Szukaj
FAQFAQ SzukajSzukaj UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy ProfilProfil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości RejestracjaRejestracja ZalogujZaloguj

Rodzicielstwo bliskości, NVC - sposób na wychowanie

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Sob Lip 11, 2015 10:59 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

łobuz no nie kazdy moze pochwalić sie osiągnięciami w zrozumieniu małego buntownika.
moze podasz pare rad jak rozmawiac w takich chwilach?
mowic cos czy nic nie mowic?
co mam zrobic jesli musze wyjsc do lekarza albo na zakupy a Zu zapiera sie nogami i rekoma i wiecznie słysze " nie nie nie"..
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Nie Lip 12, 2015 10:39 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

O rany, a gdzie mój ostatni post???
Napisałam długiego i wcięło... Evil or Very Mad Evil or Very Mad

Przede wszystkim chciałabym się poprawić:
Cytat:
a tu takie narzekania...

Wybaczcie, przecież każdy może sobie ponarzekać. Wink Wink

Co do rozmowy z dziećmi:

1. Wczuj się w sytuację córki. Być może właśnie była czymś zajęta, a Ty jej przerywasz i mówisz, że musicie wychodzić. Ty na jej miejscu też byś się wściekła.

2. Być może nie była zajęta niczym, ale po prostu woli zostać w domu, bo:
a) chodzenie na zakupy uważa za mega-nudne
b) chodzenie do lekarza przyprawia ją o strach
c) bolą ją nóżki od chodzenia

I uwierz - na nic tłumaczenia typu: "MUSIMY zrobić to/ tamto.... ble ble ble"

3. Daj jej poczucie, że ją rozumiesz. Ten jej brak chęci do wychodzenia z domu. Po prostu nazwij jej uczucia: "Widzę że strasznie nie chcesz iść, że wolisz zostać w domku." I na tym koniec - żadnego oceniania, żadnych dodatkowych tłumaczeń, unikaj też w wypowiedziach słowa "ALE", bo ono zaprzecza dziecięcym uczuciom i emocjom.

4. Postaraj się znaleźć kompromis. Usiądź, przytul ją, przedstaw jeszcze raz sytuację: "Wolisz zostać w domku, a ja muszę kupić mleczko/ chleb ... (...). Co teraz zrobimy? Może coś wymyślimy?" Zapisz wszystkie propozycje, swoje i Zuzi, nie oceniaj żadnej, choćby była jak najbardziej absurdalna, typu: "Zostaniemy w domu." Zapisz wszystkie. Potem wspólnie wykreślcie te niepotrzebne. Może uda Wam się opracować listę zakupów, za których część będzie odpowiedzialna sama Zuzia?? Dzieciaki uwielbiają, gdy powierza im się zadania. Sama będzie musiała znaleźć rzeczy z listy i wrzucić je do koszyka. Zamiast pisania możesz przecież tę listę namalować.

5. Unikaj
a) obwiniania i oskarżania (Co się z tobą dzieje?? Ile razy ci muszę to/tamto powtarzać???)
b) przezywania (płaczesz jak beksa)
c) straszenia (jak będziesz tak się zachowywać, to cię tu zostawię samą)
d) rozkazów (W tej chwili do mnie!)
e) ostrzeżeń (uważaj, bo zaraz to strącisz i się stłucze!)
f) postawy męczennika (mam juz dosyć takich cyrków, oszaleję przez ciebie!)
g) porównań (zobacz, jak tamta dziewczynka ładnie idzie przy swojej mamie, a ty wiecznie musisz beczeć)
h) proroctw (jak tak będziesz płakać wszystkie dzieci w p-kolu będą się z ciebie śmiać!)

6. Pozwól jej tez decydować. W jak największej ilości spraw. Szanuj ją i jej zdanie. Nie podważaj go. Nie oceniaj i nie krytykuj.

7. Mów o swoich uczuciach bez złości: "Teraz czuję, że jestem mocno zdenerwowana i potrzebuję chwili, aby się uspokoić, bo nie chcę zacząć krzyczeć. Później się zastanowimy, co dalej zrobimy, teraz muszę mieć trochę czasu, żeby poradzić sobie z moim zdenerwowaniem." Wink



Jak będę miała chwilę, to bardzo chcę Wam opisać, jakie zmiany zaobserwowałam w Adasia, ale szybko tylko na ten temat - jestem zachwycona!!!! Uwielbiam być obserwatorką rozwoju moich dzieci, uwielbiam im towarzyszyć, uwielbiam nowe metody, które pozwoliły mi otworzyć oczy na sprawy, które wcześniej były mi problematyczne... WRESZCIE zrozumiałam, o co chodzi w zdaniu: Uwolniłam się od wychowywania.[/u]
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Nie Lip 12, 2015 10:24 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz ale skad takie oburzenie?
to że Ty jestes fanka metody NVC, nie znaczy ze kazdy musi ją stosować.

wspołczujesz temu dziecku, ok. licze sie z tym.
napisałam tylko że aż miło patrzec jest na wychowane dzieci, ktore nie właża swoim rodzicom na głowe.
nie pochwalam robienia co sie chce, tzn wolna reka.
mam przykład własnie tego chłopca i terrorystki (kolezanki Zu) ktorej mamusia jest zaślepiona i nie widzi nic, dosłownie nic, moze walnąc kamieniem i tez nie powie złego słowa.
czy o to chodzi w wychowaniu?
bo jesli tak to omijam z daleka te metodę.


Łobuz napisał:
I to jest powód do dumy

oczywiscie ze jest.
a co wolisz zeby Twoj syn krzyczał, pluł, kopał , ublizał ,pyskował?


Łobuz napisał:
wind, nie wierzę w to, co właśnie przeczytałam w Twoim poście!!!!!!!!!!!! Uważasz, że w dziecku nie ma prawa być gniewu, złości, że dziecko nie ma prawa krzyczeć???????????

to uwierz. nie widze w tym nic dziwnego.
jestes |"zakochana w swojej metodzie wychowawczej" wiec dla Ciebie to nie do pomyslenia co ja wypisuje.
dla mnie dziecko nie ma prawa krzyknąc na matkę czy ojca i to swiadomie,! nie i koniec.
niech sobie krzyczy na kolezanki,kolegow ale nie na rodzicow.
i to nie jest krzyk typu wołania tylko normalne podnoszenie głosu.
moze Ty sadzisz inaczej, wychowujesz inaczej.
jak Adas w wieku 13 lat zacznie dorastac i pyskować Ci w twarz to tez siadziesz i go pogłaszczesz po głowce?
mało tego sypnie pare razy bluzgiem i co wtedy zrobisz?
z reszta to nie moja sprawa.
kazdy wychowuje po swojemu.


Łobuz napisał:
A ci rodzice sami też nie krzyczą????????????? Nigdy nie czują złości i gniewu????????????

na kogo nie krzycza, na niego czy do siebie?
z reszta na to pyt Ci nie odpowiem bo nie mieszkam z nimi.
widzimy sie od czasu do czasu i widze roznice w zachowaniu ich syna.
kiedys był łobuzem ktory broił do upadłego. teraz jest grzecznym chłopcem.
dla mnie osobiscie sie to podoba.
wole takie dziecko niz diabła nieokiełznanego,za ktorego trzeba sie wstydzic.

Łobuz napisał:
Co się dziwisz, że przestaje reagować na polecenia?

dziwie sie. własnie sie dziwie.
skoro wspołdziała to powinna mnie słuchac,przeciez nie kaze jej isc do stomatologa czy fryzjera ale napewno nie bedzie stawiac mi warunkow kiedy moge wyjsc sama np na rower a kiedy nie.
ost czuje sie jak więzien.
nic nie moge zrobic i nigdzie nie moge wyjsc.
mam siedziec z nia, a jak nadejdzie pora wyjscia to zaczyna marudzic,wrzeszczec i jeczec.
a to mnie wqrza najbardziej..;;/
i jeszcze jedno: ja jej nie chce wytresowac tylko dojsc do porozumienia stron.
skoro mam umowiona wizyte do lekarza to nie ma szans abym tam nie poszła bo ona tego sobie nie zyczy.

Łobuz napisał:
A w sklepie tak ciągnęła za sukienkę, bo chciała na ręce - i wzięłaś ją w końcu?..

oczywiscie ze nie wziełam.
po takim występie jaki dała nie miałam ochoty na zadne noszenie.
poza tym nie wazy 3kg i miałam inne ciężary do noszenia.

Łobuz napisał:
Ja już dawno postanowiłam sobie, że nigdy nikomu nie będę się skarżyła na swoje dzieci.

skoro napisałas nigdy tzn ze sie skarżyłaś.
i oczekiwałas krytyki czy zrozumienia?

strasznie na mnie naskoczyłas jakbym nie wiem jaka krzywde zrobiła.
niedługo zaczne stosować kary i moze cos sie zmieni w jej zachowaniu.inaczej nabawie sie nerwicy.
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Nie Lip 12, 2015 10:30 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz napisał:
1. Wczuj się w sytuację córki. Być może właśnie była czymś zajęta, a Ty jej przerywasz i mówisz, że musicie wychodzić. Ty na jej miejscu też byś się wściekła.

tu sie zgadza.
czesto tak jest ze zaczyna sie bawic w momencie kiedy musze,naprawde musze wyjsc.
lekarz nie zaczeka.


Łobuz napisał:
2. Być może nie była zajęta niczym, ale po prostu woli zostać w domu, bo:
a) chodzenie na zakupy uważa za mega-nudne
b) chodzenie do lekarza przyprawia ją o strach
c) bolą ją nóżki od chodzenia


znow trafione.
co w zwiazku z tym mam zrobic?
chodzi mi o podpunkt B.
musi tam pojsc i niedlugo własnie tak bedzie.
znam jej zdanie na ten temat ale nie potrafie wytlumaczyc tak aby ona zmieniła podejscie.
jest NIE i koniec.
z p.kolem tak samo.
podpunkt C- jeździmy jeszcze wozkiem! wiec nozkami mi sie nie wykreci.
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
anetka
Przyjaciel forum


Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 1766

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach


PostWysłany: Pon Lip 13, 2015 5:45 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Każdy ma prawo wychowywać dziecko tak jak mu się podoba, to racja. Ale Wind to oczekiwałaś od dziewczyn rad, chciałaś się zmienić, chciałaś zacząć stosować tą metodę tO skąd taka zmiana w Tobie?
Rozumiem Ciebie, Twój gniew, Twoje oburzenie.
A nie pomyślałas że ten chłopczyk po prostu sam się zmienił, po prostu dosrósł i jest gezeczniejszy.
Bratanek mojego M jeszcze dwa lata temu był nie do ogarnięcia, oni czasem krzyknęli, kary na bajki itp ale to i tak nie przynosiło efektu. Z dnia na dzień Kubuś zrobił się grzecznym chłopcem. Tzn nie robi tego wszystkiego co robił jak był mniejszy ( teraz mój Michał ma taki etap). Oczywiście jak coś chce to się złości, też potrafi krzyknąć, oburzać się itp. Ale zmienił się.
Warto czasem popatrzeć z innej strony na swoje dziecko i zrozumieć go.
Ja też nie stosuję metody nvc ale też nie stosuję innych metod. Chciałabym po prostu mieć dobry kontak z swoim dzieckiem, nie krzykiem nie wrzaskiem tylko miłoscią.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pon Lip 13, 2015 3:07 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Wind, a gdyby to był 12 latek, to co byś próbowała zrobić?
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pon Lip 13, 2015 4:59 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

wind_of_hope napisał:
nie pochwalam robienia co sie chce, tzn wolna reka.

NVC na tym nie polega, Wind, tyle już napisałyśmy na ten temat, że wydawało mi się to jasne. To nie jest wychowanie bezstresowe, o którym Ty piszesz w powyższej wypowiedzi. Natomiast świat nie jest czarno-biały. Pomiędzy wychowaniem bezstresowym, a karami, krzykiem i musztrowaniem może być jeszcze wiele innych zachowań, równie skutecznych. Z tym, że my jak czytam inaczej rozumiemy skuteczność. Tobie zależy TYLKO na tym by dziecko było ZAWSZE potulne, usłuchane, pomocne, rozumiejące ( swoją drogą znasz dorosłych, którzy potrafią tak zawsze i wszędzie okiełznywać swoje emocje, zawsze zachowują się adekwatnie do sytuacji, nigdy nie puszczają im nerwy, zawsze potulnie słuchają poleceń, zawsze wszystko rozumieją i tu i teraz rzucają swoje zajęcie by robić coś o co inni go proszą? - Ja nie znam. Czy to nie dziwne, że wymagamy od dzieci czegoś, czego sami nie potrafimy? ), a mi np. zależy oczywiście także na tym by współpracowało, rozumiało, nie utrudniało mi życia itd., ale priorytetem jest dla mnie coś innego, o czym już kiedyś tutaj długo w punktach pisałam. Innymi słowy, z tego co piszesz, zależy Ci, by przede wszystkim było dobrze, wygodnie, bez wyrzeczeń i wysiłku TOBIE, a mi np. zależy na tym, by moje dziecko dostało ode mnie to, co mu w życiu dorosłym, nastoletnim pomoże odnaleźć się w świecie.

Dodano po 11 minutach:

To co ja i Łobuz stosujemy to nie jest jakaś magiczna sztuczka, dzięki której masz idealnie grzeczne dziecko. To co my robimy wymaga cierpliwości, wysiłku, niejednokrotnie wyrzeczeń i wielkiego opanowania. Ale to inwestycja, która się zwróci. Bo jeśli dziecko, którego zdanie jest brane pod uwagę, które jest szanowane, którego emocje mają prawo bytu, w jakiejś sprawie coś w końcu zrozumie, na coś się zgodzi, czegoś posłucha, to zauważ, że ono zrobi to z własnej woli, z własnego przekonania, że coś jest słuszne, ze coś trzeba, że chce pomóc mamie, że rozumie zmęczenie itp. I potem widzisz na placu zabaw dzieci, które takie właśnie są. I jedne z nich są takie bo boją się kary, a inne ponieważ rodzice dali im czas, by same zrozumiały pewne rzeczy. I teraz te dzieci, których rodzice podchodzili do nich z szacunkiem, w dużym prawdopodobieństwem, bez żadnych dodatkowych działań rodziców już takie będą ( poza jakimiś wpadkami, gdy zmęczenie czy nadmiar emocji przeważą ), ponieważ te zachowanie to był ich suwerenny wybór, oczywiście dokonany przy wsparciu rodziców, zdecydowały, że chcą takie być, natomiast te dzieci, które wychowane są na karach, cóż.... będą takie, jak długo będą bać się kary. Ja osobiście nie wyobrażam sobie pół życia stać na straży zachowań dziecka za pomocą kar ( jeśli już mowa o mojej wygodzie, pomijając dobro dziecka ).

Dodano po 1 minutach:

Cytat:
i jeszcze jedno: ja jej nie chce wytresowac tylko dojsc do porozumienia stron.

Wymaganie absolutnego posłuszeństwa nie jest porozumieniem Wind.
Porozumienie polega na braniu pod uwagę zdania innej osoby, szanowanie jej uczuć i wypracowaniu kompromisu.

Dodano po 5 minutach:

Cytat:
oczywiscie ze jest.

a co wolisz zeby Twoj syn krzyczał, pluł, kopał , ublizał ,pyskował?

Ja nie wolę, jednak chcę by nie robił tych rzeczy z własnego wyboru, po prostu dlatego, że będzie czuł, że to niewłaściwe. Nie interesuje mnie nie robienie tych rzeczy ze strachu przed karą krzykiem, odebraniem bliskości itp. Niestety kary, musztrowanie, krzyki rodziców prowadzą do tego, że dziecko jest zmuszone do nie krzyczenia, nie plucia, nie kopanie itp. Odbije sobie te tłumione emocje, jak tylko będzie pewne, że rodzice się nie dowiedzą, lub gdy przestanie bać się kary. Różnica polega więc i na tym, że skoro mój syn kiedyś nauczy się wyrzucać z siebie emocje inaczej niż krzykiem i biciem, to po prostu dlatego, że on będzie tego chciał i wtedy ja będę miała pewność, że i za moimi plecami będzie się tak zachowywał, po prostu dlatego, że będzie wierzył w słuszność swojego wyboru.

Dodano po 3 minutach:

wind_of_hope napisał:
oczywiscie ze nie wziełam.

po takim występie jaki dała nie miałam ochoty na zadne noszenie.

poza tym nie wazy 3kg i miałam inne ciężary do noszenia.

Wiesz co Wind? I ja się wcale, ale to wcale nie dziwię Twojej córce. Doskonale ją rozumiem. Wiesz co ja bym zrobiła? Wzięłabym ją na ręce OD RAZU, jak tylko poprosiła, przy czym zaznaczyłabym, że na chwilę. Potem jak by znów chciała, znów bym ja wzięła na chwilę. W ten sposób miałybyście obie dobre humory, załatwioną sprawę, dziecko otrzymałoby zrozumienie i bliskość, Ty nie doprowadziłabyś się do szału.

Dodano po 2 minutach:

wind_of_hope napisał:
niedługo zaczne stosować kary i moze cos sie zmieni w jej zachowaniu.

Wind, to Twoja sprawa oczywiście, jednak na Twoim miejscu wgłębiłabym się z NVC, przeczytałabym książki, które ja i Łobuz polecałyśmy. Naprawdę nie warto brnąć w tą spiralę...

Dodano po 40 minutach:

wind_of_hope napisał:
skoro wspołdziała to powinna mnie słuchac

Współdziałanie nie polega na słuchaniu się, współdziałanie polega na zrozumieniu Twojej potrzeby, ale jednocześnie domagania się od Ciebie zrozumienie jej potrzeby.

Dodano po 13 minutach:

wind_of_hope napisał:
dla mnie dziecko nie ma prawa krzyknąc na matkę czy ojca i to swiadomie

A Ty masz prawo krzyknąć na męża, na dziecko?
ZAWSZE umiesz opanować nerwy? Nie? To wyobraź sobie, że dziecko nie umie tego na początku WCALE. Dlatego na początku najlepiej jest to po prostu tolerować, chociaż oczywiście warto też zaznaczać, że tego nie lubisz i wolałabyś inną formę przekazu. Dziecko się w końcu tego nauczy, ale to trwa, Wind. Zobacz ile czasu dziecko uczy się mówić, ile czasu uczy się chodzić, ile czasu uczy się czytać czy pisać. Dziecko nie rodzi się z żadną umiejętnością, poza odruchem ssania. WSZYSTKIEGO innego musi się nauczyć, również PANOWANIA NAD EMOCJAMI. Ona nie krzyczy na Ciebie z braku szacunku, krzyczy, bo ma w sobie ogrom emocji, instynktownie szuka dla nich ujścia i po prosto nie zna innych sposobów na ich wyładowanie niż te najpierwotniejsze czyli krzyk czy bicie. Twoja rola, to pokazanie jej, jak sobie inaczej z emocjami radzić oraz, że spokojem można więcej osiągnąć. I to nie chodzi o to, że Ty jej to powiesz, a ona to zrozumie i zacznie stosować. To się nigdy, ale to nigdy nie zdarzy. Ona potrzebuje czasu, wielu, wielu sytuacji, kiedy będzie próbować i ciągle nie będzie jej wychodzić i wciąż będzie wtedy czuła Twoje wsparcie i będzie słyszała spokojne przypomnienia, że to nie tak, że można inaczej, że nie lubisz gdy na Ciebie krzyczy, gdy razem będziecie zastanawiać się, co następnym razem może zrobić ( może krzyczeć w poduszkę ? ). Takie ciągłe i ciągłe sytuacje tak jak ciągłe upadki przy jeździe na rowerze, pomagają jej uczyć się tego panowania nad emocjami. Nigdy do końca się nie nauczy, bo i Ty i ja i i nikt tego nie umie. Ale na pewno z czasem będzie tego coraz mniej. Tylko, że to raczej miesiące czy lata niż dni czy tygodnie Wind.
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Pon Lip 13, 2015 11:03 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

wind naskoczyłam na Ciebie bo wyraźnie napisałaś, że pewni ludzie stosują MUSZTRĘ wobec swojego synka i że Tobie się to podoba! A wszystkie tu chyba wiemy, co dokładnie oznacza to słowo: MUSZTRA?..

A wcześniej prosiłaś tyle razy o rady, jak dotrzeć do dziecka, już prawie 40 stron w innym wątku dotyczącym NVC napisałaś razem z nami, a teraz - taki ZONK... Wybacz, ale nagle wydało mi się, że to trochę... zakłamane...
Tak, zastanowiłam się i o dokładnie to słowo mi chodzi.

Chcesz zacząć stosować kary?
Zacznij. Powodzenia.
Za parę miesięcy napisz nam, jakie masz efekty. Wątpię, że będziesz miała się czym chwalić...

Zuzia nie chce współdziałać? A może jako dorosła osoba potrafiąca czytać (w przeciwieństwie do swojej 3-letniej córki) zapoznasz się z tą definicją?.. Co ona w ogóle oznacza? Bo masz błędne o niej pojęcie. WG Ciebie współdziałanie to SŁUCHANIE MAMY!

Oczekujesz od Zuzi tego, czego sama jej nie dajesz. To jest obłudne. Żądasz posłuszeństwa bez możliwości pokazywania swojego stanowiska - a sama forsujesz swoja własne.

Żądasz ciszy i spokoju - a sama na nią krzyczysz.

Żądasz aby Cię słuchała - a nie słuchasz jej. Albo posłuchasz i natychmiast zaprzeczasz jej uczuciom.

"Ona nie będzie stawiać mi warunków!" - piszesz. Ale Ty jej stawiasz.

Zabierasz jej prawa, które posiada JAKO CZŁOWIEK, bo widocznie wydaje Ci się, że jesteś wszechmogącą mamą. Otóż nie jesteś i Twoja córka nauczy Cię szybciej, niż ktokolwiek inny. Zgadnij, kto na tym straci?.. Straci coś, co jest najważniejsze na świecie...


Cytat:
niedługo zaczne stosować kary i moze cos sie zmieni w jej zachowaniu.inaczej nabawie sie nerwicy.


To się nabawiaj.
Sama się nakręcasz.
Odrzucasz wszelkie formy pomocy z naszej strony.
Pewnie - lepiej wymagać od kogoś zmiany charakteru (tak łatwiej), niż samej się zmienić. Brawo.

Cytat:
nie pochwalam robienia co sie chce, tzn wolna reka. mam przykład własnie tego chłopca i terrorystki (kolezanki Zu) ktorej mamusia jest zaślepiona i nie widzi nic, dosłownie nic, moze walnąc kamieniem i tez nie powie złego słowa.
czy o to chodzi w wychowaniu?
bo jesli tak to omijam z daleka te metodę.


Ja też nie pochwalam robienia wszytkiego "wolną ręką".
Niestety nadal niewiele wiedząc o NVC wypisujesz takie farmazony, jak to powyżej...

Cytat:
jak Adas w wieku 13 lat zacznie dorastac i pyskować Ci w twarz to tez siadziesz i go pogłaszczesz po głowce?


Moi synowie zawsze będą wiedzieli, że mogą mi powiedzieć, co czują. Albo wykrzyczeć. I że nie będę im rozdzielała mojej miłości w zamian za dobre zachowanie. "Pyskowanie" jest określeniem wygodnickich rodziców, którym nie chce się zagłębić w sprawy dziecka, którzy tylko najchętniej narzucają swoją wolę, każą, zamiast poprosić, sami wrzeszczą, jak opętani, nie umiejąc się zamknąć i posłuchać, których zdanie zawsze musi być "na wierzchu" nawet kosztem własnych dzieci.

Cytat:
wole takie dziecko niz diabła nieokiełznanego,za ktorego trzeba sie wstydzic


To dokładnie pokazuje, że dajesz miłość WARUNKOWĄ.
Czyli taką w zamian za coś. Nie zaprzeczaj, wypowiadasz się typowo dla rodziców-zwolenników wychowania warunkowego. Którzy mając dziecko w wieku nastoletnim szukają pomocy u psychologów, bo sami już nie są w stanie żadnymi środkami zastraszającymi, karami, krzykiem ani niczym innym sprawować kontroli nad własnym dzieckiem. Którzy tracą kontakt, kiedy dziecko się wyprowadza z domu, bo woli żyć własnym życiem, które było do tej pory zabraniane w domu rodzinnym.

Cytat:
skoro napisałas nigdy tzn ze sie skarżyłaś.
i oczekiwałas krytyki czy zrozumienia?


Tak, skarżyłam się.
Krzyczałam, wręcz DARŁAM się na synka.
Rozkazywałam, ustawiałam, wściekałam się, traciłam milion razy nerwy, ustawiałam po swojemu. Zabraniałam wszystkiego, co było mi niewygodne. Stawiałam do kąta. Wydawało mi się, że dziecko MUSI słuchać rodzica! Że to jego obowiązek.
Przyznałam się do tego już wiele razy.
Wstydzę się samej siebie i własnego zachowania z tamtych czasów. Byłam podła. Wredna i złośliwa. Paskudna.
Ale krzywdę, którą tym mojemu dziecku wyrządziłam - naprawiam. Dzień po dniu.

I mam najpiękniejszą zapłatę, jaką mogę mieć w życiu.
Mam radosne, szczęśliwe, ufne dziecko. Mały mówi mi o wszystkim. Parę razy dziennie słyszę: "Mama, lubię cię." Przytula się. I wreszcie czuję, że się mnie nie boi.

Nie chcesz - nie stosuj NVC. Zresztą - nie można stosować czegoś, o czym się nic nie wie. Nie oceniam Cię za to. Zgorszyłaś mnie raczej kilkoma swoimi poglądami na temat "musztry" wobec małego dziecka... Oraz tym, że wymagasz od małej dziewczynki tego, czego sama jej nie dajesz i jeszcze wiecznie oczekujesz zrozumienia dla swojego cholerycznego, nerwowego podejścia... Confused Confused Confused Confused
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Wto Lip 14, 2015 2:03 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz, miej na uwadze, że Wind najwyraźniej zupełnie nie zrozumiała na czym polega NVC ( wnioskuję po sposobie jej wypowiedzi ). Ja tak jakby „rozumiem”, że są osoby, które z niewiadomych dla mnie przyczyn, nie potrafią zobaczyć tego czym naprawdę jest NVC, nie potrafią zobaczyć tej teorii, o której my sobie tu piszemy, w praktyce, w swoim życiu, czują się z tym obco, sztywno, sztucznie. Napisałam w cudzysłowie, bo to bardziej jest tak, że musiałam przyjąć jakieś wytłumaczenie dla tej sytuacji, kompletnie jej nie rozumiejąc, a doświadczyłam dużej wrogości za swoje przekonania na innym forum. I do jakich wniosków doszłam? Jesteśmy społeczeństwem, które nadal wizytę u psychologa osoby, która nie przeżyła żadnej traumy, uważa za fanaberię bogatych i artystów, którzy sami już nie wiedzą czego chcą. Kiedy dziecko ma katar, kaszel, kolkę, gorączkę, wysypkę szukają najlepszych, najlepiej naturalnych sposobów, najmniej obciążających organizm, unikają antybiotyków jeśli mogą, chodzą na fizjoterapię gdy dziecko zbyt długo nie stawia pierwszych kroków, unikają sadzania, póki dziecko samo nie usiądzie i generalnie ufają specjalistom w kwestii zdrowia fizycznego dzieci ( pomijając oczywistych „konowałów”, bo każdej z nas na pewno zdarzyło się spotkać takowego ). Natomiast nie ma u nas zakorzenionego zwyczaju dbania o zdrowie psychiczne, o harmonijny rozwój emocjonalny dziecka. Wizyta u psychologa zwyczajnie po pomoc w zrozumieniu zachowania dziecka i jego przyczyn jest u nas czymś bardzo rzadkim. Jeśli już ktoś się wybiera to raczej aby szukać pomocy w zlikwidowaniu „złego zachowania”. Większość nie rozważa wcale czy kary albo klapsy mogą jakoś wpływać negatywnie na dziecko. Ważne, że „działają” ( chociaż dla mnie to dyskusyjne, bo skoro to działa, to dlaczego wciąż i wciąż trzeba dziecko karać i to często za dokładnie to samo zachowanie?? Gdzie tu skuteczność? ). Rodzic rozważa szczegółowo czy uda się dziecko wyciągnąć z przeziębienia herbatą z miodem i czosnkiem, chcąc oszczędzić dziecku antybiotyku, czy sterydów, ale nie zastanawia się jak jego słowa i zachowania mające za zadanie „wychowywać” dziecko, wpływają na jego zdrowie psychiczne, na jego rozwój, na jego postrzeganie siebie i świata. O zdrowiu fizycznym pieją codziennie reklamy i społeczne akcje, ulotki w gabinetach lekarskich, strony internetowe. O zdrowiu psychicznym i o tym jak jest ważne nikt nie mówi. Większość ludzie w ogóle nie zastanawia się nad psychiczno-emocjonalną kondycją własnych dzieci, chociaż kondycja fizyczna np. odporność, bardzo ich interesuje. Takie podejście to jest pozostałość behawioryzmu, bardzo upowszechnionego w XX wieku nurtu w psychologii, według którego człowiek jest tylko sumą swojego zachowania. Czyli innymi słowy wszystkie działania człowieka są ZAWSZE podyktowane pozytywnymi ( nagrodami ) bądź negatywnymi ( kary ) bodźcami. „W skrajnej postaci behawioryzm zakładał, że bardziej złożone zjawiska psychiczne, takie jak np. uczucia wyższe, czy struktury wpojone kulturowo, nie mają większego wpływu na działanie ludzi. Ludzie podobnie jak wszystkie inne zwierzęta działają według stosunkowo prostych zasad opierających się na stałych, odruchowych lub wyuczonych reakcjach na bodźce. Według tego skrajnego poglądu, większość zdrowych osobników ludzkich, niezależnie od ich "zawartości mózgu" będzie w tych samych warunkach reagować podobnie na podobne zestawy bodźców. Jedyną zaś rzeczą, która jest u człowieka wrodzona, jest ogólna zdolność uczenia się.” ( Wikipedia ). Z polskiego na nasze: człowiek jak każde inne zwierzę, nie jest zdolny do kierowania się wyższymi uczuciami, ZAWSZE jego zachowaniem rządzą zewnętrzne bodźce oraz nawyki. Dlatego aby nauczyć dziecko „dobrego” zachowania należy stosować określone bodźce ( karu i nagrody, pochwały ) tak długo aż pożądane zachowania wejdą po prostu dziecku w nawyk.
Czy naprawdę Wind wierzysz, że tak właśnie jest? Bo na tej podstawie bazuje cała teoria kar i nagród…
To co ja i Łobuz tutaj opisujemy to przeciwieństwo podejścia behawioralnego. Dziecko rodzi się dobre i otwarte na świat, zdolne do wyższych uczuć i pobudek. Obserwując rodziców uczy się jak dobrze wybierać, jak dobrze postępować, jak zorganizowany jest świat i co w tym świecie jest akceptowalne, a co nie. Jedyne czego potrzebuje to wsparcia rodziców oraz czasu na tę naukę, bo nikt nie rodzi się od razu dojrzały, ani fizycznie ani emocjonalnie. Więc przez lata ta nauka to po prostu nieustanne, zazwyczaj na początku nieudane próby. Dlatego dziecko będzie kilkaset razy ( albo i kilka tysięcy ) wrzeszczeć na Ciebie prawie ZA KAŻDYM RAZEM gdy mu przeszkodzisz w zabawie oznajmiając, że czas wyjść. Jeśli za pierwszym razem usłyszy od Ciebie, że to nienajlepsza droga i że tego nie lubisz, ale bez ingerowania karą czy nagrodą, to kolejne razy to będzie próba przekonania się czy na pewno masz rację ( to jest to słynne testowanie, ale nie rodziców, ale raczej tego, czy to co rodzic powiedział, to na pewno prawda – dziecko tego nie wie, nie ma natury wierzenia na słowo, MUSI sprawdzić ), kolejne to będą próby postąpienia tak jak mama poradziła i frustracje, że nie wychodzi, i jeśli przy każdym tym etapie Twoje wsparcie będzie nieustanne i pewne, a dziecko będzie czuło się wolne w okazywaniu emocji, to gdzieś za 1001 razem wreszcie uda się dziecku te emocje opanować i wreszcie wtedy ( DOPIERO ) zobaczy, że to rzeczywiście najlepsza droga. Potem będzie jeszcze długo jechało na sinusoidzie ( raz się uda, raz nie ), ale generalnie przekonanie o tym co i jak robić będzie miało „we krwi”, sprawdzone w milionie sytuacji, będzie miało pewność podpartą wieloma doświadczeniami, kwestia doskonalenia to właściwie potem już przez całe życie. Taka sama sytuacja ze zrozumieniem potrzeb ( fryzjer mamy, lekarz ). Najpierw dziecko uczy się tego, że w ogóle ludzie mają potrzeby. Ono tego nie wie. Dopiero Ty, nazywając swoje i koniecznie RÓWNIEŻ DZIECKA potrzeby, uświadamiasz mu to. Trzylatek nie rozumie dlaczego wizyta u fryzjera czy lekarza ma być ważniejsza niż zbudowanie ogromniej wieży z klocków. Dla niego te dwie sprawy są Z TEJ SAMEJ PÓŁKI WAŻNOŚCI. Dlatego ważne jest byś Ty to uszanowała, bo szanując to, że dziecko ma TERAZ właśnie, a nie po wizycie u fryzjera, potrzebę budowania wieży, w praktyce pokazujesz dziecku, że potrzeby ludzi należy zauważać i szanować, nawet jeśli nam wydają się głupie lub mało istotne. Jeśli pójdziesz o krok dalej i spróbujesz poszukać rozwiązania, które uwzględni i Twoją potrzebę fryzjera i potrzebę zabawy dziecka, to dajesz dziecku kolejną lekcję, pokazujesz jak można w praktyce GODZIĆ POTRZEBY różnych ludzi ( może zabrać klocki do fryzjera?? ). Czasami nie da się pogodzić potrzeb, jednak zawsze można je szanować, powiedzieć dziecku, że widzisz co jest dla niego ważne, rozumiesz to, jednak ponieważ nie udaje Wam się znaleźć rozwiązania, które pogodzi Wasze potrzeby, Ty jako osoba dbająca o wspólne dobro CAŁEJ rodziny, nie tylko dziecka, bierzesz na siebie odpowiedzialność i podejmujesz taką czy inną decyzję ( po rozważeniu, że naprawdę, ale to NAPRAWDĘ nie możesz zmienić planów ). I wtedy właśnie jest ten moment kiedy dziecko ( lub Ty, zależy od tego co zdecydujesz ) musi się pogodzić z tym, że jego potrzeba nie będzie zaspokojona od razu, lub może nawet w ogóle nie będzie zaspokojona, bo może być i tak, że coś jest po prostu niewykonalne. Pewnie będzie żal, płacz, może krzyk czy próby bicia, może usłyszysz, że dziecko Cię nie lubi itp, będzie na Ciebie złe, wkurzone, wściekłe. Ale na pewno nie będzie czuło się poniżone, potraktowane niesprawiedliwie czy mało ważne. Zobaczy jak z szacunkiem do drugiej osoby, bez użycia przemocy można sobie poradzić w takich sytuacjach. Zobaczy też jak różnie się one kończą, czasami kompromisem, czasami ktoś pozostaje z niespełnioną potrzebą, czasami da się zaspokojenie potrzeby przesunąć. Jeśli rzeczywiście będziesz UCZCIWIE podchodziła do takich sytuacji, czyli zaspokajała potrzeby dziecka ZAWSZE kiedy naprawdę MOŻESZ to zrobić ( np. wziąć na chwilę na ręce w tym nieszczęsnym salonie, bo to mogłaś zrobić, natomiast odwołać wizytę u lekarza już raczej nie bardzo, chociaż mi się zdarzało przy mniej ważnych ), to dziecko też to od Ciebie w końcu przejmie. Po wielu obserwacjach, zauważy to i samo będzie próbowało robić tak samo, czyli zaspokajać Twoje potrzeby ZAWSZE wtedy kiedy naprawdę będzie POTRAFIŁO. Na początku będzie potrafiło bardzo rzadko i tu przydaje się spokój, zrozumienie i wsparcie rodzica ( np. słowa: „rozumiem, że bardzo chciałabyś ułatwić mi wyjście do lekarza, ale tak bardzo nie chcesz się ze mną rozstawać, jest Ci z tym tak trudno, że nie potrafisz tego zrobić, tak?”, które też zobrazują dziecku jego własne, bardzo skomplikowane odczucia ), wsparcie to jest to co dziecko MUSI dostać, żeby mogło dalej próbować, jeśli zamiast wsparcia otrzyma reprymendę lub karę, zachowa się tak samo jak zazwyczaj zachowują się wszyscy ludzie kiedy bardzo się starają ( ale dopiero się uczą i ciągle im nie wychodzi ) i zamiast słów otuchy i zrozumienia usłyszą krytykę lub zostaną wyśmiani. Wycofają się, bo nie będą widzieli sensu w dalszym próbowaniu.
No dobra, ja na tym kończę i się poddaję. Nie umiem napisać jaśniej. Wind, piszesz o porady, ode mnie otrzymasz tylko takie jak powyżej, w takim duchu. Nie jestem zwolennikiem podejścia do wychowania dzieci jak do tresowania zwierząt, nie jestem behawiorystką.
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
tosia81
Moderator


Dołączył: 24 Lis 2008
Posty: 3493

Wysłał podziekowań: 1
Otrzymał 101 podziękowań w 101 postach


PostWysłany: Wto Lip 14, 2015 6:35 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Oj dziewczyny wszystko się sprowadza do niezrozumiałości metody. Tak jak ja wcześniej pisałam bez wgłębienia sie w tę metodę dla mnie było to bezstresowe wychowywanie a tego jestem przeciwnikiem. Tylko teraz co oznacza " bezstresowe wychowanie" ...pozwalanie dziecku na wszystko bez wzledu na konsekwencje. NIe można krzyknąć bo trauma, klapsa nie wolno bo przemoc, kar nie można itd itd....
Ta metoda dla większości z tym sie kojarzy.
Pozwalałybyście dziecku bić inne dzieci? Ile mozna tłumaczyć?? Do skutku? wedle metody pewnie tak, ale ja jako mama takiego bitego dziecka nie miałabym chęci czekać aż "metoda tłumaczenia" zadziała.
Są sytuacje wymagające działania natychmiastowego.
Oczywiście metoda nvc ma szeroki asortyment działania ale tak jak napisałam wcześniej jest stawiana na równi z bezstresowym wychowaniem.
Przyznam szczerze,że troszke poczytałam ale czy tak naprawde do tego się stosuję...hmm są momenty kiedy ułatwia mi życie Wink ale w kilku kwestiach jednak metoda mi nie pasuję.
Moja Zuzia jest grzeczną dziewczynką ale ma chwile buntu;) Jestem zła okropnie -jak krzyczy albo złości się ale jednak z drugiej strony cieszy mnie to Wink. Ma prawo mieć zły dzień tak jak każdy. Jednak kiedy przegina na maksa to już jest zupełnie inne działanie z mojej strony Wink . Oczywiście nie ma bicia ale krzyknę rózwnież ....nie jest mi z tego powodu specjanie źle choć dumna też nie jestem. Niestety czasami taka forma uspokojenia też musi być.
Staram się zrozumieć mamy ....przeciez jeśli dziecko ma kiepskie dni to rodzic też może. Każdy może mieć chwilę słabości tylko nam może łatwioej zapanować nad emocjami.
_________________
Jestem mamą Wink))

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40, 41  Następny
Strona 39 z 41

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group