowo: “Chcesz mi powiedzieć, że jesteś zły, że nie jesteśmy razem? Ja czasem jestem smutna, kiedy jesteśmy z dala od siebie. Ty też? Skoro nie widzimy się tak często jakbyśmy chcieli, musimy znaleźć sposób na to, by spędzać ze sobą więcej czasu w ciągu dnia”.
Sygnał, który płynie do dziecka: mój rodzic mnie słucha – i słyszy.
2. Przewidywanie
Wyższy poziom słuchania zakłada przewidywanie potrzeb dziecka na podstawie werbalnych i niewerbalnych sygnałów. Przykładowo, kiedy widzimy, że dziecko w ciągu dnia traci energię, zaczyna pocierać oczy czy uszy, staje się rozdrażnione, nie karćmy go za ataki złości, ale przytulmy, uspokójmy i spróbujmy wyczuć, co jest problemem. W tym wypadku zapewne chodzi o drzemkę.
Sygnał, który płynie do dziecka: Moje potrzeby są ważne.
3. Szeroki horyzont
Ludzie poznają zamiary drugiej osoby, kiedy wpatrują się w jej oczy. Dlatego mówiąc do dziecka, rozmawiając z nim, w miarę możliwości kucnij, ustaw twarz na wprost jego twarzy, delikatnie spójrz mu w oczy.
Sygnał, który płynie do dziecka: Kontakt wzrokowy jest ważny i potrzebny.
4. Odpowiedzi na pytania
Dzieci w sposób werbalny bądź niewerbalny proszą o pomoc – zazwyczaj do momentu, kiedy zostanie im ona udzielona. Na każdą taką prośbę należy odpowiadać w miarę swoich możliwości. Niezwykle ważne jest wsparcie okazywane podczas próśb i wypowiedzi emocjonalnych. Na przykład, kiedy dziecko mówi: “boję się”, rodzic może odpowiedzieć w taki sposób, by pokazać, że jest blisko: “Rozumiem, że boisz się ciemności. Chcesz się przytulić, żeby poczuć się trochę raźniej?”. Odpowiedzi, które umniejszają lęk dziecka, takie jak: “No coś ty, przecież potwory nie są prawdziwe. Nie masz powodu, by się bać!” sprawiają, że w dziecku rosną negatywne przekonania na swój temat. Może ono sądzić, że jego uczucia są złe (a nie są!).
Sygnał, który płynie do dziecka: Mogę przeżywać emocje. Kiedy ogarnia mnie strach, mogę poprosić o pomoc.
5. Wiarygodność
Część obietnic składamy by zmniejszyć swoje poczucie winy lub dlatego, że nie potrafimy powiedzieć “nie”. Tymczasem obietnice bez pokrycia sprawiają, że nie jesteśmy wiarygodni. Dotrzymując słowa dajemy dziecku przekaz, że może ono traktować drugiego człowieka poważnie i z zaufaniem.
Sygnał, który płynie do dziecka: Dotrzymywanie słowa jest ważne, moi rodzice robią to, co mówią.
6. Mów prawdę
Najlepiej, jeśli w naszej naturze leży mówienie prawdy. Dziecko oczekuje od rodzica uczciwości i wiarygodności. Potrafi też świetnie odczytać wszelkie sygnały mogące świadczyć o tym, że rozmijamy się z prawdą. Prawdomówność rodzica sprawia, że dziecko może mu zaufać i uczyć się go rozumieć.
Sygnał, który płynie do dziecka: Prawda jest ważna. Mogę wierzyć innym ludziom, a oni mogą wierzyć mnie.
7. Określanie własnych granic
Temat granic w wychowaniu wymaga ponownego przemyślenia. Zamiast wyznaczać dziecku granice, skupiajmy się na odkryciu swoich własnych granic i jasnym ich komunikowaniu. Nasze granice pokazują innym, kim jesteśmy. Pozwalają dziecku zobaczyć, co jest dla nas w porządku, a co nas krzywdzi, czego chcemy, a na co się nie zgadzamy. Komunikowanie dziecku swoich granic buduje nieco inny niż opisywany wcześniej rodzaj zaufania: silne przekonanie, że rodzic będzie stał na straży bezpieczeństwa i integralności.
Sygnał, który płynie do dziecka: Mogę odpocząć, wiem, kim są moi bliscy i jak się z nimi porozumiewać.
Dodano po 6 godzinach 37 minutach:
A mogłabyś mi opisać, jak wyglądały Twoje początki w tym temacie?
Od czego zaczęłaś? Czego nauczyłaś się najpierw? Co Ci pomagało w postępach?
No dobra, to piszę dalej.
W postępach pomagała mi świadomość, o której świetnie pisze Żyliński:
Zacytuję tym razem linkami, mam nadzieję, że mogę:
http://jarekzylinski.blox.pl/2013/10/Rozpuszczone-dzieci-cz-1-8211-odebrana.html
http://jarekzylinski.blox.pl/2013/10/Rozpuszczone-dzieci-8211-samodzielnosc-ktorej-nie.html
http://jarekzylinski.blox.pl/2013/03/Dobre-dziecko-w-zlym-srodowisku.html
Te właśnie teksty trzymały mnie przy życiu, gdy się uczyłam i gdy mi nie wychodziło. Wiara, że robię dla dobra Adasia, dla jego przyszłości.
Wiedziałam, że nie mogę się poddać.
No i bardzo ważne jest aby mąż Cię wspierał, bez tego będzie trudno.
Szukałam swoich sposobów, myliłam się i znów szukałam, czasami nie byłam pewna, wahałam się, czasami Adaś weryfikował sam moje metody, musiało potrwać zanim się siebie trochę nauczyliśmy.
Musisz tylko pamiętać, że jesteście po tej samej stronie barykady, nie po przeciwnej. I że nie wyznaczasz granic dziecku, tylko informujesz go których TWOICH granic nie może przekroczyć.
Łobuz dacie radę, będzie dobrze Tylko SPOKÓJ i CZAS teraz jest Wam potrzebny. Nie zatrzymuj się nad porażkami, tylko napraw tyle ile możesz, wyciągnij z nich wnioski i idź dalej, szkoda czasu na użalanie się nad sobą
Ja jakby coś służę wsparciem _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Pią Gru 19, 2014 9:11 am Temat postu: |
|
|
Tak jeszcze chciałam ogólnie napisać, jak wczoraj mojemu mężowi przypomniałam NVC w pigułce.
1. Jeśli nie chcesz na coś się zgodzić, lub chcesz czegoś zabronić – zrób to, ale..
2. Pamiętaj, że dziecko w tej sytuacji potrzebuje Twojego wsparcia, pocieszenia po odmowie lub wskazania innej drogi na spełnienie jego potrzeby
3. Nigdy nie mówi po prostu NIE. Gdy czegoś zabraniasz, zawsze dawaj dziecku alternatywę. Jeśli ma nie skakać po Twoim łóżku, bo akurat czytasz i Ci to przeszkadza, zasugeruj by skakało po swoim, albo zasugeruj cokolwiek innego co Ci przyjdzie do głowy i zastąpi dziecku to nieszczęsne skakanie. Jeśli bije brata, bo zabrał mu zabawkę, zasugeruj jak inaczej może wyładować złość, niech powie co czuje, tupie, bije rączkami w poduszkę, cokolwiek co Ty zaakceptujesz, a co dziecku pomoże. Trzeba pamiętać, że gdyby dziecko samo wpadło na lepsze rozwiązanie, to by je wybrało. Skoro tak się nie stało rolą rodzica jest pokazanie go.
4. Zawsze zapewniaj dziecko, że rozumiesz jego złość, żal, smutek, nawet jeśli chodzi tylko o kotlet pokrojony na 6 kawałków zamiast na 5. Tylko pamiętaj, że pomiędzy ROZUMIEM, a ZGADZAM SIĘ na jakieś zachowanie, jest ogromna różnica. ROZUMIEM twoje emocje, ale NIE ZGADZAM SIĘ na sposób w jaki je okazujesz ( zachowanie ), więc zastanówmy się jak inaczej możesz je wyrażać.
5. Okazuj dziecku miłość, zrozumienie i akceptację zawsze, a najbardziej wtedy gdy najgorzej się zachowuje, bo to jest ten moment gdy ono tego najbardziej potrzebuje.
Tak wczoraj z mężem rozmawialiśmy, bo on ostatnio jakoś trochę zapomniał o tych zasadach prostych i od razu widać było jak mu się kontakt z Adasiem zaczął psuć. Musieliśmy więc odświeżyć to i owo _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
tosia81 Moderator
Dołączył: 24 Lis 2008 Posty: 3493
Wysłał podziekowań: 1 Otrzymał 101 podziękowań w 101 postach
|
Wysłany: Pią Gru 19, 2014 2:36 pm Temat postu: |
|
|
Kurcze nie mam czasu aby przysiąść i napisać swoje zdanie;)).
Wydaje mi sie ,że każda metoda wychowawcza jest dobra jesli zachowane sa zasady bezpieczeństwa i poszanowania uczuć obu stron. w tej metodzie jest wie punktów z którymi absolutnie sie nie zgadzam aczkolwiek czy potepiam? Nie raczej nie ale nie podoba mi sie wychowanie wedle takiego systemu. Żeby mnie nikt źle nie zrozumiał bo tak na szybko pisząc nie zawsze dobrze dobierze się słowa;)
Wiem,ze ta metoda wypracowana jest przez psychologa i oznacza porozumienie bez przemocy....tylko czym jest przemoc? Dla jedych przemocą jest bicie, ponizanie tak? a dla innych juz nawet podniesiony głos.
tA metoda to balansowanie na cienkiej linie. Jeśli sie udaje to ok ale często się nie udaje...niestety.
No cóz co mogę napisać....
Punkty wymienione wcześniej ....
1. Kar i nagród
Nie zgadzam sie z tym w ogóle . Możliwe ,że dziecko w końcu dojrzeje do tego co jest dobre co złe. Czego nie wolno a co można . Do tego czasu jednak może zrobić sobie wiele krzywdy. Nie pisze o karach typu...nie posprzątasz pokoju to nie obejrzysz bajki. Ale dziecko lubi byc nagradzane...
U nas jest róznie....nie stosuje generalnie kar bo moja Zuzia jest naprawdę grzeczną dziewczynką. No ale czasami sie zdarza. Nie bede sie zagłębiała za co dostała kare ale kiedyś miała szlaban na bajke . Czy byłam z tego dumna ? Nie smutno mi było okropnie ale cos zrobic musiałam. Oczywiście było tłumaczenie rozmowa itd...
2. Przekupstwa ( Jeśli się teraz ubierzesz, wieczorem pobawię się z Tobą w... )
Przekupstwo owszem nie jest sprawą dobrą
3. Szantażu ( jeśli się zaraz nie ubierzesz wyjdę sama! )
Hmmm to trudne do wykonania w wielu przypadków. U nas na szczeście nie stosujemy
4. Siły, również psychicznej.
Klapsa dostała zawsze przepraszałam bo wiem ,ze to moja porażka. Nie jestem za karami fizycznymi. Nigdy nie zbiłam ale klaps owszem. Czasami mam jednak wrażnie ,ze dręcze ja psychicznie ....to mnie tak strasznie boli . np. kiedys miałysmy rozmowę o jedzeniu pasty . Moja Zu chyba jak wiekszosć dzieci przy każdym myciu zębów troszkę tej pasty próbowała co mnie doprowadzało do furii bo wiem ,ze pasta jest niestety niebezpieczna ( no ale niewazne.). Zrozumiała i nie robiła tego. Ostatnio po przedstawieniu w przedszkolu my sie gościlismy z innymi rodzicami a ndzieciaki latały i bawiły się . Patrze a Zu ma białe usta...pytam od czego.? Zaczeła tak strasznie płakać i mówic " nie bedziesz krzyczała?ale prosze ....próbowałam z Amelka pastę" Jezu....poczułam sie okropna matką . Przeciez nie krzyczałam , miałam tylko smutna minę i powiedziałam ,ze mi przykro....Po tym miałam okropnego moralniaka
5. Krzyku ( jeśli mi się zdarzy, to zawsze przepraszam i mówię, że się bardzo zdenerwowałam bo się np., śpieszę i dlatego nakrzyczałam ).
Ja krzycze ...zdarza się choc staram się panować. Zawsze tez przepraszam.
A i jeszcze pisałam wczesniej ,ze dla mnie bliskość jest najważniejsza . Przytulam i całuję milion razy dziennie. Ale nie uważam siebie za dobra mame. Staram sie każdego dnia by Zu była szczęsliwa, kochana i lubiła byc w domu. Tak chyba jest...ale zawsze moje porażki wychowawcze sprawiaja ,ze czuję sie paskudnie.
---
Pisałam wcześniej o mojej koleżance która wychowuje syna wedle tej metody. To co się z małym dzieje to katastrofa.
Przede wszystkim
-spanie z rodzicem....dla mnie jak mówiłam to nieporozumienie. DZiecko ma swoje łózko i tam wypoczywa. Łoże małżeńskie nie jest dobre i nie przekonuje mnie fakt ,ze to powrót do korzeni. No sory ale ja nie potrafiłabym np.współżyć przy dziecku. Poza tym usypianie dziecka, czytanie mu bajeczek i bycie z nim aż do zaśnięcia jest według mnie wystarczające.
Synek koleżanki jest tak wprawiony w boju jeśli chodzi o ten temat ,ze śpi z mamusią a tatuś jest wypychany z łózka z wielkim krzykiem , histerią itd. Nie poga tłumaczenie itd. A podkreślam...koleżanka jest oazą spokoju. Nidy nie widziałam żeby krzyknęła na niego. Maskara .
- rodzice sa dobrze wychowani, etykiete znają a synek nie. I idąc wedele zasad nie podopwiadaja mu kiedy ma mówic proszę, dziekuje itd. Wybaczcie....ale dla mnie to straszne ,żeby dziecko nie znało podstawowych słów jak dzień dobry, przepraszam. Samo przyjdzie? Do mnie to nie przemawia.
- tłumaczenie, bez kar.
Byli kiedys u nas na imprezie. I synuś z premedytacja walną ( widziałam osobiście) drugiego chłopca. Ten oczywiście zaniósł sie płaczem. Nikt nie zareagował bo dzieci jakos szybko wróciły do zabawy. Za kilka chwil znowu uderzył klockiem i tym razem widziała to mama .Pech chciał ,ze kolega pobity miał juz tego dosyc i oddał . Co zrobiła koleżanka??
Otóż podeszła do nich powiedziała,ze bardzo brzydko robią bijąc jej syna się a synka wzieła na kolana i tuliłaa mówiąc "wiem,ze jestś zły ale kolega teraz nie bedzie się bawil z toba , jest mu przykro" Synuś na to z krzykiem ,że on tez nie chce i ma to w nosi.
No i mamy bezstresowe wychowanie gdzie syn rządzi _________________ Jestem mamą ))
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Pią Gru 19, 2014 2:45 pm Temat postu: |
|
|
Ech, napisałam długiego posta i mi go wcięło...
A potem odchorowałam razem z moimi chłopcami bostonkę - oooo, masakra!...
No ale już jestem. Zwarta i gotowa do dalszego oddziałania.
Po pierwsze: mam już obydwie książki. Alfiego przeczytałam do połowy - pomaga zrozumieć wiele rzeczy, rozjaśnia umysł, zawstydza przykładami z życia wziętymi (z mojego życia!) prawie na każdej kartce, daje nadzieję, że jestem na dobrej drodze.
A. Stein jeszcze nie rozpakowałam z koperty, w której listonosz mi ją przyniósł.
Po drugie: WRESZCIE udało mi się dotrzeć do męża!!!!!!
Po wielu, wielu próbach (bezskutecznych), po wielu tygodniach nareszcie rozbudziłam jego ciekawość tym, w co brnę od jakiegoś czasu. Wreszcie on pozwala mi tłumaczyć, co tak naprawdę chcę osiągnąć (lepszą siebie, radosne, szczere - względem nas - dziecko), już nie spławia mnie, gdy tylko zaczynam coś do niego na ten temat mówić, wczoraj była nasza pierwsza dość długa rozmowa na temat Adasia, jego i naszego zachowania, nowych sposobów dotarcia do dziecka, naszych wielu błędów oraz o tym, że łatwiej nad sobą panować gdy zrozumie się pewne procesy, zamiast wciąż i wciąż sobie narzucać przymusowy spokój (na dłuższą metę nie skutkuje).
Obiecał, że przeczyta książki (mój sukces).
Po trzecie: każdego dnia jest wiele sytuacji, w których powinnam zareagować inaczej, niż reaguję. To dlatego, że nadal jeszcze nie potrafię na poczekaniu wymyślać dziecku odpowiednich gadek, a czasami są one potrzebne co chwilę... A rzecz przecież w tym, JAK się dziecku przekaże daną treść. Ale to nie oznacza, że jestem z siebie niezadowolona... Bo na razie ćwiczę się w panowaniu nad swoją wybuchowością. I jakoś powolutku zaczyna mi wychodzić. Staram się używać spokojnego tonu głosu w każdej sytuacji. W porównaniu do mnie samej sprzed miesiąca - jest o wiele lepiej!
Po czwarte: mam sposób na rozładowanie własnej złości w sytuacjach podbramkowych: krzyczę na Adasia brzuszek... A właściwie W BRZUSZEK. A mały nicpoń zaczyna wtedy tak chichotać, że dalsze rozładowywanie złości już ni jest potrzebne.
Po piąte: zauważyłam pewne zmiany i u samego Adasia. W ciągu tak krótkiego czasu stał się bardziej żwawy, radosny, spontaniczny, ale i krnąbrny i znacznie częściej słyszę od niego NIE, niż wcześniej (a myślałam, że częściej już nie można...) Ale rozumiem, że jest to skutkiem podarowania mu większej swobody w podejmowaniu indywidualnych decyzji. O ile wcześniej coś mu było narzucone - i koniec - tak teraz sam może zadecydować o znacznie większej ilości rzeczy, dlatego wyraża to swoje dziecięce - niekoniecznie definitywne NIE. Do pewnych kwestii wracamy po jakimś czasie.
Po szóste: darowałam sobie niektóre zakazy. Nadal będę ograniczała ich liczbę - oczywiście nie bez końca, chcę dobrnąć do minimum, z którego już zrezygnować się nie da. Koniec świata nie nastąpił...
Po siódme: wymyśliłam sposób na poranne ubieranie małego: zawody z tatą. Tylko że na razie nie wypróbuję skuteczności tej metody, bo zabieram małego z przedszkola na 2 m-ce... Ale co się odwlecze...
Lizelotko, serdecznie dziękuję Ci za zaoferowaną chęć pomocy - wydaje mi się że będę jej w przyszłości potrzebowała. Tak samo, jak wsparcia w przekonaniu, że cel nie jest niemożliwy do osiągnięcia.
tosiu widocznie ta Twoja koleżanka rozumie te metodę w ten sposób, że dziecku wszystko wolno, a tu zupełnie nie o to chodzi...
Ja to rozumiem tak, że szanuje się dziecko, jego uczucia i potrzeby, ale również ono jest uczone poszanowania i współ-czucia dla innych (sytuacja z wypychaniem tatusia z łóżka).
Sytuacja z biciem - ewidentnie ślepota koleżanki (nie chciała zauważyć wcześniejszej sytuacji, kiedy to jej synek pierwszy uderzył?..) Ja - choć jestem zwolenniczką - zareagowałabym w taki sposób, że moje dziecko od razu jasno i wyraźnie wiedziałoby, że nie pozwolę na bicie. Tutaj chodzi o to, aby zamiast krzyczeć na malucha "Nie wolno tak robić!" , powiedzieć np. "Nie pozwolę ci bić kolegi, bo jego to boli i jest mu przykro, ale jeśli jesteś o coś zły, to możemy iść z całej siły tupać nogami w podłogę - o tak:"
Im więcej o tym czytam, tym bardziej dociera do mnie, jak wiele, wiele błędów wychowawczych można popełnić stosując zasady NVC... Jak łatwo można to odebrać w taki sposób, iż jest to przyzwolenie dziecku NA WSZYSTKO - byleby go tylko nie nakrzyczeć... [/b] Jak łatwo można gdzieś po drodze zatracić nasz cel, dając maluchowi do zrozumienia, że mama na wszystko się ślepo zgodzi... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Pią Gru 19, 2014 8:05 pm Temat postu: |
|
|
Łobuz, uff Jesteś na dobrej drodze
Później napisze więcej.
Tosiu, krytykujesz coś czego nie znasz Twoja koleżanka wcale nie stosuje NVC, ona po prostu stosuje wychowanie bezstresowe, to ABSOLUTNIE coś innego.
Dodano po 15 minutach:
A i Tosiu, moje dziecko przeprosiło mnie dziś chyba 5 razy, dlatego że w zdenerwowaniu podniosło głos. 2,5 latek!! Przeprosił sam z siebie. Ani razu, nigdy nie powiedziałam mu kiedy tego słowa się używa, ani razu nie wymagałam by go użył.
Oraz od dawna wita się i żegna z większością ludzi z którymi i ja to robię, nawet z ochroniarzami na naszym osiedlu i jeszcze jest niezadowolony dy nie zdąży
Czy Twoja Tosia tak robi?
Tosia, fajna z Ciebie babka jest i inteligentna, zafunduj sobie Agnieszkę Stein albo Alfiego Kohnna pod choinkę Jak Ci nie podpaduje to sprzedasz na allegro _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
tosia81 Moderator
Dołączył: 24 Lis 2008 Posty: 3493
Wysłał podziekowań: 1 Otrzymał 101 podziękowań w 101 postach
|
Wysłany: Sob Gru 20, 2014 12:20 am Temat postu: |
|
|
Lizelotko ja absolutnie nie krytykuje metody . Nie jestem w tej dziedzinie specjalistka nawet w 1%,.moja teoria opiera się tylko na paru wykładach jakie miałam i obserwacji koleżanki. Samo założenie metody jest jak najbardziej prawidłowe choć nie ze wszystkim się zgadzam.
Książki kupie bo mnie to zainteresowało. Fajnie się czyta wasze spostrzeżenia ale mam wrażenie ze jestem 100 lat za murzynami.... Jeśli chodzi o wychowanie. Widzę mnóstwo błędów.
Jeśli chodzi o zwroty grzeczności owe to moja mała zawsze dziękuję przeprasza.... ZAWSZE. wita się i żegna choć czasem się wstydzi.... NIE zmuszam . W ogóle jest grzeczna i generalnie problemu z nią nie mam. Jest przesłodka:) _________________ Jestem mamą ))
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Sob Gru 20, 2014 5:45 pm Temat postu: |
|
|
tosia81 napisał: | Możliwe ,że dziecko w końcu dojrzeje do tego co jest dobre co złe. Czego nie wolno a co można . Do tego czasu jednak może zrobić sobie wiele krzywdy. |
Chodzi Tosiu o cos innego. Ale wiesz, to trudno wytłumaczyć w jednym poście. Naprawdę super pisze o tym Kohnn. Cieszę się, że się zainteresowałaś, bo jak poczytasz, to będziemy mogły naprawdę porozmawiać, teraz to trochę jak ze ślepym o kolorach
Ale wrzucę, specjalnie dla Ciebie link do wpisu na blogu pewnej mamy trójki dzieci:
http://dziecisawazne.pl/uwazaj-bo-wejdzie-ci-na-glowe/
Dodano po 8 minutach:
tosia81 napisał: | -spanie z rodzicem....dla mnie jak mówiłam to nieporozumienie. DZiecko ma swoje łózko i tam wypoczywa. |
Tosiu, Ty jako dorosła osoba na pewno lubisz spać u boku męża, czuć jego bliskość, przytulić się w nocy. Kochasz go i chcesz być obok.
Mój syn też lubi spać u mojego boku, czuć moją bliskość, lubi móc się przytulić do mnie w nocy.
Nie widzę powodu by zaspokajać te potrzebę tylko u siebie i męża, a dziecku, które przecież potrzebuje tego najbardziej - odmawiać tej bliskości.
tosia81 napisał: | No sory ale ja nie potrafiłabym np.współżyć przy dziecku. |
Czy Ty Tosiu myślałaś, że my współżyjemy, a obok słodko śpi Adaś?
On chodzi spać o wiele wcześniej niż my, więc skoro te pierwsze godziny i tak prześpi sam, bo my się jeszcze kręcimy po domu, to przesypia je w swoim łóżku. A my mamy cały dom, łącznie z sypialnią na nasze harce małżeńskie
A jak się w nocy Adaś przebudza ( zwykle około północy ), biorę go do nas i już da rana śpimy razem. Ot, i proste. Wszyscy mają czego potrzebują, Można, prawda? Tylko trzeba chcieć i nie stwarzać sobie sztucznych przeszkód.
Dodano po 8 minutach:
No to jednak jeszcze tak baaaardzo ogółem i karach i nagrodach:
http://dziecisawazne.pl/kary-nagrody/
Dodano po 11 minutach:
tosia81 napisał: | Jeśli chodzi o zwroty grzeczności owe to moja mała zawsze dziękuję przeprasza.... ZAWSZE. wita się i żegna choć czasem się wstydzi.... |
Mój Adaś też, chociaż nie jest to jeszcze ZAWSZE, ale Twoja Tosia starsza
Pytałam o to, bo widzisz nasze dzieci nauczyły się tego samego, ale w inny sposób. I ja mam takie tylko spostrzeżenie, że jednak jeśli dziecko nigdy nie usłyszało, że POWINNO przeprosić, to jeśli to robi, to dlatego, że naprawdę tego chce, że samo czuje, że to właściwe. A nie dlatego, że TAK TRZEBA. To dwie zupełnie różne motywacje, a ja akurat wolę by Adaś przepraszał z potrzeby serca, niż dlatego, że ja czy ktoś inny tego oczekuje
Dodano po 5 minutach:
Łobuz, no widzisz? Już masz pierwsze kroki za sobą Zaczęłaś poszukiwać alternatywnych metod i super, o to chodzi!
Łobuz, czy ja Ci wysyłałam "Krótki poradnik małego buntownika" na maila?
Jeśli nie, to podaj maila, wyślę Ci, jest naprawdę super, taka pigułka na trudne chwile _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Sob Gru 20, 2014 9:58 pm Temat postu: |
|
|
Chciałabym jeszcze chwilę poświęcić tematyce nagród.
Otóż A. K. krytykuje je na równi z karami.
Nie do końca się z tym zgadzam i nie robię sobie wyrzutów sumienia z tego powodu - bo przecież mamy tutaj duże pole manewru...
Uważam, że pewien rodzaj nagród dziecku nie zaszkodzi tak, jak twierdzi autor...
Przede wszystkim nie na zasadzie: "Zrób to, a dostaniesz nagrodę" - raczej po wykonanej robocie (lepiej lub gorzej), nagle, z zaskoczenia dla samego malucha, który nie spodziewa się takiego finiszu uważam, że można z uśmiechem w nagrodę mu powiedzieć: "Mam coś dla ciebie, zuchu..." Samo słowo "nagroda" ominęłabym, bo już ono sugeruje jakąś formę zapłaty za coś, co dziecko zrobiło. Ważne, aby to COŚ było raczej niespodzianką dla dziecka i celem takiej nagrody jest właściwie nie nagradzanie, ale sprawienie maluchowi drobnej przyjemności po sytuacji, która kosztowała go wysiłek.
Cytat: | Jeśli chodzi o wychowanie. Widzę mnóstwo błędów. |
Ale o jakie błędy chodzi?..
Lizelotko jak tłumaczysz swojemu Brzdącowi, aby nie podnosił rączki? Jakich używasz argumentów?
Adaś dzisiaj parę razy pacnął męża (pokłon temu drugiemu, bo ani razu się nie wydarł) i widzę, że on zupełnie sobie nie radzi z tłumaczeniem w takich sytuacjach... Dziś skończyło się na tym, że nie opowiedział mu bajki na dobranoc (już wkrótce poczyta o tym w książce, nabędzie nowych przemyśleń, dlatego nie zwracałam mężowi uwagi). Powiedział za to małemu, że mama mu dziś bajkę opowie - i mama opowiadała. Wykorzystując okazję bajka zakrawała tematyką o chłopczyka, który kilka razy uderzył mamę i tatę...
A wracając do pytań...
_________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Pon Gru 22, 2014 5:08 pm Temat postu: |
|
|
Łobuz napisał: | Lizelotko jak tłumaczysz swojemu Brzdącowi, aby nie podnosił rączki? Jakich używasz argumentów? |
Hmmm... wiesz, nie wiem z czego to wynika, może właśnie ze stosowania NVC i RB od początku, ale Adaś nigdy, ani raz jeden nie podniósł rączki ani na dzieci ani na mnie czy męża...
Więc w praktyce nie powiem, ale w teorii, jak zwykle mam link do Żylińskiego
http://jarekzylinski.blox.pl/2011/12/Zylinski-odpowiada-co-robic-gdy-trzylatek-bije.html
Łobuz napisał: | raczej po wykonanej robocie (lepiej lub gorzej), nagle, z zaskoczenia dla samego malucha, który nie spodziewa się takiego finiszu uważam, że można z uśmiechem w nagrodę mu powiedzieć: "Mam coś dla ciebie, zuchu..." Samo słowo "nagroda" ominęłabym, bo już ono sugeruje jakąś formę zapłaty za coś, co dziecko zrobiło. Ważne, aby to COŚ było raczej niespodzianką dla dziecka i celem takiej nagrody jest właściwie nie nagradzanie, ale sprawienie maluchowi drobnej przyjemności po sytuacji, która kosztowała go wysiłek. |
Łobuz, ja też się wahałam i miałam różne myśli odnośnie nagród, ale w końcu odtarło coś do mnie. Chodzi o to, że nagrody są tak miłe ( dla każdego człowieka, nie tylko dla dziecka ), że dla niedojrzałego jeszcze umysłu dziecka, są przyjemniejsze i cenniejsze niż radość z samego tworzenia. Więc gdy słyszy pochwałę, albo dostaje nagrodę, zaczyna nieświadomie robić co za co tą nagrodę czy pochwałę dostało, nie dla samej swojej satysfakcji, ale dla nagrody, dla usłyszenia pochwały. Ja chcę by moje dziecko kierowało się w życiu swoja satysfakcją, a nie opinią innych czy nagrodą, dlatego ostatecznie zrezygnowałam z pochwał i nagród. Z powodzeniem można to zastąpić tekstami typu:
Kochanie, uwielbiam jak dla mnie rysujesz!
Albo:
Opowiedz mi, co jest na tym obrazku, bo jestem bardzo ciekawa!
Albo:
Cieszę się, że już sam potrafisz zakładać buty, jesteś już przecież starszy!
Itd....
Nie ma tu pochwały, nie ma nagrody, ale jednak jest informacja o tym, że zauważasz starania czy wysiłek
Widzę po Adasiu, że naprawdę pochwały i nagrody do niczego nie są dziecku potrzebne! Do niczego! Psują tylko instynktowne zainteresowania i talenty ( na tym etapie, w tym wieku, potem to trochę inaczej wygląda ).
Uwielbiam patrzeć jak Adaś jest zachwycony swoim dziełem, albo w drugą stronę, gdy jest krytyczny wobec własnych dzieł. Zachęcam go wtedy do kolejnych prób, zamiast piać na danym dziełem: O, jak ślicznie! _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Wto Gru 23, 2014 11:21 pm Temat postu: |
|
|
Zdrowych, radosnych i rodzinnych świąt!
U nas już są babcie, więc odpiszę kiedy indziej.
____________________________________________________________
Ja z kolei nie widzę tego całego zła w miłych słowach.
Tu nie chodzi mi o rozwodzenie się nad wszystkim, co Adaś zrobi, o rozpływanie się w zachwytach, "ach" i "ech".
Ale kiedy Adaś jest czymś zaaferowany i skupiony nad czymś, a potem wyraźnie ożywiony i zadowolony ze swojej pracy, to nie czuję wyrzutów sumienia, gdy mu mówię: "Cieszę się, że tak ci się to podoba, aż mi się miło robi, gdy teraz na ciebie patrzę."
Rozumiem, co jest krytykowane w pochwałach i nagrodach.
Ale nie do końca się zgadzam z tym, że jest to samo zło i że zabija kreatywność i radość z tworzenia czegoś. Może - jeżeli rodzice przesadzają z wykrzyknikami i peplają bez opamiętania pochwały nie zwracając uwagi na to, czym się w ogóle maluch zajmuje...
Tak samo zupełnie nie trafiło do mnie, co autor pisał o sytuacjach w szkołach... No tak - nie był w polskich szkołach...
To, co opisał ma się NIJAK do polskiego szkolnictwa... Niemożliwe do zrealizowania - i tyle... Sama jestem n-lką. I po prostu NIE DA SIĘ rozbudzić zainteresowania wszystkimi przedmiotami, które są obowiązkowe...
U nas nadal początki...
Daję radę z nerwami. Wychodzi coraz lepiej.
ALE bywają też sytuacje, kiedy na Adasia działa nic, dosłownie nic, żadne tłumaczenia... Wczoraj uderzył babcię pięścią... Wcale nie złośliwie, po prostu bawił się w King-Konga. "Ja nie jestem Adaś, ja jestem małpa King-Kong!" krzyczał, gdy go zawołałam. Tłumaczyłam, że nie jest naprawdę małpą, tylko małym chłopczykiem. Że małpą jest tylko na niby, ale kiedy uderzy babcię, to ją to boli NAPRAWDĘ, a nie na niby... Dzisiaj taka sama sytuacja... Czasami czuję się bezsilna w takich chwilach... Kiedy NIE MAM CZASU na długoterminowość działań, tylko efekty muszą być natychmiast... No i najczęściej w takich właśnie chwilach kapituluję... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|