FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ivett
Dołączył: 21 Kwi 2013 Posty: 9
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: Wlkp.
|
Wysłany: Sro Wrz 24, 2014 7:44 pm Temat postu: |
|
|
Hej Dziewczyny,
W zeszłym roku przeżywałam trudne chwile, zaglądam tu czasami i za każdym razem towarzyszy mi to samo ciężkie uczucie kiedy czytam o chorym maluszku. Chcę podzielić się jednak moim małym szczęściem które niebawem skończy 4 miesiące i powiedzieć Wam: dajcie sobie szansę na uśmiech po tylu wylanych łzach.
Ja zaryzykowałam, choć bałam się bardzo i nie żałuję. Adrianek jest wesołym chłopcem, pięknie przybiera na wadze i jak na razie rozwija się prawidłowo, mam nadzieję że tak zostanie.
Pozdrawiam Was cieplutko:-) |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Mika13
Dołączył: 02 Lut 2013 Posty: 97
Wysłał podziekowań: 18 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Czw Wrz 25, 2014 7:18 am Temat postu: |
|
|
gratuluję Ivett
wszystkiego dobrego dla Was
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
asiek89
Dołączył: 18 Mar 2014 Posty: 33
Wysłał podziekowań: 1 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Wrz 30, 2014 9:48 pm Temat postu: |
|
|
Witam Was dzielne mamy.
Nie wiedziałam jak się do tego zabrać i odwlekałam. Wyszłam ze szpitala wczoraj popołudniu...po dwóch tygodniach jak wiecie... Bardzo dziwne dwa tygodnie...Lekarze sobie wogóle z nami nie radzili... 11 dni wywoływania porodu na każdy możliwy sposób i nic. Trzymaliśmy się z Nikosiem siebie jak dwa zrozpaczone ,wystraszone kociaki.. mnie to uspokajało i śmieszyło,że jestem w 43 tygodniu a mój łobuz sobie nic z tego nie robi i sobie spokojnie jak gdyby nigdy nic nie ma zamiaru wychodzić,z drugiej wszystkich wkoło denerwowało i niecierpliwiło...Cała rodzina i znajomi wydzwaniała i pytała trzy razy na dzień czy już urodziłam..a tu nic. Nic kompletnie,żadne ich żele,baloniki,kroplówki,znowu żele,baloniki i kroplówki itd nic nie dają. Tacy odporni byliśmy. A Serduszko Nikosia dalej sobie dzielnie biło. Lekarze wkurzeni na to wszystko zabronili robić mi ktg..nawet to nie pomogło. Nie załamałam się i dalej głaskałam spokojnie brzuszek,który dalej normalnie miewał czkawki:) I wkońcu nadszedł czwartek,kiedy to przyszło rano kilku lekarzy i oznajmiło mi,że dzisiaj znowu idę na porodówkę i tam dokończą sprawę,że już nie wróce...myślałam ,że pewnie cesarka...ale skąd....poprostu postanowili mnie zamknąć w sali porodowej na trzy dni,wykończyć fizycznie kroplówkami i psychicznie całą sytuacją...i tak po dwóch dniach ciągłej oxytocyny dostałam wkońcu skurczy...ale tak masakrycznie bolesnych i częstych,bo co dwie minuty,że zapomniałam prawie o całym Bożym świecie... Wszystko bolało,środki przeciwbólowe i znieczulenia żadne nic nie dawały,nie wiem...może blokada psychiczna,może my tacy odporni...znowu widziałam rozłożone ręcę,no bo nie wiedzą czemu nic nie działa... "Rozwierałam" się do tych nieszczęsnych 10cm 26 godzin...Nikoś co jakiś czas dawał mi znać,że wszystko z nim ok,bo ktg miałam przykładane raz na jakieś 5 godzin na 5 sekund...a potem to już bardzo niewiele pamiętam... Wyskoczyło ze mnie mały zwinięte fioletowe stworzonko...łzy mi napłyneły jak zobaczyłam kolor,mąż podskoczył też wystraszony...wzieła go neonatolog i po chwili usłyszałam..... kwilenie... najpiękniejszą rzecz na świecie...i położyli mi go na klatce... moje małe biedne maleństwo... takie biedne pokurczone...ale żyjące:) Dzielny siłacz mój... oczywiście informacja,że jest źle i czy chrzcimy dzidzię...Nikoś dostał imię i wraz z mężem powędrował z inkubatorkiem na oddział...a ja myślałam,że zwariuje... zajmują się mną,czyszczą,a ja se leże... a kiedy wyjdę,co z dzieckiem...no masakra jakaś.... po dwóch godzinach doprosiłam się położnej,żeby mnie wypuścili na żądanie,bo chce do dziecka..że przecież wie jaki to francowaty zespół... na szczęście była to kobieta tak opanowana,ciepła,dobra i ...i wogóle,że uprosiła kogo trzeba i poszłam na swój oddział,gdzie oczywiście za pomocą swojego płaczu i owej położnej wymusiłam,żeby mnie mąż zawiózł do dziecka. I zobaczyłam moje cudo wkońcu...uśmiechnięte...chwyciło palucha mocno...dumne...z takimi mądrymi oczami które wiedzą wszystko... 10 minut,które były najwspanialsze... potem mnie wygonili,bo późno,bo krwawie,bo przepisy...spać nie mogłam...a rano... rano jak zobaczyłam nade mną neonatolog .... przyszła powiedzieć,że maluszek całą noc odchodził....że trzeba się przyjść żegnać..... i tak z mężem żegnaliśmy się trzy godziny z nim całując całego i płacząc... ale był silny.. tak bardzo chciał usnąć przy nas... w naszych bezpiecznych rękach... przy mamusi i tatusiu.......przetrwał całą noc malutki mój.... straszny ból został.... ból i żal,że nie pozwolili mi zostać tego wieczoru przy nim... że tak krótko nam dane było być razem tu na "zewnątrz"..bo w brzuszku to wiadomo,że zasiedział się przyjemnie długo...Jutro pogrzeb... i trzeba jakoś żyć dalej... wegetować... niby powinniśmy się cieszyć i być wdzięczni że dał nam tak dużo radości jak był w brzuszku...że był silny i wytrwał... że nie usnął sobie w brzuszku...że zaczekał na nas do rana...jestem wdzięczna...ale to chyba normalne,że jest ale.. że mi mało..że mam pretensje to całego świata..że czuje żal i gorycz dlaczego to mnie spotkało...a przecież przygotowywałam się na to od marca... ale to bedzie pewnie jeszcze tak długo boleć...o ile wogóle przestanie kiedyś...się rozpisałam..ale musiałam... wy rozumiecie jaki to ból.... mąż mi powiedział,że dziwne,że nas tak bardzo boli to,że daliśmy mu szansę żyć...że nie poddaliśmy się namowom lekarzy i mieliśmy tak cudowne miesiące z Nikosiem...prawdziwie skomplikowany ból... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Mika13
Dołączył: 02 Lut 2013 Posty: 97
Wysłał podziekowań: 18 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Sro Paź 01, 2014 7:58 pm Temat postu: |
|
|
wyrazy współczucia Asiek
tak trudno coś powiedzieć, bo nie ma słów, które mógłby pomóc
Nikoś jest z naszymi Aniołkami, One zaopiekują się Nim
trzymaj się |
|
Powrót do góry |
|
|
|
lenuchna
Dołączył: 04 Lut 2013 Posty: 116
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 8 podziękowań w 8 postach
|
Wysłany: Sro Paź 01, 2014 8:05 pm Temat postu: |
|
|
Asiek po kilka razy dziennie sprawdzałam czy coś napisałaś. My wszystkie tu zresztą czekałyśmy na wieści od Ciebie. A teraz siedzę i ryczę - czemu kolejne maleństwo cierpi i dlaczego Bóg tak doświadcza cudownych rodziców, którzy marzyli o tym żeby ich dziecko żyło. Nie ułatwiliście sobie życia zabijając chore dziecko, tylko walczyliście o Nikusia wiedząc ile poświęceń Was czeka jeśli Nikuś przeżyje... I znów pytanie w mojej głowie się plącze - dlaczego Ci którzy zabijają swoje dzieci albo sie nad nimi znęcają - mogą je mieć, a tym którzy są cudownymi rodzicami Bóg odbiera dzieci??? Pytanie na zawsze pozostanie bez odpowiedzi, ale jakże to niesprawiedliwe.
Asiu cieszę się ogromnie że mogliście poznać Nikusia, że dał Wam tych kilka godzin. Ile by ich nie było - zawsze będzie mało, ale najważniejsze że je mieliście. Nikuś był bardzo dzielnym chłopcem i walczył o to by mógł Was poznać tak samo jak i Wy walczyliście. Przykre jest to że musiał odejść i przesyłam Wam kochani najszczersze kondolencje. To co mnie pocieszało w tej sytuacji to fakt Ze Lila już nie cierpiała, i Nikuś też już nie cierpi, skacze sobie wesoło po chmurkach z naszymi aniołkami i czuwa nad Wami. Spoczywaj w pokoju Aniołku (*)
Przed Wami teraz trudne chwile... Pisz Asiu kiedy tylko masz potrzebę, postaramy sie choć trochę Ci ulżyć w bólu.
A co do porodu to nie rozumiem decyzji lekarzy - cesarka jak nic tu powinna być. Pomijając już fakt wywoływania porodu przez kilka dni - po 12 godzinach skurczów nie wywołujących rozwarcia robi się cesarkę!!!! Ale jak widać to chyba tylko teoria w niektórych szpitalach.
Trzymajcie się Asiu. Pisz jeśli mogę coś dla Ciebie zrobić. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Hubi
Dołączył: 06 Lut 2013 Posty: 20
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 1 podziękowań w 1 postach
Skąd: ŚLĄSK
|
Wysłany: Sro Paź 01, 2014 9:01 pm Temat postu: |
|
|
Asiek bardzo mi przykro, wiem jak się czujesz, pierwsze dni po pogrzebie to jakiś koszmar, jedyne co mogę Ci napisać to, że żałoby i bólu nie da się przeżyć w przyspieszonym tempie, daj sobie czas na to wszystko, płacz kiedy masz na to ochotę, po tylu miesiącach od śmierci synka mogę powiedzieć, że nauczyłam się z tym żyć
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
|
wawe
Dołączył: 01 Lut 2013 Posty: 32
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 1 podziękowań w 1 postach
|
Wysłany: Sro Paź 01, 2014 9:21 pm Temat postu: |
|
|
Asiek, najszersze wyrazy współczucia.... ból nie minie nigdy, ale musimy nauczyć się z tym żyć...to trudne...ale jest możliwe...na wszystko potrzebny jest czas, który przeżyj tak jak chcesz, pozwalając sobie na wszystko... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
marysia15
Dołączył: 21 Mar 2014 Posty: 11
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Sro Paź 01, 2014 10:15 pm Temat postu: |
|
|
Asiek... bardzo mi przykro. Tak jak dziewczyny wcześniej napisały, potrzebujesz teraz dużo czasu, żeby jakoś pogodzić się z tym co się stało, jest to bardzo trudne... Wiem, że żadne słowa w tym momencie nie ukoją Twojego bólu... Może jedynie myśl, że Nikuś jest teraz szczęśliwy i nie cierpi... Trzymaj się!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
|
asiek89
Dołączył: 18 Mar 2014 Posty: 33
Wysłał podziekowań: 1 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sro Paź 15, 2014 10:59 pm Temat postu: |
|
|
dziś dzień dziecka utraconego... trzymajcie się mamy jakoś.... zaglądacie tu wogóle:(? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Mika13
Dołączył: 02 Lut 2013 Posty: 97
Wysłał podziekowań: 18 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
Skąd: wielkopolska
|
Wysłany: Czw Paź 16, 2014 7:59 am Temat postu: |
|
|
zaglądamy, ale niewiele nas tutaj zostało
a jak się czujesz Asiek
DDU smutny to dzień, a za chwilę 1 listopad |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|