FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Rejestracja
Zaloguj
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wind_of_hope Moderator
Dołączył: 06 Gru 2006 Posty: 10731
Wysłał podziekowań: 5 Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2015 9:50 am Temat postu: |
|
|
Łobuz napisał: | wind dziękuję za odp. Wink |
nmzc
Łobuz napisał: | Dobrze, że ostatnio udało mi się go przekonać do zbierania ślimaków spod żywopłotów, to przynajmniej mogłam co nieco zrobić... |
to u Was już sa slimaki?
ja tylko czekam az wylazą i bedziemy zbierac z Zu do wiaderka
jako dziecko zawsze lubiłam slimaki,żaby,pająki... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Mataski
Dołączył: 16 Mar 2015 Posty: 29
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2015 11:55 am Temat postu: |
|
|
wind_of_hope napisał: |
jako dziecko zawsze lubiłam slimaki,żaby,pająki... |
Ja też. Teraz bym paskudztwa do ręki nie wziął, a za dzieciaka robiło się przecież różne dziwne rzeczy z tymi stworzeniami. Eh, dzieckiem być... |
|
Powrót do góry |
|
|
|
wind_of_hope Moderator
Dołączył: 06 Gru 2006 Posty: 10731
Wysłał podziekowań: 5 Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2015 9:14 pm Temat postu: |
|
|
Mataski no tak,tyle że ja do dzis nie brzydze sie żab czy ślimaków.
gorzej z pająkami.
ale czego sie nie robi dla własnego dziecka.
gdyby tylko zechciała to moge nawet złapac tego spiderka _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
anetka Przyjaciel forum
Dołączył: 12 Kwi 2006 Posty: 1766
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach
|
Wysłany: Pon Mar 16, 2015 10:08 pm Temat postu: |
|
|
Łobuz a Adaś bawi się sam? Bo Michał jest nauczony że zawsze my się z nim bawiliśmy i woli z nami niż sam. A jak już sam to muszę gdzieś w pobliżu być ... A spacery, podwórko uwielbia i czekam na wyzdrowienie i ciepełko. Uwielbia szczególnie z moim tatą ktory tu coś naprawia, tu coś maluje, tu coś na ogrodzie robi. Dzisiaj mój tato kupił taczkę i ją razem skręcali _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2015 9:23 am Temat postu: |
|
|
anetko Adaś właśnie ostatnio w ogóle nie chce bawić się sam... Nie to, że NIE POTRAFI... Otóż w ferie zimowe został tak przyzwyczajony przez męża do ciągłych zabaw, że mąż potem wrócił do pracy, a Adaś mi trollował... Mało tego - zrobił się o wiele bardziej wymagający w zabawie. Najchętniej by sobie siedział i patrzył - no i się śmiał, a Ty stawaj człowieku na głowie, żeby go rozśmieszać, cudować, buduj sama klocki, maluj, naklejaj naklejki...
"Adasiu, teraz muszę już iść robić obiadek. Jeśli chcesz, to chodź ze mną do kuchni, zrobimy z ciastoliny marchewkę i ziemniaczki, dam ci wody w kubku i będziesz gotował swoją zupkę."
NIEEEE.
"No to weźmiemy farbki"
NIEEEE.
"To może pomalujesz w swoim zeszycie?"
NIEEE...
"No to przynieś tu zabawki i ja będę spinozaurem i złym allozaurem. Będę mówić gotując obiadek."
"Mama włąć mi baję w komputezie!"
"Teraz nie jest czas na baję, obejrzymy wieczorem razem, ale teraz możemy się pobawić w kuchni..."
Dlatego dobrze, że powolutku wracamy do p-kola.
Kiedy wróci po południu do domku, przynajmniej będzie się cieszył własnymi zabawkami.
A ja pomyślę i może wpadnę na jakieś inne pomysły... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
anetka Przyjaciel forum
Dołączył: 12 Kwi 2006 Posty: 1766
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach
|
Wysłany: Wto Mar 17, 2015 12:13 pm Temat postu: |
|
|
Oj w zabawie mój też jest wymagający, buduj sama, ciastolina i farby ok ale trzeba pilnować żeby nie wyniósł na cały dom. Klocki buduj sama, kolorawać nie chce. Ostatnio hitem jest "żelkownia". Daję mu kilka żelkow w różnych kształtach, ma swoje naczynia do gotowania i je gotujemy a potem rozwozimy na niby po ludziach. Ale fakt pomysłów już brak.
A teraz siedzi i powyciągał narzędzia i naprawia auta a ja chodzę z zachustowanym chorym Pawełkiem i piszę na tablecie _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Sro Mar 18, 2015 7:01 am Temat postu: |
|
|
Ja też muszę pomyśleć nad CELEM poczynań Adasia, bo widzę że dla niego ważną rolę odgrywa to, że robi coś w jakimś celu, np. ostatnio gotował dla naszego psa zupę z patyków i trawy i był przeszczęśliwy, że tamten ją zjada (a pies po prostu postanowił pogryźć sobie patyk...)
Wczoraj po przedszkolu zabrałam Smyki na plac zabaw. I w drodze Adaś powiedział mi, że popłakał sobie troszkę, gdy zrobiło mu się smutno i gdy tęsknił. "Adasiu, a poczułeś się chociaż troszkę lepiej, gdy popłakałeś?" - spytałam. "Tak" - odpowiedział mi. "No to cieszę się, że było ci lepiej. Jeśli będzie ci smutno, to możesz też powiedzieć to pani A. - jeśli będziesz chciał".
W ogóle chwilkę poopowiadał o pobycie w placówce - nigdy wcześniej tego nie robił. Widzę że to dobry pomysł, aby najpierw spędzał tam tylko 4 godziny, a nie cały dzień. Może uda nam się ponowny lepszy start.
____________________________________________________
Ech, widzę że wątek ucichł...
A ja chyba potrzebuję pomocy...
Wiem, rozumiem, o co chodzi, a jednak od jakiś 2-3 tygodni mam nawroty swojego "brzydkiego" zachowania... Było już tak ładnie, a mój obecny "kryzys" (o ile tak mogę to nazwać) trwa już zbyt długo! Upominam sama siebie, karcę sama siebie, przepraszam Adasia częściej, niż kiedyś, wybucham, denerwuję się bardzo szybko...
Od paru dni mam myśli, że to przecież nie jestem prawdziwa JA!
Albo może właśnie jestem... Właśnie taka - wredna, złośliwa, nerwowa - prawdziwa ja...
Mam myśli, że jestem beznadziejna, że mi się nie uda nigdy być taką dobrą mamą, jak bym chciała... Że nie nadaję się i tyle... Smutne i przygnębiające to dla mnie...
Wzięłam książkę, czytam po raz kolejny. Niech mi się przypomni parę ważnych kwestii.
Postanowiłam tu napisać, aby poszukać wsparcia. Bo znowu mi nie wychodzi, nie udaje się, a jak tak bardzo, bardzo nie chcę się poddać!..
Sama już nie wiem - walczę z wiatrakami, jeśli chodzi o mój charakter?..
Jeśli nawet, to chyba jestem osobą, która całe życie będzie się borykała z własnymi słabościami, walczyła z nimi, co jakiś czas na nowo uczyła się większej cierpliwości, gdy znów zacznę ją tracić...
lizelotko pisałaś że kiedyś byłaś nerwusem, ale wystarczyło Ci pół roku i spokorniałaś, jak baranek... Pocieszałam się tym za każdym razem, gdy coś mi nie szło... Ale teraz widzę że mi chyba nie będzie dane spokornieć... Że chyba już zawsze będę taka wybuchowa, że co jakiś czas będę sama siebie musiała w myślach prać po gębie za swoje odzywki, słowa, krzyki... Zaczynam wątpić w to, że uda mi się nauczyć tych wszystkich umiejętności na zawsze.
Mimo to nie chcę rezygnować z tego, co zaczęłam.
Wolę walczyć sama ze sobą do końca życia, niż z dziećmi. Nawet jeśli będzie wymagało to ode mnie na tyle poświęcenia, aby musieć pracować nad sobą już zawsze. Ale to bardzo trudne... I czuję, że potrzebuję pomocy... _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Wto Mar 31, 2015 6:30 pm Temat postu: |
|
|
Łobuz, ja dopiero dziś przeczytałam Twoj ostatni wpis tutaj, chyba dopisałaś drugą część po tym jak już napisałaś pierwszą i ja myślałam, że tu nic nowego się nie dzieje i nie wchodziłam. Postaram się dziś wieczorem siąść, jak już Adaś zaśnie i napisać Ci to i owo, co mi się na myśl nasuwa gdy czytam co się u Ciebie dzieje... ok?
Nie wiem czy pomogę, ale się postaram.
Dodano po 4 godzinach 5 minutach:
Łobuz, no więc tak: ja, Ty i pewnie jeszcze miliony innych mam mamy z NVC trochę pod górkę, bo niestety matka natura nie obdarzyła nas wrodzoną łagodnością i spokojem. Tak więc nie ma co się łudzić, nie będzie tak że wyrozumiałość i spokój, empatyczne podejście będą nam dane raz na zawsze. Ważne jest abyście razem, Ty i Adaś wiedzieli, że Twoje zachowanie w takich momentach gdy Ci się nie udaje nie jest wynikiem Twojej przemyślanej decyzji ale po prostu tym że tu i teraz sytuacja Cię przerosła. Nie bój się tego powiedzieć Adasiowi gdy już emocje opadną. Porozmawiaj z nim, wyjaśnij, że tak jak on ma takie chwile gdy nie daje rady tak samo Ty miewasz takie chwile gdy po prostu masz za dużo na głowie, albo zmęczenie i stres sprawiają, że nie masz siły walczyć o swój spokój. Nie bój się tego powiedzieć sobie. Zobaczysz, z biegiem czasu Adaś zacznie rozumieć, że takie Twoje "wpadki" nie są skierowane przeciwko niemu tylko są sygnałem, że mama tak jak on miewa czasami dość bez powodu, albo z wielu powodów. Mój Adaś 3 lat nie ma i to rozumie. Mówi mi wtedy: nie krzycz! Nie musisz krzyczeć. Przyznaję mu rację. A potem gdy rozmawiamy o tym na spokojnie, on analizuje: rano trzeba wszystko robić sprawnie, bo mama się śpieszy, jutro będę bardzo szybki i wtedy wszystko będzie dobrze, to dla mamy bardzo ważne ( refleksje sprzed dwóch dni ).
Druga rzecz to taka, że jeśli widzisz, że coraz częściej nie dajesz rady to jest to sygnał dla Ciebie, że zbyt wiele Twoich potrzeb jest niezaspokojonych. Z pustego i Salomon nie maleje. Musisz zadbać o siebie, swoje granice i potrzeby. Tylko warto nie robić tego tu i teraz w chwili wqrwu, lepiej siąść spokojnie, pomyśleć czego Ci potrzeba, a potem postarać się o to samodzielnie lub przy pomocy innych członków rodziny.
No i ostatnia rzecz, jest taka książka, z którą wewnętrznie nie do końca się zgadzam, która jednak zawiera bardzo fajne i skuteczne sposoby radzenia sobie ze złością. Bardzo mi pomogła: "Kiedy złość rani" , autora teraz nie pamiętam. Jeśli chcesz to mogę Ci w wolnej chwili napisać ogólnie na czym polegają te metody, ale to nie dziś nas pewno, bo już czas mnie goni _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
Łobuz
Dołączył: 04 Mar 2010 Posty: 1047
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach
Skąd: WLKP
|
Wysłany: Sro Kwi 01, 2015 11:35 am Temat postu: |
|
|
Cytat: | Druga rzecz to taka, że jeśli widzisz, że coraz częściej nie dajesz rady to jest to sygnał dla Ciebie, że zbyt wiele Twoich potrzeb jest niezaspokojonych. Z pustego i Salomon nie maleje. Musisz zadbać o siebie, swoje granice i potrzeby. |
Tak, nad tym też się już zastanawiałam - ale nie o to u mnie chodzi.
Jeśli chodzi o moje potrzeby - nie odczuwam tego, aby były niezaspokajane, bo z reguły robię to, czego potrzebuję. Najbardziej zależy mi na sporcie i mam swoje treningi. Chyba jednak chodzi tylko i wyłącznie o moją wybuchowość... Jak się raz zdarzy, to potem już z górki i o każdą konfliktową sytuację coraz łatwiej... I jeszcze to wstrętne pms dało mi wciry... To mogło być też moim zapalonym lontem...
Z Adasiem za każdym razem wyjaśniamy nieładne sytuacje.
Przytulam go, tłumaczę i mówię, jak ważny jest dla mnie. Upewniam go, że - chociaż się zezłościłam - nadal będę się starała.
W ogóle od paru dni znów dociera do mnie więcej, niż tylko powierzchowność zachowań Adasia... Dzięki temu łatwiej mi być bardziej opanowaną w obliczu tych wszystkich niedojrzałych, niekontrolowanych wybuchów dziecięcych nerwów i złości... Pomagam nawet mężowi, który też zaczął tracić cierpliwość.
Co do samego Adasia - widzę że na nowo przeżywa swój powrót do przedszkola... Nastąpiło zderzenie dwóch rzeczywistości - domowej z przedszkolną... Ale widzę pierwsze efekty swoich działań - Adaś NIE BAŁ SIĘ powiedzieć swojej pani przedszkolance: "Nie musię pani śłuchać! Tak mi mama powiedziała!"
Oczywiście nie do końca chodziło o to, co jej powiedział, ale nie dziwię się dziecku, że przekłada "na swój rozum" to, co mu wkładam do główki i tłumaczę. Fakt, że były sytuacje, w których powiedziałam Adasiowi: "Jeśli nie chcesz tego/ tamtego zrobić, nie musisz."
W razie wszelkich wątpliwości jestem w stanie wszystko pani wychowawczyni wyjaśnić. Jest taka kwestia, z którą się mocno nie zgadzam... Babka poprosiła mnie, abym wytłumaczyła Adasiowi, że dzielić się trzeba... Ale jak to?? Moje dziecko rozumie tę ideę doskonale! Potrafi się dzielić - jeśli czuje, że tego chce!
Ale tu chodziło o to, aby oddać innemu dziecku swoją zabawkę przyniesioną z domu pod przymusem i pod wpływem zdania:"Dzielić się trzeba!" Jak obiecałam - porozmawiałam z Adasiem w domku. Zapytałam, czy chciałby pożyczyć od innych dzieci ich zabawki, czy go ciekawią, czy woli bawić się swoją... Powiedział, że nie chce zabawek innych i że chce bawić się swoją. W tej sytuacji zaniechałam dalszego wyjaśniania idei dzielenia się i czekam na kolejny krok ze str. wychowawczyni... Bo jeśli całe to pseudo-dzielenie się ma być zwykłym oddawaniem ukochanej zabawki innemu dziecku (w momencie, kiedy mój syn nie ma na to ochoty) - tylko dlatego, że tamto w tej danej chwili też chce się nią pobawić - to szykuje mi się dłuższa rozmowa z babką... [/i] _________________
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
lizelotka
Dołączył: 15 Lut 2009 Posty: 789
Wysłał podziekowań: 0 Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach
Skąd: Marki
|
Wysłany: Sro Kwi 01, 2015 1:40 pm Temat postu: |
|
|
Łobuz napisał: | Chyba jednak chodzi tylko i wyłącznie o moją wybuchowość... Jak się raz zdarzy, to potem już z górki i o każdą konfliktową sytuację coraz łatwiej... I jeszcze to wstrętne pms dało mi wciry... To mogło być też moim zapalonym lontem... |
Skoro tak, to tym bardziej polecam Ci tą książkę „Kiedy złość rani…”. Bo ona pokazuje tak dosłownie, krok po kroku, zapanować nad złością. Mi się nie bardzo podobają niektóre konkluzje i hipotezy o człowieku, które są tak wysnute, ale same metody są super
Pokazuje np. że to my sami ( a nie dziecko czy mąż ) nakręcamy swoją spiralę złości, wybierając spośród wielu myśli właśnie te najbardziej zapalne, np. „No wkurza mnie, że on znowu skacze po kanapie i krzyczy, mówiłam mu tyle razy, żeby nie robił tego gdy śpi Jaś, bo go obudzi!” Niby nic takiego, no nie? A jednak takie niewypowiedziane myśli, krążące po głowie to takie zapalniki złości. I chodzi o to by nauczyć się wybierać swoje myśli w takich momentach, odrzucić te, które są choćby odrobinę zabarwione naszym przyzwyczajeniem, przyzwyczailiśmy się tak myśleć: wkurza mnie gdy znów to robi!, czy ten gość nie może jechać szybciej?!, dlaczego on ciągle zostawia skarpetki na środku pokoju, milion razy mu mówiłam by tego nie robił!, dlaczego ona się spóźnia za każdym razem?!, czy on nie może po prostu się ubrać zamiast stać tutaj i debatować nad tą cholerną czapką?! I tak dalej. Nie mówisz nic na głos, starasz się być empatyczna i wyrozumiała na zewnątrz, ale jednocześnie w środku starasz się poprzez takie myśli dać ujście emocjom. Ale to wcale nie jest ujście emocji, to jest właśnie nakręcanie złości i w chwili gdy trafi to na Twój gorszy dzień, PMS, stres w pracy, zmęczenie – wybuch gotowy. A chodzi o to ( tak bardzo uogólniam teraz ) by wyrobić w sobie nawyki innych myśli: znów to robi – musimy poszukać innej metody na ten problem, ciekawe dlaczego ten gość jedzie tak powoli? Może właśnie odebrał swoje prawo jazdy albo się gorzej czuje? Te skarpetki znów tu leżą, widocznie mój mąż nie jest w stanie o nich pamiętać, nie będę się dziś nimi przejmowała. Znów się spóźnia, muszę umawiać się z nią 15 minut przed pasującym mi czasem, wtedy żadna z nas nie będzie się denerwować. Czapka jest nowa, wiem, że bardzo mu się nie podoba, że wybrałam ją sama, potrzebuje czasu by to zaakceptować, to tylko ze dwie minuty dłużej, nie uratuje mnie to przed spóźnieniem, a przynajmniej wyjdziemy w dobrych nastrojach. I tak dalej.
Ty i ja jako „złośnicy” nauczyliśmy swój mózg reagować negatywnie. Nazywamy to wyładowaniem emocji i mamy wrażenie, że czasami jest to nam niezbędne, ale to nie prawda. Możemy nauczyć się opanowywać, jeśli tylko ( ćwicząc codziennie ) przestawimy nasz mózg i organizm na inne zwyczaje. Teraz nasz mózg jest uzależniony od tych myśli – zapalników, które podkręcają złość. Te myśli niby narzucają się same, ale tak naprawdę to przyzwalamy na nie, a przecież nie musimy.
Oj, mogłabym dużo pisać, ale nie da się wszystkiego, bo wtedy nie powstałaby książka tylko artykulik. Łobuz, naprawdę bardzo polecam „Kiedy złość rani…” Nie zawsze mi się oczywiście udaje, ale ponieważ znam metody, to przynajmniej w danej sytuacji wiem co mogę tu i teraz próbować robić, bo skupianie się tylko na tym by nie wybuchnąć siłą woli… cóż… niewiele daje
Łobuz napisał: | W ogóle od paru dni znów dociera do mnie więcej, niż tylko powierzchowność zachowań Adasia... Dzięki temu łatwiej mi być bardziej opanowaną w obliczu tych wszystkich niedojrzałych, niekontrolowanych wybuchów dziecięcych nerwów i złości... Pomagam nawet mężowi, który też zaczął tracić cierpliwość. |
No i super Dołki i górki, sinusoida Nie tylko nasze dzieci na niej płyną, my niestety też
Łobuz napisał: | Co do samego Adasia - widzę że na nowo przeżywa swój powrót do przedszkola... Nastąpiło zderzenie dwóch rzeczywistości - domowej z przedszkolną... Ale widzę pierwsze efekty swoich działań - Adaś NIE BAŁ SIĘ powiedzieć swojej pani przedszkolance: "Nie musię pani śłuchać! Tak mi mama powiedziała!"
Oczywiście nie do końca chodziło o to, co jej powiedział, ale nie dziwię się dziecku, że przekłada "na swój rozum" to, co mu wkładam do główki i tłumaczę. Fakt, że były sytuacje, w których powiedziałam Adasiowi: "Jeśli nie chcesz tego/ tamtego zrobić, nie musisz." |
Łobuz, Nie wiem jak DOKŁADNIE odbywają się te Twoje rozmowy z Adasiem, więc tylko o czymś wspomnę. Łatwo tutaj wpaść właśnie w taką pułapkę, a jaką wpadł Adaś: Nie muszę Pani słuchać. Myślę, że ważne by podkreślać, że przedszkole to miejsce gdzie jest dużo dzieci o różnych potrzebach oraz Panie, które muszą to jakoś pogodzić. I dlatego bardzo ważne jest aby słuchać też potrzeb innych dzieci ( np. potrzeba ciszy na leżakowaniu, albo potrzeba zrealizowania planu dnia przez opiekunki ). Adaś musi się nauczyć rozróżniać zdanie: Nie musze Pani słuchać, od: Jeśli moja potrzeba nie może czekać lub jest zbyt wielka by bez niej komfortowo funkcjonować, musze o nią zadbać ( czyt. odmówić czegoś, poprosić o coś ). To ogromna różnica. Być może Adaś to rozróżnia, piszę o tym tylko dlatego, ze widziałam po koleżance, jak łatwo wpaść tutaj w taką pułapkę. Czasami przecież jest tak, że mimo iż nie mamy na coś ochoty, możemy to zrobić bo dla kogoś innego jest to ważne. Małe dziecko też może się nauczyć podejmować takie decyzje ( Nie mam ochoty sprzątać, ale mama mówiła, że to dla niej bardzo ważne, może poproszę ją o pomoc i razem z nią jakoś dam radę zrobić te porządki ).
Może dobrze by było byś podpowiedziała Adasiowi jakich słów może używać, by opiekunka źle go nie zrozumiała ( nie podebrała jako krnąbrne, „niegrzeczne” dziecko ). Żeby nie wypalił: Nie chcę rysować, mama mi powiedziała, że nie muszę Pani słuchać i jak nie mam na coś ochoty to nie muszę tego robić. Lepiej zasugerować mu by zawsze mówił to co czuje, np: „Wcale nie mam ochoty na rysowanie, a jak nie mam ochoty to nic mi wtedy nie wychodzi i robię się zły. Mama powiedziała mi, że jak czegoś bardzo nie będę chciał to mogę przyjść i Pani powiedzieć i Pani mi pomoże coś z tym zrobić. Wtedy nie odbierze tego jako "niegrzeczność" tylko prośbę o pomoc i na pewno zupełnie inaczej Adasia potraktuje.
Pewnie Adaś tak ładnie nie powie, ale chodzi o to by umiał przekazać Pani swoje odczucia. Może opiekunka sama wpadnie jak sobie z tym poradzić. Może się okaże że Adaś po prostu nie ma pomysłu, a jak ona mu jakiś podrzuci to jednak chętnie porysuje? A jeśli nie, to zawsze możesz z nią pogadać, powiedzieć jak wychowujesz Adasia i zasugerować parę rozwiązań ( o ile jest otwarta ).
Łobuz napisał: | Jest taka kwestia, z którą się mocno nie zgadzam... Babka poprosiła mnie, abym wytłumaczyła Adasiowi, że dzielić się trzeba... Ale jak to?? Moje dziecko rozumie tę ideę doskonale! Potrafi się dzielić - jeśli czuje, że tego chce!
Ale tu chodziło o to, aby oddać innemu dziecku swoją zabawkę przyniesioną z domu pod przymusem i pod wpływem zdania:"Dzielić się trzeba!" Jak obiecałam - porozmawiałam z Adasiem w domku. Zapytałam, czy chciałby pożyczyć od innych dzieci ich zabawki, czy go ciekawią, czy woli bawić się swoją... Powiedział, że nie chce zabawek innych i że chce bawić się swoją. W tej sytuacji zaniechałam dalszego wyjaśniania idei dzielenia się i czekam na kolejny krok ze str. wychowawczyni... Bo jeśli całe to pseudo-dzielenie się ma być zwykłym oddawaniem ukochanej zabawki innemu dziecku (w momencie, kiedy mój syn nie ma na to ochoty) - tylko dlatego, że tamto w tej danej chwili też chce się nią pobawić - to szykuje mi się dłuższa rozmowa z babką... [/i] . |
Tutaj zgadzam się w 300% z Twoim zdaniem. Może zapytaj Panią czy ona chętnie dzieli się ze znajomymi swoim samochodem, telefonem…
Trzymam kciuki abyś się nie dała. Chyba Jarek Żyliński, ale też i Agnieszka Stein pisali kiedyś na pewno i tym dzieleniu się. Jak babka jest otwarta, to może podrzuć jej coś do poczytania. Lepiej by było by zamiast idei dzielenia się, przekazywała dzieciom ideę poszanowania czyjejś własności oraz potrzeb _________________
Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|