Szukaj
FAQFAQ SzukajSzukaj UżytkownicyUżytkownicy GrupyGrupy ProfilProfil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości RejestracjaRejestracja ZalogujZaloguj

Rodzicielstwo bliskości, NVC - sposób na wychowanie

Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 39, 40, 41  Następny
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Wto Kwi 07, 2015 2:07 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cale święta mnie nie było tutaj dziewczyny, a teraz po powrocie zabiegana jestem bardzo. Przeczytałam wszystko, ale mam tyle roboty w pracy, że nie mam czasu by naskrobać co mi chodzi po głowie ( a głównie w przerwie w pracy tu zaglądam ). Łobuz, trzymaj się, regresy sa normalne Wink
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Wto Kwi 07, 2015 10:11 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Cytat:
Łobuz, trzymaj się, regresy sa normalne Wink

Trzymam się. Wink Choć jest ciężko, bo ten mały Oszołomek wczoraj i dziś był taki rozbżdżony i krnąbrny, że chwilami myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok... Do tego Jasiowi dokucza Kucwond jeden z taką zapamiętałością, że gdy maluch wyrwał mu raz trochę włosów, odebrałam to jako swoisty odwet...

Muszę się zastanowić, co mogę zaproponować Adasiowi, kiedy nie będę mogła się z nim pobawić...

anetko
czym się teraz Michał jeszcze bawi?

wind
a ja wrzuciłam na luz, jeśli chodzi o babcie - to ich decyzja, czy i kiedy chcą się bawić z wnukami... Dzisiaj moja mama nawet nie dała rady nalać sobie zupy, bo musiałam natychmiast wziąć na ręce Jasia, który głośno protestował posadzony w bujaczku... Rolling Eyes Nalałam jej, ale zjadła dopiero, kiedy wzięłam od niej Jasia na kolana. Laughing Reaguję tylko, kiedy widzę, że Adaś się zagalopował i robi jakąś krzywdę mojej babci - to już staruszka i choćby ją gryzł, ona nie zwróci mu uwagi... Confused
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
anetka
Przyjaciel forum


Dołączył: 12 Kwi 2006
Posty: 1766

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 6 podziękowań w 5 postach


PostWysłany: Sro Kwi 08, 2015 9:49 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz Michał lubi bawić się strażą pożarną, ale robi to tak że najpierw buduje sobie remizę. Bierze autka, zabawki i ogradza sobie swój teren, siada do środka ( tak w przedszkolu robią). Bierzemy telefony i dzwonimy że np w szkole wybuchł pożar i trzeba jechać gasić. Ta zabawa to już dobre parę miesięcy jest na topie. Puzzle lubi, gry planszowe, klocki ale te duże.
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
mamaM



Dołączył: 08 Kwi 2015
Posty: 29

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

Skąd: Polska
PostWysłany: Sro Kwi 08, 2015 11:57 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Witam wszystkich! Przez przypadek trafiłam na forum,spodobało mi się, że jest tu tyle o RB. Staram się również wychowywać córkę w tym duchu,czasem lepiej a czasem gorzej mi to wychodzi niestety Embarassed
Maja w lipcu skończy 3 latka. To prawdziwy wulkan energii i ma bardzo mocny charakter Very Happy
Od lutego zaczęła adaptacje w przedszkolu. Po 5 dniach była chora miesiąc,potem wróciła na 3 dni i znowu to samo. Teraz jej nie posyłam od razu po antybiotyku, żeby czegoś nie złapała. Problemem jest adaptacja,bo zupełnie nie chce tam chodzić,a ja rwe włosy z głowy i zupełnie nie wiem co począć. Czy zrezygnować,czy spróbować jeszcze raz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Czw Kwi 09, 2015 12:52 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

mama hej,o jak dawno nikogo nowego u nas nie bylo! Smile
jak wam sie udalo dostac tak wczesnie do p.kola?
moja w czerwcu skonczy 3lata i temat przedszkola jest tematem przyprawiajacym mnie o mdlosci.
za zadne skarby nie chce tam isc.
bylysmy na dniach adapt. ktore i tak nic nie dały.
zachowywała sie tak samo jak rok wczesniej..a moze nawet gorzej:(
teraz czekamy na wyniki czy wogole sie dostanie..

jednym slowem masakra.
gdybym tylko mogła to bym dalej siedziala z nia w domu.

jescze te choroby o ktorych piszesz...
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
mamaM



Dołączył: 08 Kwi 2015
Posty: 29

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 0 podziękowań w 0 postach

Skąd: Polska
PostWysłany: Czw Kwi 09, 2015 11:15 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Zaczynam się zastanawiać czy te choroby to nie ze stresu? Lekarze o tym nie wspominają,mówią tylko tyle, że nowe bakterie z którymi dziecko wcześniej nie miało styczności. To na pewno swoja drogą,ale dziwne, że ja byłam chora razem z nia dwa razy,a przeżywam to równie mocno jak ona,a odporność mam przecież większą.... Sama nie wiem.
Do przedszkola trafiłyśmy przypadkiem,w naszej okolicy z punktu przedszkolnego zrobili przedszkole samorządowe i utworzyli od lutego 12 dodatkowych miejsc. W ostnim dniu rekrutacji zobaczyłam informację na placu zabaw,zadzwoniłam i okazało się, że są wolne miejsca.
Adaptacja wyglądała tak,że pierwszy dzień byłam z nią całe 4 godziny na sali,bo nie chciała, żebym wyszła do szatni. Na drugi dzień byłam godzinę, po czym podeszła pani i powiedziała, żebym wyszła gdzieś na godzinę, jak będzie źle to zadzwonią, żebym wróciła. Zamknęły się za mną drzwi i się zaczęło. Słyszałam tylko jak krzyczała "puść mnie" "ja chce mamie dać buzi", a potem że chce smoczek i swój kocyk. To jest jej zestaw ratunkowy od zawsze w sytuacjach kryzysowych i do spania. Po godzinie dostałam mmsa jak siedzi uśmiechnięta przy stoliku i że jest ok. Przyszłam po nią po 3 h. Potem przez 2 dni zostawała na te 3h. Ale już w domu płakała, że nie chce tam pójść. W szatni nie chce zmieniać butów,mówi, że będzie czekać na mamę. Idę z nią na salę,ona płacze,pani ją woła i ona płacząc ale idzie i zaraz mówi, że będzie czekać na mamę. A potem jest ok. Jak po nią przychodzę to jest uśmiechnięta i wcale nie taka chętna, żeby się zbierać do domu. Inaczej było tylko jak 2 razy została na spanie,to była 6h. Jak po nią przyszłam to siedziała przy stoliku ze smoczkiem i kocykiem i naprawdę na mnie czekała.
No nie wiem co robić,poradzcie coś Crying or Very sad Bo od poniedziałku mamy próbować znowu.

Dodano po 20 minutach:

Ah no a udało się,bo przyjmowali dzieci od 2,5 roku, więc się załapałyśmy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pią Kwi 10, 2015 9:35 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

mamaM, a nie masz możliwości przeprowadzenia trochę dłuższej adaptacji? Ja z Adasiem byłam w przedszkolu cały tydzień ( a w planie miałam nawet dwa jeśli będzie potrzebował więcej czasu ), najpierw siedziałam w kątku na sali, starając się wtopić w tło, tylko być dostępna, żeby Adaś czuł się bezpiecznie i mógł w spokoju poznawać otoczenie, dzieci, opiekunów. Nie wyszłabym nigdy tylko dlatego że opiekunka uznała, że mam to już zrobić, ona nie zna mojego dziecka, jego potrzeb i reakcji. To dziecko decyduje kiedy jest gotowe rozstać się z rodzicem. I potrzebuje na tą decyzję czasu. Na pewno też nie zostawiłabym dziecka płaczącego i wyrywającego się. Czy Ty chciałabyś być oderwana siłą od osoby którą kochasz nad życie i która jest Twoją ostoją bezpieczeństwa i być zabrana w jakieś obce miejsce, gdzie nikogo nie znasz i nie masz pojęcia co tu się będzie działo?
Ja w każdym razie dopiero gdy uznałam że Adaś chyba jest gotowy, zapytałam czy mogę poczekać na niego w szatni, i powiedziałam, że jeśli będzie potrzebował może do mnie zawsze na chwilkę przyjść. Zgodził się, ale do szatni nie przyszedł ani razu. To był dla mnie znak, że jest gotowy na to by zostać sam, że poczuł się bezpiecznie w nowym miejscu. Więc następnego dnia powiedziałam, że dziś pójdę na chwilę do sklepu – zgodził się, po powrocie ze sklepu powiedziałam, że teraz czekam w szatni. Zgodził się, ale tym razem przychodził kilka razy sprawdzić czy na pewno jestem. Kolejnego dnia powiedziałam, że idę do lekarza i wrócę po obiadku – nie było kłopotu, więc i w końcu powiedziałam, że to ostatni dzień urlopu i jak jutro pójdzie do przedszkola to ja wtedy pójdę do pracy. Tak powoli, krok po kroku przeszliśmy adaptację. Powoli, ale też pokazywałam mu, że on decyduje kiedy jest gotowy, zawsze pytałam, czy zostanie z dziećmi gdy ja pójdę do sklepu, lekarza czy pracy. Jeśli odmawiał, odczekiwałam kolejne pół godziny i znów pytałam. Za każdym razem wystarczyło tylko jedno takie pół godziny, widocznie gdy zobaczył, że może decydować, że ma wpływ, że dla mnie jest ważne czego on potrzebuje, przestał obawiać się, że zostawię go tutaj na siłę. Myślę, że to też było ważne w procesie adaptacji, Adaś czuł, że ma wpływ na to co się dzieje. My, dorośli lubimy mieć kontrolę nad swoim życiem, czujemy się wtedy bezpieczniej, dzieci też chcą ją mieć, choćby minimalną, też chcą się czuć bezpiecznie. Dlatego też warto uprzedzać dziecko np. co będzie następnego dnia, posłuchać co ono o tym myśli, przegadać trudne emocje jeśli są, nazwać je, poradzić dziecku jak może sobie z nimi w przedszkolu poradzić. U nas np. zadziałał bardzo prosty „trik” – dawałam Adasiowi 10 buziaków i 10 uśmiechów do serduszka, żeby mu wystarczyło na cały dzień. Powiedziałam, że jeśli poczuje się smutny lub za mną zatęskni, to może sobie taki uśmiech z serduszka i buziaka wziąć i na pewno poczuje się lepiej. On o tym potem nie pamiętał wcale, ale potrzebował widocznie gdy jest poza przedszkolem czuć, że ma jakiś oręż w walce z trudnymi emocjami, które go mogą najść w przedszkolu. Mieliśmy mały kryzys, ale bardziej dotyczył rozstania ze mną w metrze, bo dalej do przedszkola miał wieźć go tata. Ale daliśmy radę korzystając z udogodnienia jakim są telefony komórkowe Smile Łączyliśmy się z mężem, potem Adaś dostawał telefon ze mną na głośniku i jak się pożegnaliśmy to cały czas mówiłam do niego w telefonie aż dojechali do przedszkola Smile Potrzebował tego przez 3 czy 4 dni, potem już wcale. Cały proces trwał około 2-3 tygodni.
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Łobuz



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1047

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 3 podziękowań w 3 postach

Skąd: WLKP
PostWysłany: Pią Kwi 10, 2015 9:59 am    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Witaj mama!

Wiesz, jeśli chodzi o choroby, to raczej nie stres jest ich powodem, ale zarazki.
Chociaż stres może mieć tu swoją rolę, bo jednak organizm zestresowany ma słabszą odporność. Ja od początku (od września ubiegłego roku) choruję razem z moim Brzdącem (zarażam się nawet głupim katarem!Shocked), kiedy przyniesie mi coś z p-kola... A wydawać by się mogło, że jestem już uodporniona, bo sama pracuję w szkole i mam styczność codziennie z około setką osób...

Co do zabrania malutkiej z p-kola...
Rozumiem Twoje myśli (a przynajmniej wydaje mi się że je rozumiem), bo sama miałam tysiące razy takie same, kiedy mi synek płakał i prosił, że nie chce do p-kola... Nie lubi go do dziś, pomimo, że już nie płacze i uczestniczy we wszystkich zabawach i zajęciach... Mówi otwarcie: "Nie ciem do psiećkola, nie lubię psiećkola"...

Czuję się wtedy, jak upośledzona umysłowo, bo sama nie wiem, jak z nim w takich chwilach rozmawiać... Rozumiem, że można rozmawiać z dzieckiem o konkretnych sprawach, ale cały temat "przedszkole" jest tu taką globalną kwestią że nie wiem, jak to ugryźć... Staram się, jak mogę, przede wszystkim słucham go uważnie, kiedy do mnie mówi, zastanawiam się wtedy, co na jego miejscu chciałabym usłyszeć od mamy, co dałoby mi choć trochę otuchy, przede wszystkim chcę żeby wiedział, że jest rozumiany... Ale mimo to i tak ciężko wytłumaczyć logicznie 3- czy 4-latkowi, dlaczego MUSI iść do p-kola, skoro on całym serduszkiem CZUJE, że chce być z mamą...

Moim zdaniem ZA powrotem Twojej córci do przedszkola przemawia fakt, że finalnie, docelowo i tak będzie tam musiała pójść, prawda?.. A skoro te najgorsze, najtrudniejsze początki już są za nią - to chyba warto to "pociągnąć", zamiast narażać ją na ponowny trudny start za jakiś czas... To wcale nie tak, że kiedy dziecko starsze - tym lepiej sobie poradzi, bo wspomnienia - te negatywne - pozostaną w jej główce i za parę miesięcy ożyją wcale nie ułatwiając sprawy powrotu do placówki...

lizelotko naprawdę pięknie to rozegraliście, niestety nie w każdym p-kolu jest możliwość, aby zostać z maluchem... Nauczycielki i dyrekcja mówi otwarcie NIE, sale są przepełnione samymi dzieciakami (w sumie nic dziwnego, że nie ma tam miejsca i dla zaaferowanych rodziców...), a w razie wojny jest kilkoro chętnych na miejsce Twojego dziecka...
Przyznaję że pomysłowa z Ciebie mama, jeśli chodzi o "trik" z całusami i serduszkiem...
Wink Ja nie zawsze mam takie pomysły...

wind kiedy macie wyniki rekrutacji?


U mnie lepiej, trochę "wyprostowałam" swoje skrzywione ostatnimi dniami zachowanie, chociaż jeszcze nie jest całkiem ok. Ale staram się z całych sił. Bardzo dużo dają mi wieczorne rozmowy z Adasiem w łóżku przed zaśnięciem. On jest wtedy wyciszony, spokojny, jego uwaga nie rozprasza się, potrafi wtedy opowiedzieć oraz wyjaśnić tyle kwestii... Najczęściej opowiada o swoich obawach dotyczących różnych sfer życia, czasem tłumaczy jakieś wydarzenie minionego dnia ze swojego punktu widzenia, a ja mam szansę go słuchać, rozumieć wszystko na nowo, powiedzieć mu, co i jak ja myślałam w danej chwili, opowiedzieć, co mi się w MOIM zachowaniu nie podobało, że mi za to przykro, czasem rozwiewam jego strachy... Po takiej rozmowie mały chyba czuje się gotowy do nocnego relaksu, gdy już "wyczyści" umysł z trapiących go myśli, bo zasypia w 3 minuty...
_________________

Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
lizelotka



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 789

Wysłał podziekowań: 0
Otrzymał 2 podziękowań w 2 postach

Skąd: Marki
PostWysłany: Pią Kwi 10, 2015 12:10 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

Łobuz napisał:
niestety nie w każdym p-kolu jest możliwość, aby zostać z maluchem... Nauczycielki i dyrekcja mówi otwarcie NIE, sale są przepełnione samymi dzieciakami

Łobuz, to że system źle funkcjonuje to nie znaczy, że ja się muszę podporządkować. Myślałam nad tym... Gdybym nie miała wyjścia, gdyby Adaś musiał iść do przedszkola, w którym dobro dziecka się nie liczy, to wiesz co bym zrobiła?
Moje dziecko "zachorowałoby" we wrześniu i do przedszkola przyszło dopiero w październiku, gdy inne dzieci będą zaadaptowane i sala nie będzie pełna płaczących, przerażonych maluchów. To po pierwsze. Po drugie spróbowałabym jeszcze przed pierwszym dniem porozmawiać z opiekunką trochę o tym jak chcę by wyglądała adaptacja. Po trzecie żadną miarą nie wyszłabym z sali dopóki by moje dziecko nie było na to gotowe. Grzecznie oznajmiłabym, że poczekam, aż Adaś poczuje się bezpiecznie, że będę siedziała w kąciku i będę tylko obserwowała. Siłą mnie przecież nie wyrzucą, bo jak? Powiedziałabym, że skoro opiekunka nie ma mi do zaoferowania takiego sposobu adaptacji, który nie wymaga odrywania ode mnie przerażonego dziecka siłą, to ja nie wyjdę, dopóki moje dziecko nie poczuje się bezpiecznie i nie będzie gotowe zostać samo. Nawet zwierzętom adoptowanym zapewnia się więcej empatii, czasu i poczucia bezpieczeństwa niż naszym dzieciom w niektórych przedszkolach. Czy to nie jest chore? No niestety, skoro nikt nie dba o to jak poradzi sobie moje dziecko w tak silnie stresującej sytuacji, to ja też nie dbam o to, jak poradzą sobie z moją osobą i tym kłopotem opiekunki przedszkolne. One są dorosłe, jakoś to przełkną, a moje dziecko nie ma się jak obronić i ma nie mieć prawa głosu? Nie! Łobuz, zmiany mogą iść nie tylko z góry od dyrekcji, mogą też iść oddolnie. Jeśli rodzice przestaną się bać, i będę wymagać, to będzie to znak, że zmiana jest potrzebna i może się zadzieje… dla kolejnych maluchów.

Dodano po 1 minutach:

Łobuz napisał:
a w razie wojny jest kilkoro chętnych na miejsce Twojego dziecka...

Gdyby ktoś chciał mi zabrać mjejsce uzyskane uczciwie w procesie naboru z powodu tego, że dbam o potrzeby mojego dziecka, to zgłosiłabym to w odpowiednie miejsce Evil or Very Mad

Dodano po 8 minutach:

Poza tym jak się chce to można, nawet w przepełnionym przedszkolu. Znam np. takie przedszkole, które adaptację załatwiło tak, że w ciągu około dwóch tygodni rodzice byli zapisani z maluchami na godziny po pięcioro dzieci z jednym z rodziców i było to rozłożone na cały dzień. Dziecko było w przedszkolu z mamą lub tatą po dwie, trzy godziny, potem szło do domu i przychodziła kolejna piątka z rodzicami. W międzyczasie coraz więcej dzieci zostawało samych, na coraz dłużej i tak stopniowo rodziców było coraz mniej a grupa poranna z piątki dzieciaków z rodzicami rosła powoli, bo kolejne dzieci były już gotowe zostać samodzielnie w przedszkolu.
To że przedszkolankom czy dyrekcji się nie chce, to nie znaczy, że nie można. Ale dopóki rodzice nie zaczną się buntować to się nic nie zmieni. Oczywiście grzecznie i bez pyskowania, bo nie chodzi o wojnę tylko o dobro dziecka. Powyższe rozwiązanie wymaga trochę planowania, trochę elastyczności i większego wysiłku, ale chyba płacimy za coś podatki? Nie tylko za to by przedszkole „przechowało” nasze maluchy, ale też aby traktowało je po ludzku!

Dodano po 19 minutach:

Nie wiem dlaczego tak jest, że nasze społeczeństwo tak łatwo się poddaje. Nie ma co się bać, trzeba walczyć o to co dobre i właściwe. Kiedyś mi koleżanka mówiła, że jej dziecko chodzi na 10!!!! godzin do żłobka, bo ona w korporacji pracuje i nie może sobie pozwolić na skrócone godziny pracy przy dziecku albo jakiś indywidualny plan. Kiwałam wtedy głową, sama nie mając dziecka. Teraz wiem, że to bzdura! Oczywiście wiele zależy od szefa i polityki samej firmy, ale jak przyszło co do czego, to stwierdziłam: O nie! Nie będę się bała! Mam prawo dbać o siebie, rodzinę, o dobro dziecka! Zapowiedziałam szefowi, że wracam po roku wychowawczego, ale mam warunki: praca na 7/8 + godzina na karmienie oczywiście, czyli pracuję 6 godzin i do tego chce zaczynać o indywidualnej porze, o 7:30. Pracuje w tej samej korporacji co powyższa moja koleżanka i co? I mam wszystko co chciałam, indywidualne godziny, czas pracy, dwa lata wychodziłam o 13:30 z pracy, od miesiąca wychodzę o 15:00. Bez sensu jest zgadzać się na wszystko co nam dyktuje firma, przedszkole, urzędy. Już nie raz się o tym przekonałam, że jak człowiek walczy o swoje, wychodzi z inicjatywą, to na koniec jest podwójnie wygrany, bo zazwyczaj otrzyma to na czym mu zależy i do tego jeszcze zyska szacunek, jeśli uda mu się sprawę załatwić stanowczo, ale grzecznie, zawsze wyrażając zrozumienie dla tego, że pani w okienku, przedszkolu czy szef w firmie ma swoje zasady, zalecenia, ale mimo to uprzejmie prosząc o rozważenie indywidualnie Twojego przypadku.
Trochę mnie poniosło jak tam czytam co napisałam, ale ja jestem bardzo źle nastawiona do takie pasywnej postawy typu: „nie da się”. Wszystko się da, a to co wydaje się nierealne zazwyczaj wymaga jedynie odrobiny więcej stanowczości, starań, chęci i zaangażowania. A wszystko to dla naszych dzieci. Niech one widzą jak my walczymy ze „złymi” elementami systemu, niech uczą się, że warto i że trzeba robić to osobiście, a nie oglądać się na innych, niech będą pewne siebie i swojego zdania, bo to one zmienią świat. One mają szansę na to, pod warunkiem że takich dzieci, wychowywanych jak mój Adaś czy Twój będzie coraz więcej, dzieci empatycznych, pewnych siebie, dostrzegających potrzeby innych, jeśli takich świadomych rodziców będzie coraz więcej. A żeby było ich więcej trzeba o tym głośno mówić i nie pozwolić zamknąć sobie buzi, bo w przedszkolu „nie da się” zrobić normalnej adaptacji, uwzględniającej potrzeby dziecka. Ostatecznie, jeśli naprawdę napotka się na taki „beton”, że się nie da, rozważyłabym jednak inne przedszkole, albo inne opcje typu babcia, opiekunka, jakiś klubik dziecięcy, cokolwiek. Myślę, że takich sytuacji kiedy naprawdę NIC nie da się zrobić, jest naprawdę niewiele…

Dodano po 3 minutach:

No i na koniec, troche zazdroszczę Wam takich wieczornych rozmów, mój Adaś jak typowy facet - dwa zdania tu i teraz, a potem najlepiej do problemu nie wracać. A ja mam czasami właśnie takie poczucie niedogadania do końca pewnych spraw...
_________________


Przyjdzie taki czas, gdy wyda Ci się, że świat jest Twój... Poczujesz wiatr... powiesz...leć wietrzyku, a on Cię poniesie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
wind_of_hope
Moderator


Dołączył: 06 Gru 2006
Posty: 10731

Wysłał podziekowań: 5
Otrzymał 187 podziękowań w 185 postach


PostWysłany: Pią Kwi 10, 2015 9:47 pm    Temat postu: Zacytuj zaznaczone Odpowiedz z cytatem

lizelotka napisał:
Na pewno też nie zostawiłabym dziecka płaczącego i wyrywającego się.

lizelotko poradź co w takiej sytuacji robic bo u nas na 1000000% bedzie tak własnie wygladac adaptacja...

a co jesli przedszkolanki nie zgodza sie abym siedziała z nią przez pare godz?
beda mi truc ze inne mamy tez byc chciały i zrobi sie kącik mam a nie adaptacja maluchow...

ja chyba zwariuje Sad

--

Łobuz napisał:
wind kiedy macie wyniki rekrutacji?

27 kwietnia Sad

Łobuz napisał:
U mnie lepiej, trochę "wyprostowałam" swoje skrzywione ostatnimi dniami zachowanie, chociaż jeszcze nie jest całkiem ok. Ale staram się z całych sił. Bardzo dużo dają mi wieczorne rozmowy z Adasiem w łóżku przed zaśnięciem. On jest wtedy wyciszony, spokojny, jego uwaga nie rozprasza się, potrafi wtedy opowiedzieć oraz wyjaśnić tyle kwestii... Najczęściej opowiada o swoich obawach dotyczących różnych sfer życia, czasem tłumaczy jakieś wydarzenie minionego dnia ze swojego punktu widzenia, a ja mam szansę go słuchać, rozumieć wszystko na nowo,

łobuz a jak ja mam rozmawiac z Zu?
mozesz mi podpowiedzieć.
Twoj Adas to istny gaduła, opowiada ,mozesz sie wiele dowiedziec ..a ja od Zu..wiem tyle że nie chce tam isc albo ze ja bede z nią cały czas. tak sobie wyobraza p.kole.
nie rozumie ze bede w "pracy" albo gdzies indziej.
wogole do niej nie dociera ta kwestia.

matko...;/;/
tak bardzo bym chciała ja zatrzymac jeszcze rok w domu, tylko ze to nic nie da.
izoluje ją i siebie jednoczesnie.
z roku na rok bedzie coraz gorzej.
przez nast rok tak sie przywiążemy do siebie że ja nie bede potrafila funkcjonowac bez niej!
mozecie sie smiac ale czuje sie jakbym była rybką nemo ktora nie moze zyc bez swojego ukwiału Sad

Dodano po 23 sekundach:

znow powrocił temat p.kola...a mi w głowie az szumi od nadmiaru mysli Sad
_________________


Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum medyczne -> Dziecko Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 39, 40, 41  Następny
Strona 20 z 41

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group